TVP3 Piątek, 01.02.2019 Zmiany z dnia 28.01.2019 w stosunku do raportu z dnia 25.01.2019 (dodano pozycję programową) 12:05 ONA JEDNA A ICH STO Reportaż, 21 min, Polska, 2016 30 kilometrów od Krakowa znajduje się miejsce niezwykłe, gdzie jedna osoba zajmuje się setką zwierząt. Nie jest to schronisko gminne, na które są przeznaczane odpowiednie środki publiczne, ale miejsce stworzone z potrzeby serca, z miłości do zwierząt. Pani Wioletta Litwin - Mroczka przyjechała do Łętkowic w Małopolsce z Łańcuta kilkanaście lat temu, zaciągnęła kredyt i kupiła gospodarstwo, by ratować stare, schorowane konie, ale od kilku lat trafiają do niej także bezdomne, wyrzucane lub podrzucane przez właścicieli psy i koty. Ma ich teraz blisko 80. Zanim tu przyjechała, miała aspiracje artystyczne, skończyła szkołę plastyczną, wyszła za mąż, chciała profesjonalnie zająć się hodowlą koni, kupiła z mężem dom na podkarpackiej wsi. Dziś jej dzień zaczyna się koło 6 rano, a kończy po 23.00. Dba nie tylko o pełną miskę dla zwierząt. Robi też wszystko, aby skrzywdzone czworonogi były zdrowe, stały się przyjazne, wesołe, znalazły dobre domy. Nie jest jej lekko, bo jest sama, a właściwie była sama! Na portalu społecznościowym powstała bowiem grupa pomocy dla przytuliska. To dorośli ludzie, mający swoje zawody, rodziny, obowiązki, a jednak postanowili poświęcić swój czas i zorganizowali się w doskonale działający zespół. (dodano pozycję programową) 00:40 ONA JEDNA A ICH STO Reportaż, 21 min, Polska, 2016 30 kilometrów od Krakowa znajduje się miejsce niezwykłe, gdzie jedna osoba zajmuje się setką zwierząt. Nie jest to schronisko gminne, na które są przeznaczane odpowiednie środki publiczne, ale miejsce stworzone z potrzeby serca, z miłości do zwierząt. Pani Wioletta Litwin - Mroczka przyjechała do Łętkowic w Małopolsce z Łańcuta kilkanaście lat temu, zaciągnęła kredyt i kupiła gospodarstwo, by ratować stare, schorowane konie, ale od kilku lat trafiają do niej także bezdomne, wyrzucane lub podrzucane przez właścicieli psy i koty. Ma ich teraz blisko 80. Zanim tu przyjechała, miała aspiracje artystyczne, skończyła szkołę plastyczną, wyszła za mąż, chciała profesjonalnie zająć się hodowlą koni, kupiła z mężem dom na podkarpackiej wsi. Dziś jej dzień zaczyna się koło 6 rano, a kończy po 23.00. Dba nie tylko o pełną miskę dla zwierząt. Robi też wszystko, aby skrzywdzone czworonogi były zdrowe, stały się przyjazne, wesołe, znalazły dobre domy. Nie jest jej lekko, bo jest sama, a właściwie była sama! Na portalu społecznościowym powstała bowiem grupa pomocy dla przytuliska. To dorośli ludzie, mający swoje zawody, rodziny, obowiązki, a jednak postanowili poświęcić swój czas i zorganizowali się w doskonale działający zespół.