Kiedy wybucha II wojna, córka barona Kronenberga ma 17 lat, a jej żydowskie pochodzenie jest jak wyrok śmierci. Mimo to dziewczyna podejmuje niebezpieczną grę z gestapo, Armią Krajową i NKWD. – Wierzyła, że przechytrzy wszystkich, a balansowanie na krawędzi życia i śmierci leżało w jej naturze – tłumaczy Michał Wójcik, autor książki „Baronówna”, który po ponad 70 latach odkrywa historię jej niezwykłego życia.
Wywodziła się ze słynnego rodu zasymilowanych żydowskich bankierów. Miała urodę, obycie i pieniądze. „Przystojna, zgrabna, szczupła kobieta, ciemna szatynka o twarzy owalnej, o żywych, inteligentnych oczach” – tak kilka lat później będzie charakteryzował Wandę Kronenberg, rozpracowujący ją agent AK o pseudonimie Jastrzębiec. (...)
W lutym 1942 roku, Wanda pracuje już dla komisarza Wydziału ds. NKWD, na odcinku rozpracowywania wywiadu sowieckiego, a następnie ukraińskich nacjonalistów.
Dlaczego idzie na współpracę z Niemcami? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. W grę mógł wchodzić szantaż. – Ojciec Wandy był trefny ze względu na pochodzenie i do 1941 roku trzy razy siedział w więzieniu. Trefna była też matka, obywatelka kraju w stanie wojny z Niemcami – uważa Wójcik.
Pełny tekst Adama Cissowskiego:
http://tygodnik.tvp.pl/37229106/szantaz-i-seksapil-zydowska-baronowna-w-sluzbie-kilku-wywiadow