TVP3 Niedziela, 03.11.2019 06:30 WYBACZ, ŻE TAK RZADKO PRZYJEŻDŻAM Reportaż, 24 min, Polska, 2013 Te słowa padły na cmentarzu z ust syna Lidii Nowikowej, bohaterki filmu "Mała Moskwa", który odwiedził grób matki. Mieszka w Mińsku, do Polski przyjeżdża rzeczywiście rzadko, ale ilekroć odwiedza grób matki, zawsze znajduje tam świeże kwiaty. Jej postać ma w Legnicy swoją legendę; tak było jeszcze przed filmem Krzystka. Podobnie jest z pamięcią o Małej Moskwie - mieście wymuszonego sąsiedztwa Polaków i Rosjan. Tamta Legnica już nie istnieje, ale wciąż trwa we wspomnieniach, które z biegiem lat nabierają coraz więcej cech nostalgicznego mitu. Po 20 latach od wyjścia z Legnicy wojsk radzieckich spotkali się wczorajsi sąsiedzi: Polacy i byli obywatele radzieccy: dziś Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini, Żydzi. Żołnierze z legnickiego granizonu wymieniają się wspomnieniami na specjalnie w tym celu zakładanych portalach społecznościowych. Sentymentalne więzi podtrzymują też ci, którzy wtedy byli dziećmi. Wśród wspomnień jest sporo historii o nielegalnym handlu z Polakami, i trochę opowieści miłosnych. Bohaterami takiej historii są Zbigniew i Natasza. On w latach 60. był uczniem legnickiej samochodówki. Ona córką radzieckiego oficera. Polski chłopak zaimponował rosyjskiej dziewczynie z Odessy amerykańskim jeepem z demobilu, którego własnoręcznie wyremontował. Ten samochód jest do dziś relikwią ich młodzieńczej miłości. Natasza wprawdzie po kilku latach wyjechała z Legnicy, ale gdy upadł Związek Radziecki, Zbigniew wysłał do Odessy specjalnego posłańca, który miał odnaleźć Nataszę. Ich pierwszy telefon po latach był dla obojga niezwykłym przeżyciem. Od tamtej pory co jakiś czas spotykają się w Legnicy. Ci, którzy wówczas byli dziećmi, nie zdążyli nawiązać wielkich zażyłości z Polakami. W hotelu, w którym zatrzymali się Rosjanie, spotkaliśmy leningradczyka, który mieszkał w Legnicy do 6 roku życia. Nie zostawił tu żadnych przyjaciół ani znajomych. Pytany, co go ciągnie do tego miasta, odpowiada: smaki dzieciństwa. Na przykład kiosk, w którym kupował oranżadę. Nieco więcej dramatyzmu zawierają opowieści byłych żołnierzy. Iwan Pietruchin, oficer prasowy dowództwa garnizonu przyjechał do Legnicy ze szczególną pamiątką: to mały znaczek z napisem: "sowieci do domu", który któregoś dnia pod drzwiami znalazła jego żona. Niedługo później na ulicy ktoś obrzucił go kamieniami. Pietruchin otrzymał rozkaz opuszczenia Polski w ciągu 24 godzin za karę, z powodu komentarza, jakiego udzielił telewizji publicznej w sprawie dewastowania przez żołnierzy garnizonu obiektów przekazywanych Polakom. Incydenty te ocenił jako barbarzyństwo, co bardzo nie spodobało się dowództwu. Dziś jest emerytowanym oficerem, wykładowcą ukraińskiej Akademii Sztabu Generalnego. W polsko - rosyjską historię siłą rzeczy są też uwikłani Niemcy, legniccy autochtoni. Jeden z nich bardzo dobrze zapamiętał moment wyzwolenia i piekło, jakim dla miejscowej ludności był pierwszy kontakt z oddziałami frontowymi, zwłaszcza masowe gwałty i samobójstwa. Jednak to ci sami Rosjanie ocalili jego rodzinę od głodu. Dziś ma wśród nich wielu przyjaciół. Część