TVP Dokument Środa, 01.05.2024 Zmiany z dnia 11.04.2024 w stosunku do raportu z dnia 03.04.2024 (dodano pozycję programową) 19:00 CZEKOLADOWA DYNASTIA Film dokumentalny, 45 min, Polska, 1996 Reżyseria: Jacek Butrymowicz Scenariusz: Ryszard Kaczyński Czekolada w formie stałej - w blokach i tabliczkach pojawiła się w Europie Środkowej dopiero na przełomie wieku XVIII i XIX. W Polsce ten słodki przysmak jako pierwszy zaczął produkować przybyły w połowie XIX wieku z Niemiec cukiernik Karol Wedel. Sprowadził go właściciel cukierni, Karol Grohnert. Wedel przez 6 lat był jego wspólnikiem. Podobnie jaki inni, przybyli z krajów zachodnich cukiernicy, Wedel reprezentował doskonałe rzemiosło w swoim fachu, a także specjalizację dotąd w Polsce nieznaną - wyrób czekolady. Przy ulicy Miodowej Wedel otworzył cukiernię i warsztat cukierniczy. Jego wyroby bardzo szybko zdobyły sobie uznanie warszawiaków. Szczególnym powodzeniem cieszyła się czekolada, którą Karol tak reklamował w prasowych anonsach - "zupełnie nowy i szczególny utwór cukierniczy, a nade wszystko wyborny środek leczący i łagodzący wszelkie cierpienia piersiowe, nader skuteczny na słabość w miesiącach wiosennych". Karol Wedel zmarł w 1902 roku, w wieku 89 lat. Pozostawił nie tylko świetnie zorganizowane przedsiębiorstwo, ale godnego siebie następcę syna Emila. Właścicielem firmy stał się Emil już w dniu swego ślubu i był to najwspanialszy prezent ślubny, jaki mógł mu sprawić ojciec. Cukiernicza praktyka Emila obejmowała zakłady w Niemczech, Szwajcarii, Anglii i Francji, skąd sprowadzał później maszyny do nowej fabryki przy ulicy Szpitalnej. Spadkobierca Karola znacznie rozwinął firmę, nie żałując pieniędzy na inwestycje. Oprócz nowych budynków fabrycznych wybudował narożną reprezentacyjną kamienicę, która według "Kuriera Warszawskiego" należała do najpiękniejszych budynków miasta. Na parterze tej kamienicy znalazł miejsce nowy, stylowy sklep z wyrobami Wedla. Codziennymi klientami sklepu byli Henryk Sienkiewicz i Bolesław Prus. Firma rozrastała się coraz szybciej. Aby zabezpieczyć się przed konkurencją, Emil Wedel rozpoczął oznaczanie wyrobów swoim podpisem, umieszczanym na opakowaniach projektowanych przez najlepszych warszawskich grafików. A podpis ten stał się najbardziej charakterystycznym znakiem firmy. Emil Wedel przekazał firmę swemu jedynemu synowi, Janowi. W początkach lat 20. Jan, doktor chemii uniwersytetu we Fryburgu i absolwent wydziału mechanicznego politechniki w Charlottenburgu, rozpoczął pracę w fabryce ojca. Ale nie jako jeden z dyrektorów, ale zwykły robotnik. Dopiero po kilku latach ojciec uznał, że syn ma dostatecznie duże doświadczenie i dopuścił go do spółki. I znowu firma trafiła w ręce znakomitego fachowca i wspaniałego człowieka. Jan Wedel poświęcił firmie całe życie. Ten genialny menedżer rozwinął przedsiębiorstwo na ogromną skalę. W roku 1928 zastąpił transport konny swych wyrobów samochodowym. Rok później rozpoczął budowę nowej fabryki przy ulicy Zamoyskiego na Pradze. W połowie lat 30. zakłady Wedla produkowały kilka ton słodyczy dziennie, które rozsyłane były do kilkudziesięciu sklepów w kraju i za granicą m.in. w Paryżu, Londynie, Nowym Jorku. Przez pracowników Jan Wedel postrzegany był jako człowiek bardzo wymagający i surowy, ale niezwykle sumienny i sprawiedliwy. Jak nikt dbał o swoich pracobiorców. Fabryka przy Zamoyskiego jako pierwsza w Europie miała żłobek, przedszkole, przychodnię lekarską, stołówkę, a także dom z mieszkaniami dla kadry. Część terenów przy letniskowym domu Wedlów w Świdrze przeznaczono na ośrodek wypoczynkowy dla pracowników fabryki. Najbardziej zasłużeni otrzymywali nieoprocentowane pożyczki na budowę własnych domów. Dlatego też przed wojną PPS stawiała firmę Wedla za wzór rozwiązań socjalnych. Dr Jan Wedel odpowiedział także na apel rządu o pomoc w dozbrajaniu armii i zakupił ciężkie karabiny maszynowe, które w 1939 roku załoga przekazała żołnierzom "Akademickiej" w Warszawie. W czasie okupacji na terenie fabryki Jan Wedel zorganizował tajne nauczanie. Stanowczo odmówił propozycji Niemców wpisania go na honorową listę volksdeutschów. Po wojnie fabrykę znacjonalizowano. Jan Wedel został jedynie doradcą fachowym, a i tak po kilku miesiącach bezceremonialnie usunięto go nawet z tego stanowiska. Nigdy już nie przekroczył progu swego zakładu. Przychodził do mieszczącego się naprzeciwko parku i godzinami patrzył na zabudowania fabryczne. Zmarł