TVP Historia Piątek, 10.09.2021 Zmiany z dnia 01.09.2021 w stosunku do raportu z dnia 18.08.2021 (dodano pozycję programową) 08:05 TAŚMY BEZPIEKI - KAZIMIERZ PUŻAK PRZYWÓDCA PPS WRN Magazyn, 22 min, Polska, 2021 Reżyseria: Cezary Gmyz Scenariusz: Cezary Gmyz, Grzegorz Majchrzak Zdjęcia: Maciej Figurski, Michał Gmyz, Temistokles Brodowski Muzyka: Michal Rawicz Cykl "Taśmy bezpieki" ma na celu przybliżenie widzom działań służb specjalnych PRL. Dzięki zachowanym w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej nagraniom, zrealizowanym przez komunistyczne służby, mamy możliwość poznać tajniki ich działań. Różnorodność tematyki społecznej, politycznej i kryminalnej, którymi ówczesne służby były zainteresowane, gwarantuje atrakcyjność każdego odcinka cyklu. Bohaterem tego odcinka jest Kazimierz Pużak. (zmodyfikowano opis: Omówienie) 09:50 SENSACJE XX WIEKU - KUTRZEBA CZ. 2 Kameralne i studyjne (widowisko), 47 min, Polska, 2002 Reżyseria: Adek Drabiński Scenariusz: Bogusław Wołoszański, Jan Tarczyński Zdjęcia: Adam Sikora Wykonawcy: Bogusław Wołoszański Niemieckie armie od północy i południa szły na Warszawę, spychając pobite i wykrwawione polskie wojska. Armia Poznań była pośrodku tych wielkich kleszczy. Nieatakowana przez Niemców zachowała pełnię sił. Mogła, jak proponował jej dowódca gen. Tadeusz Kutrzeba, uderzyć w bok niemieckiej 8. Armii. Jednakże marszałek Rydz - Śmigły odrzucił tę możliwość. Od 3 września 1939 roku zatem Armia Poznań, zgodnie z jego rozkazem, cofała się z Wielkopolski w stronę Warszawy, aby zająć pozycje obronne za Wisłą. Czas mijał. Marsz na Warszawę nie mógł być szybki. Wszystkie drogi zapełnili uchodźcy i części niezmobilizowanych oddziałów. Posuwanie się wojska utrudniał też nieład panujący na tyłach. Noce nie wystarczały do marszu, trzeba więc było iść dniami, narażając się na ataki niemieckiego lotnictwa. Tysiące ludzi uciekających przed ogniem wojny mieszało się z wojskiem, blokując i tak powolny marsz kolumn żołnierzy i konnych taborów. Niemiecka doktryna wojny błyskawicznej przewidziała wykorzystanie takiej sytuacji. Samoloty wroga bombardowały wsie i miasteczka, które nie miały strategicznego znaczenia, by w ten sposób zmusić ludzi do ucieczki. Potem atakowały bezbronny tłum. Płonące wozy, rozbite samochody hamowały ruch polskich wojsk. Generał Bortnowski stracił jedną trzecią swojej armii. Bardzo to przeżywał, ale chciał się bić. Gotów był przejść pod rozkazy gen. Kutrzeby, którego żołnierze, ciągle w odwrocie, szli już siódmy dzień i jeszcze nie widzieli wroga. Bez rozkazu naczelnego wodza Tadeusz Kutrzeba nic jednak nie mógł zrobić. Gdyby uderzył na skrzydło niemieckiej 8. Armii, napotkałby tylko jedną niespodziewającą się ataku dywizję piechoty, rozciągniętą na przestrzeni 25 kilometrów. W dodatku przewaga liczebna byłaby po polskiej stronie. Tadeusz Kutrzeba niecierpliwie czekał na zgodę marszałka. Wreszcie połączył się ze sztabem. Do telefonu podszedł szef sztabu, gen. Stachiewicz, który właśnie przygotowywał się, by opuścić Warszawę i wyruszyć do Brześcia, śladem marszałka Rydza - Śmigłego. Kutrzeba spytał, czy ma uderzyć w kierunku Ozorkowa i czy może współdziałać z nim armią Pomorze gen. Władysława