Rosjan została w Legnicy do dziś. Niektórzy założyli tu rodziny, innych zatrzymały świetnie rozwijające się interesy z Polakami. Tworzą niewielką, ale zwartą społeczność. Starają się nie rzucać w oczy i mówią o swoim wyborze niechętnie. Może dlatego, że początek lat 90. był dla nich trudny. Rosjan otaczała wówczas otwarta niechęć, a nawet wrogość. To nie przypadek, że do dziś w żadnej z legnickich szkół nie wykłada się języka rosyjskiego. Pamięć o Małej Moskwie jest więc pełna sprzeczności, częściowo straumatyzowana, częściowo nostalgiczna. Legnickie opowieści układają się jednak w wielobarwny obraz, w którym najmniej jest bieli i czerni. 07:05 ROLNIK SZUKA ŻONY SERIA VI - ODC. 7 Reality show, 46 min, Polska, 2019 Reżyseria: Konrad Smuga, Grzegorz Krawiec Wykonawcy: Marta Manowska (prowadzący) Spotkania w cztery oczy i długie rozmowy przynoszą rolnikom sporą dawkę emocji. U Seweryna sprawy przybrały jednoznaczny obrót, u Adriana i Sławomira nadal czuć rywalizację, u Jakuba uczucia wychodzą z ukrycia i rozgaszczają się na dobre. Wszystko wskazuje na to, że już niebawem rolnicy zaczną nazywać i określać, to co dzieje się w ich głowach i sercach. 09:00 SEKRETNE ŻYCIE PSÓW CZ. 3 CZŁONKOWIE RODZINY (THE SECRET LIFE OF DOGS (3/3) WE ARE FAMILY) Film dokumentalny, 50 min, Wielka Brytania, 2017 Reżyseria: Michael Massey W tym odcinku przekonamy się, jak potomkowie wilka mogli stać się naszymi ulubieńcami. Jak przez tysiące lat psy nauczyły się rozpoznawać nasze emocje. I jak wskutek naszej więzi z tymi zwierzętami psy stały się najbardziej zróżnicowanym i najlepiej zaadaptowanym gatunkiem na świecie. Zmieniają nasze życie. Naukowcy wskazują, że psy przypominają nas bardziej niż moglibyśmy przypuszczać. Oto psy, jakimi ich dotąd nie znaliśmy. Ze wszystkich ulubieńców to psy w największym stopniu stały się członkami naszych rodzin. W naszych domach mogą zachowywać się bardzo swobodnie. Psy uwielbiają mieszkać z nami. W zamian ofiarowują przyjaźń, oddanie i wyrozumiałość. Psy potrafią tak nas rozczulić, że mówimy do nich jak do dziecka. Badacze ustalili, że psy, podobnie jak dzieci, nie muszą rozumieć sensu naszych słów. Ważne, jak je wypowiadamy. Z ostatnich badań wynika, że psy mogą mieć naturalny mechanizm samonaprowadzający. Mogą, podobnie jak migrujące ptaki, wyczuwać pola magnetyczne. W ciągu wielu lat ewolucji psy przeszły długą drogę. Ale ostatecznie to przede wszystkim ich pierwotny instynkt sprawił, że stały się członkami naszych rodzin. 15:15 ODWIEDŹ MNIE WE ŚNIE Film obyczajowy, 69 min, Polska, 1996 Reżyseria: Teresa Kotlarczyk Scenariusz: Renata Frydrych Zdjęcia: Krzysztof Pakulski Muzyka: Marek Bychawski Aktorzy: Danuta Stenka, Zbigniew Zamachowski, Ewa Gawryluk, Joanna Jeżewska, Michał Iljuczonek, Emilia Szcześniak, Adrian Pradzioch, Krystyna Tkacz, Sławomir Orzechowski, Leon Charewicz, Andrzej Mastalerz, Elżbieta Czerwińska, Andrzej Dębski, Cezary Żak "To ma być film dla każdego. Chcę, żeby miał w sobie coś ciepłego, uspokajającego. Filmowa rodzina żyje w pośpiechu, nie potrafiąc się porozumieć. I wydarza się rzecz ostateczna - śmierć. To powoduje, że wszyscy oni od początku uczą się