TVP Kultura Niedziela, 12.05.2019 10:45 OD UCHA DO UCHA - KOPCIUSZEK Teatr, 49 min, Polska, 1987 Autor: Charles Perrault, Jan Brzechwa Reżyseria: Andrzej Maj Aktorzy: Beata Paluch, Maria Zajacówna-Radwan, Grażyna Trela, Ewa Isajewicz -Telega, Jacek Romanowski, Ewa Ciepiela, Wiesław Wójcik, Adam Romanowski, Marian Dziędziel, Dorota Pomykała, Edward Linde Lubaszenko, Rafał Jędrzejczak, Katarzyna Litwin, Dariusz Gnatowski, Tomasz Piasecki Dowcipna, niekonwencjonalna inscenizacja Andrzeja Maja, wzbogacona muzyką Marka Grechuty w wykonaniu zespołu "Anawa". W obsadzie znani krakowscy aktorzy. Urok literacki Brzechwy został tu spotęgowany walorami wizyjnymi spektaklu. Ciężko być Kopciuszkiem, niedobre siostry i złośliwa macocha zmuszają biedną sierotę do ciężkiej pracy. Wszystko jednak może się zmienić, gdy miła sąsiadka okazuje się Wróżką. 12:20 BOLEŚ (BOLES) Film animowany, 12 min, Niemcy/Słowenia, 2013 Reżyseria: Spela Cadez Scenariusz: Spela Cadez, Gregor Zorc Muzyka: Tomaz Grom Wykonawcy: Katja Levstik, Gregor Zorc Krótki film animowany. "Boleś" to opowieść o Filipie, który marzy o wielkiej karierze pisarza, popularności i pięknych kobietach. Pewnego dnia do jego drzwi puka sąsiadka, Tereza, której Filip unika jak ognia. Kobieta prosi go, aby napisał za nią list do narzeczonego. Filip się zgadza i w ten sposób daje się ponieść grze. Animacja na podstawie opowiadania Maksima Gorkiego. (źródło: alekino.pl) 12:40 PUŁKOWNIK KWIATKOWSKI Komediodramat, 122 min, Polska, 1995 Reżyseria: Kazimierz Kutz Scenariusz: Jerzy Stefan Stawiński Zdjęcia: Grzegorz Kędzierski Muzyka: Jan Kanty Pawluśkiewicz Aktorzy: Marek Kondrat, Renata Dancewicz, Zbigniew Zamachowski, Adam Ferency, Artur Barciś "Pułkownik Kwiatkowski" był reklamowany na kasetach wideo jako "najlepsza komedia sezonu". Obsypany nagrodami film Kazimierza Kutza to z pewnością wydarzenie artystyczne dużej rangi, a także przednia próbka nieznanej strony talentu twórcy "Soli ziemi czarnej". Już we wcześniejszej o rok komedii pt. "Zawrócony" Kutz pokazał, że potrafi śmiać się z rzeczy ponurych i złowrogich, nie przekraczając przy tym granic dobrego smaku. W "Pułkowniku..." umiejętność tę jeszcze wydoskonalił. Akcja fimu toczy się w roku 1945. Wszechwładne UB, wspomagane przez "towarzyszy radzieckich", coraz sumienniej i skuteczniej likwiduje polską "reakcję". W koszarowym szpitalu na Ziemiach Zachodnich pracuje lekarz nazwiskiem Andrzej Kwiatkowski. W cywilu ginekolog, w armii musiał przedzierzgnąć się w chirurga. Właśnie kończy operować Kiziora - pułkownika UB z Warszawy. Jedno niewłaściwe pociągnięcie skalpelem, jeden źle założony szef i eskulap może skończyć w kazamatach. A sprawa jest delikatna - Kizior jest ranny w twarz. Jednak Kwiatkowskiego ręka nie zawodzi. Ubecki dostojnik nie stanie się ofiarą złośliwych kpinek podwładnych. W nagrodę za dobrą robotę lekarz dostaje tydzień urlopu, który postanawia spędzić w rodzinnych stronach, czyli w Warszawie. Na gruzach swego dawnego domu przypadkiem odnajduje