Bortnowskiego. Szef sztabu nie mógł sam podjąć decyzji w tej sprawie. Czas naglił. W końcu Stachiewicz wyraził wstępną zgodę, miał jednak jeszcze przysłać potwierdzenie, że marszałek propozycję zaaprobował. Kutrzeba poprosił Stachiewicza, by przyjechał osobiście omówić plan wielkiego przedsięwzięcia, które mogło zmienić bieg kampanii wrześniowej. Nie udało się to. Następnego dnia, tj. 9 września, szef sztabu wyjechał z Warszawy do Brześcia. Nie przysłał też nikogo w swoim zastępstwie. (dodano pozycję programową) 11:40 JOANNA GRYZIK. ŚLĄSKI KOPCIUSZEK Reportaż, 25 min, Polska, 2020 Scenariusz: Anna Popek Zdjęcia: Jakub Jedras, Sławomir Chudowski Wykonawcy: Anna Popek (prowadzący), Marcin Luzer W 2020 roku, w Mauzoleum rodu Schaffgothów, w Kopicach na Dolnym Śląsku została ponownie złożona w rodzinnym grobowcu hrabina Joanna von Schaffgotsch z domu Gryczik von Schomberg - Godula i jej mąż Hans Ulrych. Joanna, która zmarła równo 110 lat temu, spoczęła w mauzoleum rodzinnym w Kopicach. W 1945 roku grobowiec został splądrowany, a zwłoki jej i jej męża porzucone w okolicznym parku. Dzięki staraniom lokalnej społeczności, wolontariuszy, osób pragnących zachować pamięć o tej niezwykłej postaci w 2020 roku odbył się ponowny, uroczysty pochówek. Mauzoleum w Kopicach odrestaurowano dzięki pomocy MKiDN. Uroczystości odbyły się 20 czerwca 2020 roku w Kopicach. Wzięli w nich udział m.in. potomkowie Schaffgotschów, którzy w prostej linii są spadkobiercami piastów śląskich linii legnicko - brzeskiej. To doskonały moment, by opowiedzieć o niezwykłym życiu niezwykłej kobiety jaką była Joanna Gryczik - uboga sierota, która została hrabiną. Historia, która wydarzyła się naprawdę, wydaje się być bajką. Historia w której siła dobra odmieniła życie biednej, małej, osieroconej dziewczynki, przekształcając je w pasmo zaszczytów, splendorów bogactwa i osobistego szczęścia. Czy to możliwe? Tak. Historia ta wydarzyła się w XIX wieku na Górnym Śląsku. Być może splot tak wielu nieprawdopodobnych i korzystnych zdarzeń mógł zaistnieć po to, by szerzyć dobro i aby pokazywać, że życie można przeżyć pięknie i z pożytkiem dla innych. Do dzisiaj na Górnym Śląsku funkcjonują, ufundowane jeszcze przez Joannę szkoły, szpitale i zakłady. Materialne ślady jej aktywnego życia widoczne są w wielu miejscach od Bytomia, przez Rudę Śląską, Chebzie, Zabrze po Gliwice. Ta kobieta zmieniła nie tylko los wielu ludzi, ale także oblicze przemysłowe Górnego Śląska. Historia Śląskiego Kopciuszka, jak nazywano hrabinę Joannę Gryzik von Schomberk - Godula Schaffgotsch, jest historią niezwykłego awansu społecznego ubogiej półsieroty, pochodzącej z gminu, na tle XIX - wiecznego procesu uprzemysławiania Górnego Śląska. Joanna pomnożyła odziedziczony majątek, rozwinęła osady robotnicze, m.in. Rudę Śląską, Chebzie, Orzegów na Górnym Śląsku, dbając o równy rozwój swoich licznych zakładów, jak i o edukację i zabezpieczenie socjalne, pracujących w nich robotników. Wspaniałe dzieła, które pozostawiła po sobie i które możemy oglądać do dziś, wypływały zarówno z jej charakteru, jak i ze sposobu, w jaki została wychowana. (dodano pozycję programową) 18:30 ARCHEOLOG Z PASJĄ Reportaż, 24 min, Polska, 2020 Scenariusz: