TVP HD Piątek, 16.02.2024 Zmiany z dnia 14.02.2024 w stosunku do raportu z dnia 29.01.2024 (usunięto pozycję programową) 03:15 WOJCIECH CEJROWSKI- BOSO PRZEZ ŚWIAT - (108) - PERU. CUZCO (dodano pozycję programową) 03:15 MAKŁOWICZ W PODRÓŻY - MAKŁOWICZ W PODRÓŻY. SYCYLIA - POD ETNĄ Magazyn kulinarny, 24 min, Polska, 2016 Autor: Robert Makłowicz Reżyseria: Paweł Lesisz Scenariusz: Paweł Lesisz Prowadzący: Robert Makłowicz Etna to największy czynny wulkan Europy. Wybucha dość często, słabiej czy silniej, a potoki lawy niszczą ludzkie mienie. W czasie wybuchu w 1979 roku jęzor lawy, który zszedł ze wzgórza, zerwał duży fragment asfaltowej szosy, ale ominął przydrożną kapliczkę. Miejscowi mówią, że to nie był przypadek. Ciągłe zagrożenie wybuchem wcale nie odstręcza ludzi od mieszkania na zboczach wulkanu. Lawa spływa z szybkością do 6 km na dobę, więc ludzie zdążą uciec, są bezpieczni, ale ich dobytek już nie. Leżące nad morzem miasteczko Mascali, zniszczone w 1928 roku, szybko odbudował Benito Mussolini. Jednym z powodów, dla których ludzie trzymają się Etny, jest żyzna gleba wulkaniczna. Na różnej wysokości można sadzić różne uprawy: nisko cytrusy, wyżej winorośl (tu jest chłodniej, więc wino żywsze), jeszcze wyżej jabłka, które gdzie indziej na Sycylii nie rosną. Degustacja miejscowych specjałów i trunków odbywa się na tarasie winiarni u podnóża Etny. Robert próbuje dania o nazwie pasta alla Norma. Do tego dwa rodzaje wina - czerwone i różowe. Słynna pasta alla Norma została tak nazwana na cześć opery Vincenza Belliniego, który pochodził z pobliskiej Katanii, zniszczonej przez Etnę w XVII wieku. Danie odcinka Robert gotuje w wulkanicznym krajobrazie. Będą to involtini di pesce spada, czyli roladki z miecznika. Podróżnik spod Wawelu zjeżdża potem nad Morze Jońskie, gdzie podziwia nierealne piękno Taorminy. Zatrzymuje się także w Syrakuzach, mieście genialnego Archimedesa, ale też Platona i Ajschylosa, który wystawiał swoje sztuki w zachowanym do dziś starogreckim teatrze. Trattoria Al Vecchio Lavatoio to restauracja nad dawną kamienną pralnią, znajduje się tuż obok źródła Aretuzy. Antyczna pralnia od dawna jest już nieużywana. Dziś to piwnice restauracji. Czerpiąc natchnienie ze źródła Aretuzy, Robert opiewa prozą makaron w folii (pasta a cartocio) i odkrywa, jak starożytni wyrabiali papirus. Uliczną specjalnością jest w Syrakuzach napój o nazwie selz limone e sale. Selz to włoskie określenie specyfików, które robią porządek w żołądku po przejedzeniu. Kulinarnym zwieńczeniem pobytu w Syrakuzach jest caponata di melanzane con sarde. Jest to danie warzywne, którego podstawę stanowią bakłażany i sardynki. Na Sycylii można znaleźć 50 albo i więcej odmian tego dania. Można je jeść codziennie przez dwa miesiące, każdego dnia inne. (usunięto pozycję programową) 03:55 WOJCIECH CEJROWSKI- BOSO PRZEZ ŚWIAT - (109) - PERU. KOKA (dodano pozycję programową) 03:55 MAKŁOWICZ W PODRÓŻY - MAKŁOWICZ W PODRÓŻY. BOŚNIA I HERCEGOWINA - BANJA LUKA Magazyn kulinarny, 25 min, Polska, 