Krysię - przed wojną podlotka, teraz piękną kobietę. Zafascynowany urodą dziewczyny zaprasza ją na kolację do ekskluzywnej restauracji. Tu Krysię zaczyna napastować radziecki oficer. Kwiatkowskiemu nie pozostaje nic innego, jak znokautować natręta. Przebiegły medyk ratuje wszakże swą skórę, podając się za ważnego funkcjonariusza bezpieki. Maskarada udaje się, a Kwiatkowski zdobywa podziw Krysi. By zamienić go w miłość, postanawia pomóc kilku niewinnie uwięzionym ludziom, podając się za zastępcę ministra Radkiewicza. Mimo że rozgrywa się w tragicznych czasach, film Kutza tchnie niekłamanym komizmem. Reżyser w mistrzowski sposób cieniuje humor, dzięki czemu widz śmieje się nawet wówczas, gdy akcja przenosi się do katowni UB, więzień czy gabinetu diabolicznego (świetny Krzysztof Globisz) Mieczysława Moczara. Koniec zabawy wprawdzie jest raczej gorzki, lecz zakończenie "Pułkownika..." pozostaje otwarte. Nie burzy jednoznacznie nastroju, daje nadzieję. Kutz zrobił komedię przewrotną i inteligentną, serwując widzom jednocześnie uśmiech na twarzy i ponure mrowienie w duszy. Dopomógł w tym znakomity scenariusz, napisany zresztą na podstawie wydarzeń autentycznych, i popisowe aktorstwo, zwłaszcza odtwórcy głównej roli, Marka Kondrata. Srebrne Grona na XXVI Lubuskim Lecie Filmowym w Łagowie w 1996 roku. Nagrody dla Marka Kondrata i Renaty Dancewicz na XX Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych Gdynia '95. 17:15 NIEDZIELA Z... JANUSZEM KONDRATIUKIEM Dysk./wywiad/debata, 40 min, Polska, 2018 Wykonawcy: Agnieszka Szydłowska (prowadzący) Tym razem bohaterem cyklicznego programu jest reżyser i scenarzysta filmowy Janusz Kondratiuk, twórca m.in. niezapomnianych "Dziewczyn do wzięcia". Pretekstem do spotkania jest zbliżająca się premiera jego najnowszego filmu "Jak pies z kotem" (2018) oraz 75. urodziny. Z Januszem Kondratiukiem i jego gośćmi rozmawiać będziemy m.in. o filmie "Jak pies z kotem", o braterskiej i artystycznej relacji z Andrzejem Kondratiukiem, o tym jak daleko film fabularny powinien wnikać w rzeczywistość, o inspiracjach scenariuszowych oraz reżyserskich, o kontaktach na planie, na linii reżyser - aktor, a także o granicy między amatorstwem a profesjonalizmem w profesji aktorskiej. 18:05 NIEDZIELA Z... JANUSZEM KONDRATIUKIEM - DZIEWCZYNY DO WZIĘCIA Komedia obyczajowa, 45 min, Polska 1972 Scenariusz i reżyseria: Janusz Kondratiuk Zdjęcia: Wiesław Pyda Muzyka: Czesław Niemen Aktorzy: Jan Mateusz Nowakowski, Jan Stawarz, Ewa Szykulska, Ewa Pielarz, Regina Regulska, Zbigniew Buczkowski, Jadwiga Chojnacka, Jan Himilsbach, Iga Cembrzyńska, Stanisław Mikulski Dziewczyny są do wzięcia raz w tygodniu: w sobotę. Przyjeżdżają do stolicy z podwarszawskich miejscowości z nadzieją na rozrywkę, na przerwanie monotonii szarej egzystencji, na poznanie mężczyzny, może - w perspektywie - na trwały związek. Wyprawiają się po męża i po odrobinę wielkomiejskiego blichtru. Z takim zamiarem przybywają pewnej soboty do Warszawy trzy panny. Są nieładne i