„Była ambitna, perfekcyjna i przekonana, że tylko ona potrafi wszystko robić najlepiej” – tak, zaraz po jej śmierci, pisano we wszystkich większych światowych dziennikach. Żartowano nawet, że gdyby spisała Biblię na nowo, byłaby ona lepsza od oryginału...
Lata 20. ubiegłego wieku były czasem, kiedy próbowano zapomnieć o wojennych traumach i postanowiono żyć – w pełnym znaczeniu tego słowa. Szaleństwo wylewało się na ulicę, zaglądało na teatralne sceny i do zapełnionych absyntem knajp. Europa zrzuciła z siebie dawny porządek przypieczętowany postanowieniami kongresu wiedeńskiego i z hukiem zatrzasnęła drzwi do dziewiętnastowiecznego świata.
Paryż był wówczas stolicą nie tylko Francji, ale przede wszystkim sztuki, mody i wolnej miłości. Śpiewał i tańczył. Upijał się i zezwalał na to, co do tej pory było zakazane. Migotał tysiącem barw. Drogę wytyczali artyści z awangardowej księgarni „Shakespeare and Company”. I to właśnie tam, w centrum światowych trendów i dekadencji, sławę zdobyła Tamara Łempicka.
Karierę rozpoczęła w Sankt Petersburgu, ale potem trafiła pod skrzydła znanych francuskich kubistów. W latach 20. i 30. malowała najwięcej i zarabiała duże pieniądze. Polka, Rosjanka i Żydówka w jednej osobie, słynna malarka i przedstawicielka stylu art deco. 16 maja mija 120 lat od jej urodzin, 18 marca upłynęło 38 lat od jej śmierci.
Cały artykuł Eweliny Rubinstein można przeczytać tutaj:
http://tygodnik.tvp.pl/37114130/polka-rosjanka-zydowka-miala-slabosc-do-pan-i-panow-ale-przede-wszystkim-do-sztuki