Monika Mazanek - Wilczyńska Bohaterem reportażu jest dr Marcin Dziewanowski, który jako 16 - latek odkrył w Szczecinie kilka stanowisk archeologicznych o wartości międzynarodowej i dopiero 10 lat po studiach archeologicznych docenił i zrozumiał wartość swojego wczesnego odkrycia. Teraz archeolog z pasją zaczął nowy projekt: odkrywa długie domy z 6. i 5. tysiąclecia p.n.e. Te badania bardzo zmienią wiedzę Polaków o historii Pomorza Zachodniego. Na swoim koncie ma ponad 100 tysięcy odkryć archeologicznych, które przekazuje do muzeów. Mówi, że archeologiem może być każdy: matematyk, artysta. To przyjemność poznawania początków życia na tych ziemiach. To łamigłówka, nad którą on się cały czas zastanawia i ją poznaje, by zbudować opowieść o początkach Pomorza Zachodniego, na którym ludzie pojawili się wcześniej niż przypuszczano. (dodano pozycję programową) 19:50 A WIĘC WOJNA - /10/ Reportaż, 4 min, Polska, 2019 Autor: Elżbieta Szumiec - Zielińska O świcie 1 września 1939 roku Niemcy bez wypowiedzenia wojny przekroczyli granice Polski. Rozpoczęła się II wojna światowa, najkrwawszy konflikt w dziejach ludzkości. Kampania wrześniowa, nazywana też wojną obronną Polski 1939, trwała do kapitulacji 6 października. Cykl 36 odcinków "A więc wojna" to kalendarium, prezentujące najważniejsze wydarzenia każdego dnia kampanii. 10 września. Kapituluje załoga odcinka "Wizna". 720 żołnierzy pod dowództwem kpt. Władysława Raginisa walczyło od 8 września z liczącym 42 tysiące żołnierzy Korpusem Pancernym gen. Heinza Guderiana. Dysproporcje sił wynoszą około 40 Niemców na jednego Polaka. Broniący się w ośmiu schronach polscy żołnierze mają 6 dział, 28 ciężkich karabinów maszynowych i 18 ręcznych karabinów maszynowych. Niemcy wysyłają przeciwko obrońcom polskich Termopili 450 czołgów, blisko 60 dział i ponad 100 haubic. Najdłużej broni się schron kpt. Raginisa na Górze Strękowej. Ranny dowódca każe swoim żołnierzom opuścić schron. Po nieudanym ataku pancernym na Warszawę, Niemcy intensyfikują działania lotnicze. Podczas "krwawej niedzieli" dokonują 17 nalotów na Warszawę. Ostrzeliwują Park Skaryszewski na Pradze, gdzie ukryto tabory i tysiące koni. Kierują ogień na Ogród Zoologiczny, Dworzec Wschodni. Pali się wieża i górne piętro Zamku Królewskiego. Komisarz Cywilny przy Dowództwie Obrony Warszawy Stefan Starzyński zakazuje sprzedaży i podawania w lokalach i miejscach publicznych napojów alkoholowych, zawierających ponad 4 proc. alkoholu. (dodano pozycję programową) 20:20 KTO TU WPUŚCIŁ DZIENNIKARZY? Teatr, 72 min, Polska, 1991 Autor: Marek Miller Reżyseria: Mikołaj Grabowski Zdjęcia: Stanisław Scieszko Muzyka: Mikołaj Grabowski Aktorzy: Iwona Bielska, Hanna Bieluszko, Zofia Tomaszewska, Ewa Wichrowska, Leon Charewicz, Mikołaj Grabowski, Ireneusz Kaskiewicz, Ryszard Kotys, Jarosław Pilarski, Dariusz Siatkowski, Jerzy Stasiuk, Andrzej Wichrowski, Marek Miller, Kaja Wichrowska, Michał Grabowski Jechali do Gdańska z duszą na ramieniu. Dobrze wiedzieli, że ludzie nie mają dobrej opinii o dziennikarzach. Nieraz czytali na murach i parkanach napisy "Prasa kłamie" i "Telewizja łże". Na miejscu przeżyli szok. Rzeczywistość przerosła ich wszelkie oczekiwania. "Wyjechaliśmy