siebie. Zdają sobie sprawę, co można było wspólnie przeżyć, ile rzeczy sobie powiedzieć. Każde z nich przechodzi własną drogę rozumienia i dojrzewania. I chyba jest tak, że musi się stać coś bardzo dramatycznego, żebyśmy zrozumieli, kim dla siebie jesteśmy i o co warto się starać" - mówiła Teresa Kotlarczyk niedługo przed premierą "Odwiedź mnie we śnie". Film ten był trzecią fabułą w jej reżyserskim dorobku. Scenariusz wyszedł spod pióra Renaty Frydrych, podówczas świeżo upieczonej absolwentki Studium Scenariuszowego przy łódzkiej "filmówce". Akcja toczy się w dwu wymiarach: doczesnym i metafizycznym, a konkretnie na Ziemi i w Przechowalni Dusz. Zdjęcia do części "ziemskiej" realizowano na warszawskim Żoliborzu, w willi rodziny reżysera Filipa Zylbera oraz w pobliskim parku. Sceny "niebieskie" powstały na zapleczu stołecznego Teatru Wielkiego, w łaźni i w zburzonym kościele w Łomiankach. Budżet filmu był - nawet jak na polskie warunki - niezwykle skromny i wyniósł niewiele ponad milion złotych. Pomimo to Teresie Kotlarczyk udało się pozyskać znanych aktorów, ze Zbigniewem Zamachowskim, Danutą Stenką i Ewą Gawryluk na czele. Pod względem gatunkowym "Odwiedź mnie we śnie" stanowi kolaż stylów. Najbliżej mu do melodramatu, choć momentami "skręca" w stronę komedii i refleksyjnej przypowiastki. Szczególnie zapada w pamięć liryczna scena rozmowy we śnie bohaterki z mężem. Zainscenizowana z bezpretensjonalną prostotą, wywołuje autentyczne wzruszenie i zadumę. Podobnie zresztą jak cały film, który dopiero po pięciu latach od swego powstania doczekał się premiery na małym ekranie. Trzydziestopięcioletnia Ala zarabia na życie jako autorka bajek. Prywatnie jest żoną chirurga i matką trójki uroczych łobuziaków. Jej pośpieszną egzystencję bez reszty wypełniają domowe obowiązki oraz praca zawodowa. Ala nie czuje się jednak kobietą spełnioną. Zdaje sobie sprawę, że jej pragnienie samorealizacji zostało zepchnięte na dalszy plan przez tzw. prozę życia. Zniechęcenie i frustracja kobiety nie wpływają dobrze na stosunki wewnątrz rodziny. Pewnego dnia Ala ginie w wypadku samochodowym. Zarówno jej mąż, jak i dzieci nie potrafią poradzić sobie w nowej sytuacji. Tymczasem Ala trafia w zaświaty, gdzie spotyka koleżankę z lat szkolnych, a także inne - nieraz bardzo dziwne - postaci. Nagroda za scenariusz dla Renaty Frydrych na FPFF w Gdańsku - Gdyni (1996) oraz Złoty Jańcio dla Teresy Kotlarczyk, nagroda aktorska dla Danuty Stenki i nagroda dziennikarzy na Przeglądzie Filmowym "Prowincjonalia" w Słupcy k. Konina (1997). 02:50 WYBACZ, ŻE TAK RZADKO PRZYJEŻDŻAM Reportaż, 24 min, Polska, 2013 Te słowa padły na cmentarzu z ust syna Lidii Nowikowej, bohaterki filmu "Mała Moskwa", który odwiedził grób matki. Mieszka w Mińsku, do Polski przyjeżdża rzeczywiście rzadko, ale ilekroć odwiedza grób matki, zawsze znajduje tam świeże kwiaty. Jej postać ma w Legnicy swoją legendę; tak było jeszcze przed filmem Krzystka. Podobnie jest z pamięcią o Małej Moskwie - mieście wymuszonego sąsiedztwa Polaków i Rosjan. Tamta Legnica już nie istnieje, ale wciąż trwa we wspomnieniach, które z biegiem lat nabierają coraz więcej cech nostalgicznego mitu. Po 20 