bezbarwne, tandetnie ubrane, ale bardzo starają się utwierdzić w swojej wyjątkowości i atrakcyjności. Trzymając się sztywno żelaznej zasady, że porządna dziewczyna "nie zawiera znajomości na ulicy", dają się poderwać dopiero w kawiarni, gdzie wpadają w oko dwóm młodzieńcom z miasta, równie niezdecydowanym i skrępowanym jak one. By dodać sobie odwagi i wypaść jak najlepiej w oczach dziewcząt, panowie przedstawiają się jako "Inżynier" i "Magister". Ale ich ubogi repertuar metod podrywania sprowadza się do fundowania wybrankom kolejnych porcji kremu, co przynosi dość opłakane skutki żołądkowe. Pójście do kina okazuje się już przedsięwzięciem za trudnym do zrealizowania, gdyż cała piątka nie może się zdecydować na konkretny tytuł i z góry zakłada, że nie starczy dla nich biletów. Gdy wydaje się, że z braku pomysłów przyjdzie zakończyć przed czasem tak dobrze rozpoczętą znajomość, honor męski ratuje znajomy kelner, "światowiec", właściciel mieszkania w stolicy, który zaprasza całe towarzystwo do siebie. Bohaterowie filmu Kondratiuka: nudni i rozpaczliwie przeciętni, nieporadnie szukają wzajemnego kontaktu, są żałośni w tworzeniu mitów z własnych, niezrealizowanych marzeń. Z uporem oszukują się, że wyjazd był opłacalny, a zawarte znajomości będą miały swój dalszy ciąg. Reżyser obserwuje ich wnikliwie, chłodno i beznamiętnie, bez cienia napastliwości, ale i bez sympatii. Sposobem narracji, ujęcia tematu, specyficznym gorzko - ironicznym humorem "Dziewczyny do wzięcia" przypominają wczesne filmy Milosza Formana ("Czarny Piotruś", "Miłość blondynki") i innych reżyserów czeskiej "nowej fali" końca lat 60. , szalenie trafne i wnikliwe w swej prostocie. 19:05 NIEDZIELA Z... JANUSZEM KONDRATIUKIEM - MAŁA SPRAWA Film społeczno - obyczajowy, 42 min, Polska 1975 Reżyseria: Janusz Kondratiuk Scenariusz: Jerzy Grzymkowski Zdjęcia: Andrzej Myszkowski Muzyka: Helmut Nadolski Występują: Jerzy Łapiński, Jan Stawarz, Wojciech Alaborski, Zbigniew Buczkowski, Włodzimierz Bednarski, Stanisław Michalik, Lech Sołuba, Ewa Pielach, Zbigniew Skowroński i inni Zrealizowany w 1975 r. film Janusza Kondratiuka doczekał się premiery dopiero we wrześniu 1980 r. , kiedy to robotnicy mówili już innym głosem i władza musiała się zacząć liczyć z ich zdaniem. Ale pięć lat wcześniej, gdy film powstawał, w najlepsze trwała gra pozorów, wzajemne oszukiwanie się, przemilczanie problemów, kolorowanie sprawozdawczości, doraźność i prowizorka. Tak się dzieje właśnie w "Małej sprawie", której akcja rozgrywa się w pewnej fabryce. Do dyrekcji zakładu dociera poufna wiadomość o spodziewanej wizycie partyjnego dygnitarza. Na przygotowanie się do "niespodziewanej" wizyty dyrekcja i załoga mają tylko parę godzin, od razu więc zaczyna się gorączkowa krzątanina: robotnicy "pokazowego" działu dostają z magazynu nowe kombinezony, inni malują świeże pasy na trasach przejazdu wózków, trwa nerwowa naprawa zepsutych od dawna kranów i pryszniców w łaźni, sprzątanie szatni itp. Grupa zaufanych pracowników pracuje nad