na normalny strajk, a przyjechaliśmy na rewolucję!". Pod zamkniętą bramą stoczni ozdobioną portretem papieża i wizerunkiem Matki Boskiej kłębiły się tłumy. Ludzie śpiewali "Boże, coś Polskę". Panowała atmosfera euforii, nagłego zachłyśnięcia się wolnością. Po drugiej stronie ogrodzenia stali robotnicy w kombinezonach z opaskami na ramieniu. Rzucali przez płot rozchwytywane przez gdańszczan ulotki. Zawarte w nich informacje dziennikarzom i fotoreporterom nie wystarczały. Chcieli wiedzieć więcej. Musieli przekroczyć bramę. I przekroczyli! Mimo głębokiej nieufności otaczającej przedstawicieli mediów, furtkę im uchylono. Nie wszystkim równie szeroko, nie wszystkim od razu. Robotnicy klasyfikowali nieproszonych gości wedle tytułów gazet. Prasa lokalna miała pierwszeństwo przed ogólnopolską, pisma branżowe przed codziennymi, radio przed telewizją. Lecz w końcu, nie bez nieukrywanej niechęci, ostrych docinek i uszczypliwości, przedstawiciel "Trybuny Ludu" także znalazł się na terenie stoczni, przed słynną salą BHP. Podstawą scenariusza telewizyjnego widowiska o gorących dniach sierpniowych jest opublikowana po raz pierwszy w podziemiu, w połowie lat osiemdziesiątych, książka "Kto tu wpuścił dziennikarzy?" Inicjatorem jej napisania i redaktorem był Marek Miller, publicysta i wykładowca łódzkiej szkoły filmowej. Z jego inicjatywy, pod jego kierunkiem, młodzi dziennikarze przeprowadzili wywiady z osiemnastoma starszymi kolegami przebywającymi w sierpniu '80 na terenie Stoczni Gdańskiej. Ich osobiste zwierzenia prezentują tyleż podniosłą, co dramatyczną atmosferę tamtych dni, a także nastroje panujące w głęboko skłóconym i skonfliktowanym środowisku dziennikarskim. Ukazują też ówczesny stan ducha autorów wspomnień: rozgoryczenie z powodu cenzurowania, bądź wręcz niepublikowania wysyłanych relacji przez macierzyste redakcje, obawy przed konsekwencjami rzetelnego opisywania wydarzeń, usilne pragnienie odzyskanie utraconej wiarygodności. Za tę determinację niejednemu przyszło potem zapłacić. Wielu dziennikarzy zostało odsuniętych na boczny tor, a po wprowadzeniu stanu wojennego - pozbawionych wszelkich możliwości uprawiania zawodu. Czekali niemal dekadę, by wrócić do pracy. Ich dawni przełożeni, prokuratorzy i zarazem sędziowie z otoczonych ponurą sławą komisji weryfikacyjnych, musieli odejść. Ale nie wszyscy, i nie na długo. (dodano pozycję programową) 01:35 BYŁO, NIE MINĘŁO - KRONIKA ZWIADOWCÓW HISTORII. - TAK WIELE TAJEMNIC Magazyn, 23 min, Polska, 2019 Autor: Adam Sikorski Wykonawcy: Artur Kalicki Tak wiele tajemnic Są takie miejsca w Polsce, które nawet oglądane z okien jadącego samochodu powodują rozpalenie historycznego głodu poznania. Do Opoczna sprowadziła nas historia osadzona w roku 1863. Wraz z pracownikami Muzeum Regionalnego w Opocznie wyruszamy w teren, choć już samo muzeum jako dawny zamek wzniesiony jeszcze przez króla Kazimierza Wielkiego, a potem wielokrotnie niszczony i odbudowywany, stanowi nie lada zabytek. W terenie zaś spróbujemy zlokalizować pobliskie miejsce związane z powstaniem styczniowym. Znajduje się ono pomiędzy miejscowościami Prymusowa Wola i Sławno. Wieść gminna niesie, że jest to miejsce spoczynku powstańców. Następnie