latach od wyjścia z Legnicy wojsk radzieckich spotkali się wczorajsi sąsiedzi: Polacy i byli obywatele radzieccy: dziś Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini, Żydzi. Żołnierze z legnickiego granizonu wymieniają się wspomnieniami na specjalnie w tym celu zakładanych portalach społecznościowych. Sentymentalne więzi podtrzymują też ci, którzy wtedy byli dziećmi. Wśród wspomnień jest sporo historii o nielegalnym handlu z Polakami, i trochę opowieści miłosnych. Bohaterami takiej historii są Zbigniew i Natasza. On w latach 60. był uczniem legnickiej samochodówki. Ona córką radzieckiego oficera. Polski chłopak zaimponował rosyjskiej dziewczynie z Odessy amerykańskim jeepem z demobilu, którego własnoręcznie wyremontował. Ten samochód jest do dziś relikwią ich młodzieńczej miłości. Natasza wprawdzie po kilku latach wyjechała z Legnicy, ale gdy upadł Związek Radziecki, Zbigniew wysłał do Odessy specjalnego posłańca, który miał odnaleźć Nataszę. Ich pierwszy telefon po latach był dla obojga niezwykłym przeżyciem. Od tamtej pory co jakiś czas spotykają się w Legnicy. Ci, którzy wówczas byli dziećmi, nie zdążyli nawiązać wielkich zażyłości z Polakami. W hotelu, w którym zatrzymali się Rosjanie, spotkaliśmy leningradczyka, który mieszkał w Legnicy do 6 roku życia. Nie zostawił tu żadnych przyjaciół ani znajomych. Pytany, co go ciągnie do tego miasta, odpowiada: smaki dzieciństwa. Na przykład kiosk, w którym kupował oranżadę. Nieco więcej dramatyzmu zawierają opowieści byłych żołnierzy. Iwan Pietruchin, oficer prasowy dowództwa garnizonu przyjechał do Legnicy ze szczególną pamiątką: to mały znaczek z napisem: "sowieci do domu", który któregoś dnia pod drzwiami znalazła jego żona. Niedługo później na ulicy ktoś obrzucił go kamieniami. Pietruchin otrzymał rozkaz opuszczenia Polski w ciągu 24 godzin za karę, z powodu komentarza, jakiego udzielił telewizji publicznej w sprawie dewastowania przez żołnierzy garnizonu obiektów przekazywanych Polakom. Incydenty te ocenił jako barbarzyństwo, co bardzo nie spodobało się dowództwu. Dziś jest emerytowanym oficerem, wykładowcą ukraińskiej Akademii Sztabu Generalnego. W polsko - rosyjską historię siłą rzeczy są też uwikłani Niemcy, legniccy autochtoni. Jeden z nich bardzo dobrze zapamiętał moment wyzwolenia i piekło, jakim dla miejscowej ludności był pierwszy kontakt z oddziałami frontowymi, zwłaszcza masowe gwałty i samobójstwa. Jednak to ci sami Rosjanie ocalili jego rodzinę od głodu. Dziś ma wśród nich wielu przyjaciół. Część Rosjan została w Legnicy do dziś. Niektórzy założyli tu rodziny, innych zatrzymały świetnie rozwijające się interesy z Polakami. Tworzą niewielką, ale zwartą społeczność. Starają się nie rzucać w oczy i mówią o swoim wyborze niechętnie. Może dlatego, że początek lat 90. był dla nich trudny. Rosjan otaczała wówczas otwarta niechęć, a nawet wrogość. To nie przypadek, że do dziś w żadnej z legnickich szkół nie wykłada się języka rosyjskiego. Pamięć o Małej Moskwie jest więc pełna sprzeczności, częściowo straumatyzowana, częściowo nostalgiczna. Legnickie opowieści układają się jednak w wielobarwny obraz, w którym najmniej jest bieli i czerni.