tekstem stosownego powitania, które w imieniu załogi ma wygłosić najstarszy robotnik w zakładzie, Wasiak. Zaskoczony tym niepotrzebnym jego zdaniem wyróżnieniem mężczyzna na próżno usiłuje się bronić, ale klamka już zapadła: ma nauczyć się na pamięć drętwego tekstu i "spontanicznie" go wygłosić, gdy stanie przed szacownym gościem. Wszyscy inni, jeśli zostaną zapytani, mają chwalić osiągnięcia zakładu. Na razie, jeszcze rozluźnieni i doskonale wyczuwający absurd całej sytuacji, podśmiewają się na boku z zażenowaniem albo urządzają sobie rewię mody w nowych, "artystycznie" przybrudzonych drelichach. Kierownik jednego z działów, młody inżynier, chce wykorzystać przyjazd gościa do opowiedzenia mu o bolączkach fabryki: problemach z kooperantami, nieterminowych dostawach, nieracjonalnym wykorzystaniu maszyn itp. Podobny zamiar ma jeden z robotników, który chce wreszcie wygarnąć dygnitarzowi, co mu leży na sercu. Ale dyrektor stanowczo się temu sprzeciwia: zakład ma niebawem rozpocząć produkcję eksportową, a tu same narzekania. Gość może jeszcze pomyśleć, że zakład nie podoła eksportowemu wyzwaniu, a - co gorsza - że on, dyrektor, nie nadaje się do kierowania tak ważną fabryką. Lepiej słuchać, klaskać, potakiwać. Wydaje się, że tak właśnie wszystko przebiegnie. Nie do końca. 00:35 DOKUMENT.PL - VIVE LE CINEMATOGRAPH! Film dokumentalny, 35 min, Polska, 2011 Reżyseria: Agnieszka Gomułka Scenariusz: Agnieszka Gomułka Zdjęcia: Sławomir Orman Muzyka: Jan Romanowski Kiedy od twórcy dokumentów i komedii Józefa Gębskiego twórcy autorzy usłyszeli, że "gdzieś tak około roku 2000 skończyło się stare kino", postanowili ruszyć jego śladem w poszukiwaniu Nowego Kina. Trafili do Paryża. "Vive le cinematograph" jest zapisem tych poszukiwań, które doprowadziły do zredefiniowania historii i pojęcia X Muzy. A w poszukiwaniach towarzyszyła im główna myśl Jeana - Luca Godarda, że "Kino jest formą, która myśli". (filmpolski) 03:45 TERAZ ANIMACJE! - MUZYCZNE TRAUMY (MUZICKE TRAUME / MUSICAL TRAUMAS) Film animowany, 10 min, Serbia, 2018 Reżyseria: Milos Tomić Scenariusz: Milos Tomić, Iva Brdar Muzyka: Vladimir Chab Wykonawcy: Dimitrije Stojanović, Jelena Ilić, Maja Bajić Krótki dokument animowany. Absolwenci szkół muzycznych opowiadają o traumatycznych, ale i momentami zabawnych historiach ze szkolnych lat. 03:55 TERAZ ANIMACJE! - DZIENNIKI LIPSETTA (LES JOURNAUX DE LIPSETT / LIPSETT DIARIES) Film animowany, 13 min, Kanada, 2010 Reżyseria: Theodore Ushev Wyimaginowana biografia znanego kanadyjskiego eksperymentatora filmowego Arthura Lipsetta (1936 - 1986). 04:20 EWOLUCJA HIP HOPU - Z UNDERGROUNDU DO MAINSTREAMU (HIP HOP EVOLUTION - THE UNDERGROUND TO THE MAINSTREAM) Film dokumentalny, 46 min, Kanada, 2016 Reżyseria: Darby Wheeler Doceniony przez krytyków MC i dziennikarz Shad Kabango wyruszają w podróż, żeby odkryć historię hip - hopu. Podczas niej spotykają się z wieloma uznanymi hiphopowymi artystami i razem z nimi odkrywają, jak ta muzyka przeszła z podziemia do mainstreamu.