zmienimy nieco tematykę, by sięgnąć po wyjątkową książkę. Na rynku wydawniczym ukazała się bowiem niezwykła pozycja - pamiętnik Wacława Makowskiego, legendy polskiego lotnictwa począwszy od czasów I wojny. "Cywil w wojsku. Wspomnienia z życia i wojen" to propozycja dla każdego, kto interesuje się lotnictwem i przedwojenną Polską. (zmodyfikowano opis: Omówienie) 02:05 SENSACJE XX WIEKU - KUTRZEBA CZ. 2 Kameralne i studyjne (widowisko), 47 min, Polska, 2002 Reżyseria: Adek Drabiński Scenariusz: Bogusław Wołoszański, Jan Tarczyński Zdjęcia: Adam Sikora Wykonawcy: Bogusław Wołoszański Niemieckie armie od północy i południa szły na Warszawę, spychając pobite i wykrwawione polskie wojska. Armia Poznań była pośrodku tych wielkich kleszczy. Nieatakowana przez Niemców zachowała pełnię sił. Mogła, jak proponował jej dowódca gen. Tadeusz Kutrzeba, uderzyć w bok niemieckiej 8. Armii. Jednakże marszałek Rydz - Śmigły odrzucił tę możliwość. Od 3 września 1939 roku zatem Armia Poznań, zgodnie z jego rozkazem, cofała się z Wielkopolski w stronę Warszawy, aby zająć pozycje obronne za Wisłą. Czas mijał. Marsz na Warszawę nie mógł być szybki. Wszystkie drogi zapełnili uchodźcy i części niezmobilizowanych oddziałów. Posuwanie się wojska utrudniał też nieład panujący na tyłach. Noce nie wystarczały do marszu, trzeba więc było iść dniami, narażając się na ataki niemieckiego lotnictwa. Tysiące ludzi uciekających przed ogniem wojny mieszało się z wojskiem, blokując i tak powolny marsz kolumn żołnierzy i konnych taborów. Niemiecka doktryna wojny błyskawicznej przewidziała wykorzystanie takiej sytuacji. Samoloty wroga bombardowały wsie i miasteczka, które nie miały strategicznego znaczenia, by w ten sposób zmusić ludzi do ucieczki. Potem atakowały bezbronny tłum. Płonące wozy, rozbite samochody hamowały ruch polskich wojsk. Generał Bortnowski stracił jedną trzecią swojej armii. Bardzo to przeżywał, ale chciał się bić. Gotów był przejść pod rozkazy gen. Kutrzeby, którego żołnierze, ciągle w odwrocie, szli już siódmy dzień i jeszcze nie widzieli wroga. Bez rozkazu naczelnego wodza Tadeusz Kutrzeba nic jednak nie mógł zrobić. Gdyby uderzył na skrzydło niemieckiej 8. Armii, napotkałby tylko jedną niespodziewającą się ataku dywizję piechoty, rozciągniętą na przestrzeni 25 kilometrów. W dodatku przewaga liczebna byłaby po polskiej stronie. Tadeusz Kutrzeba niecierpliwie czekał na zgodę marszałka. Wreszcie połączył się ze sztabem. Do telefonu podszedł szef sztabu, gen. Stachiewicz, który właśnie przygotowywał się, by opuścić Warszawę i wyruszyć do Brześcia, śladem marszałka Rydza - Śmigłego. Kutrzeba spytał, czy ma uderzyć w kierunku Ozorkowa i czy może współdziałać z nim armią Pomorze gen. Władysława Bortnowskiego. Szef sztabu nie mógł sam podjąć decyzji w tej sprawie. Czas naglił. W końcu Stachiewicz wyraził wstępną zgodę, miał jednak jeszcze przysłać potwierdzenie, że marszałek propozycję zaaprobował. Kutrzeba poprosił Stachiewicza, by przyjechał osobiście omówić plan wielkiego przedsięwzięcia, które mogło zmienić bieg kampanii wrześniowej. Nie udało się to. Następnego dnia, tj. 9 września, szef sztabu wyjechał z Warszawy do Brześcia. Nie przysłał też nikogo w swoim zastępstwie.