2016 Autor: Robert Makłowicz Reżyseria: Paweł Lesisz Scenariusz: Paweł Lesisz Prowadzący: Robert Makłowicz Robert Makłowicz zwiedza Banja Lukę, miasto leżące w zachodniej części Bośni i Hercegowiny. Najbardziej reprezentacyjna ulica miasta - Gospodska - pamięta jeszcze czasy Austro-Węgier. Większość historycznych miast w Bośni wygląda podobnie: stara turecka dzielnica handlowa czarszija, a wokół meczety. Ale w Banja Luce wygląd tej dzielnicy zmienił się po wojnie w byłej Jugosławii w latach 90. Stare meczety zniknęły, zostały zburzone. Budowane są nowe. Turystyczną atrakcją jest w Banja Luce żegluga śródlądowa, skrzyżowanie flisactwa z gondolierstwem. Rzeką Vrbas, dopływem Sawy (razem wpadają do Dunaju) Robert dopływa do brzegu u podnóża dawnej tureckiej twierdzy o nazwie Kastel. Twierdza to była wielka i potężna. Jej strategiczne znaczenie urosło po odsieczy wiedeńskiej. Wojska chrześcijańskie stopniowo wypierały wtedy Turków z Europy. Doszły do Sawy, ale nie starczyło im impetu, żeby ją przekroczyć. Na tej rzece powstała granica dwóch światów. Do dzisiaj rzeka Sawa jest granicą między BiH a Chorwacją. Atrakcją dla krakowskiego smakosza jest targ miejski zlokalizowany w olbrzymiej hali. Pasaż, od owoców do mięsa i ryb, ciągnie się kilometrami. Banja Luka liczy 250 tys. mieszkańców, ale takiej hali targowej nie ma ani Kraków, ani Warszawa, W 1869 r. w okolice miasta przybyli trapiści z Niemiec i założyli tam opactwo Marii Gwiazdy, istniejące do dziś. Dwie instytucje, które powstały za ich sprawą, wciąż działają i wydają plony. Jedną z nich jest serowarnia. Na ścianach biura serowarni wisi portret ojca Franza Pfannera, założyciela opactwa. Za szybą zaś, w sterylnych warunkach, pracuje jeden z jego następców, ojciec Tomo. Jest strażnikiem pieczęci, bo tylko on zna dziś recepturę. Z grubsza polega ona na tym, że ser wyjęty z solanki, odsączony i uformowany w gomółki, musi dojrzewać trzy miesiące. Dopiero potem nadaje się do jedzenia. Oprócz sera trapiści wyrabiają piwo. W 1873 r. uruchomili przyklasztorny browar, który nadal warzy piwo - o wdzięcznej i słusznej nazwie "Nektar". W Banja Luce trzeba koniecznie odwiedzić restaurację Kazamat, która mieści się w dawnej twierdzy. Dzisiaj to miejsce jest całkiem przyjemne. W przeszklonej sali restauracyjnej z widokiem na morze Robert degustuje cielęcinę. Jest tak miękka, że można ją pokroić ją widelcem. Z kolei w restauracji Obelix podają najlepsze cevapi lub evapcici. Ten słynny miejscowy specjał to pieczona młoda wołowina, czasem z dodatkiem jagnięciny. Atrakcja etnograficzną tych okolic jest wioska ilustrująca nie tak dawne życie w Górach Dynarskich. Można tu zobaczyć dawne warsztaty: stolarski i kowalski, a także niezbędną we wsi destylarnię śliwowicy. W tradycyjnej izbie dwie panie w strojach ludowych przygotowują jedzenie - sarmę w liściach kiszonej kapusty i pitę z ciasta listkowego. Ostatnim punktem kulinarnej podróży są szaszłyki drobiowe, które Robert przygotuje na mostku przy górskich wodospadach.