w 1960 roku. W 1950 roku dawny Wedel stał się "Zakładami Przemysłu Cukierniczego im. 22 Lipca". Jednak wszelkie próby zdobycia zagranicznych rynków zakończyły się kompletnym fiaskiem. Dlatego też 10 lat później do nazwy państwowego zakładu dopisano "d. E. Wedel". O prawo do używania tego podpisu toczy się dzisiaj spór między obecnym właścicielem zakładów "Pepsico Food" a spadkobiercami Wedlów. Ich pełnomocnik prawny podkreśla, że roszczenia nie dotyczą reprywatyzacji, ale nazwy spółki i użycia w niej nazwiska Wedel. Zgodnie z kodeksem handlowym nie wolno używać w nazwach firm nazwisk osób bez ich zgody lub zezwolenia ich spadkobierców. Dwukrotnie sądy różnych instancji uznały racje spadkobierców Wedla, ale na skutek rewizji nadzwyczajnej zgłoszonej przez ministra sprawiedliwości w rządzie Waldemara Pawlaka Sąd Najwyższy przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. (dodano pozycję programową) 20:00 APPLE - ZDRADA ZA BILION DOLARÓW (APPLE: THE TRILLON DOLLAR BETRAYAL) Film dokumentalny, 52 min, Wielka Brytania, 2022 Reżyseria: Billy Arthur Film dokumentalny. Apple jest najcenniejszą firmą na świecie i odgrywa dużą rolę w naszym życiu. Od wielu lat w społeczności użytkowników iPhonów funkcjonuje mit, że wprowadzenie nowego modelu sprawia, że stare aparaty działają wolniej. Podobno to umyślne działanie, skłaniające do kupna nowego modelu. Apple został skazany na karę 27 milionów dolarów za celowe spowalnianie starszych iPhonów. Prawo do naprawy urządzeń jest bliskie uchwalenia w wielu krajach. Drogę na szczyt znaczyły wielkie sukcesy i kilka fatalnych wpadek. Apple założyli w 1976 - tym roku Steve Jobs i Steve Wozniak jako firmę dostarczającą elementy komputerów hobbystom. Marzenie ściętej głowy urosło w technicznego giganta. W 84 - tym roku zadebiutował Macintosh. Apple odniosło ogromny sukces i gdy ich firma weszła na giełdę, Jobs i Wozniak natychmiast zostali milionerami. W następnych latach Apple wykrwawiało się i nie było w stanie konkurować z Microsoftem. Lata 90 - te to okres rozwoju Windows PC. W 2001 - szym roku wypuszczono iPoda. Do dzisiaj sprzedano ponad miliard iPhonów. Od smartfonów po inteligentne zegarki, od wkładek dousznych po komputery, popularna technologia zrewolucjonizowała współczesność i przekształciła nasze relacje ze sobą i z naszym środowiskiem. W obliczu niepewnej przyszłości, władza należy do klientów, by wymagali więcej od tych, którym powierzamy swoje życie. (dodano pozycję programową) 21:15 NEUROPLASTYCZNOŚĆ. REWOLUCJA (THE BRAIN REVOLUTION) Film dokumentalny, 52 min, USA, 2022 Reżyseria: Eli Brown Film dokumentalny o mózgu. Dzięki nowym badaniom przeprowadzonym przez wybitnych ekspertów w dziedzinie medycyny i neurologii, zbadamy fundamentalne zasady neuroplastyczności mózgu i jak może się on zmieniać przez całe życie. Mózg to nasze centrum dowodzenia. Posiada niebywałe zdolności. Może zmieniać swoją strukturę i funkcję w procesie zwanym neuroplastycznością. Mózg potrafi kontrolować własne zmiany. Dzięki temu możemy wykorzystywać jego moc. Kontrola plastyczności pozwala nam na nowo zdefiniować nasz potencjał. Czym jest ta niesamowita i niewykorzystana potęga, która może odmienić nasze życie? Nawet, gdy jesteśmy już starzy. Dowiemy się jak wykonać plan poprawy sprawności mózgu. Naukowcy i badacze wyjaśniają, jak wykorzystać zasady uczenia się i zapewnić optymalne warunki dobrego zdrowia mózgu. Dzięki postępowi naukowemu przeciętny, współczesny 50 - latek dożyje 80 lat. Starzejący się mózg ma większe trudności z zapamiętywaniem, koncentracją, szybkim reagowaniem, refleksem i wykonywaniem złożonych zadań. Przełomowe badania naukowe pokazują, że mózg, bardzo plastyczny w dzieciństwie, może nie tracić na elastyczności wraz z wiekiem. Mamy coraz więcej narzędzi do odzyskania kontroli nad najwspanialszą częścią naszego ciała, aby poprawić i cieszyć się resztą naszego życia. Stworzenie optymalnego środowiska dla mózgu pozwala nam na lepsze jego wykorzystanie i zwiększa szanse na zdrowsze życie. Stoimy na progu rewolucji neuroplastycznej. (usunięto pozycję programową) 21:25 NOWA UMOWA SPOŁECZNA (dodano pozycję programową) 22:20 DZIEŃ PIERWSZY - 1 MAJA 2004 Film dokumentalny, 49 min, Polska, 2005 Reżyseria: A. Marek Drążewski Scenariusz: A. Marek Drążewski Zdjęcia: Jacek Knopp, Sławomir Wrzosiński 1 maja 2004 roku Polska wstąpiła do Unii Europejskiej. Autorzy filmu wykorzystali obrazy z kilkudziesięciu kamer warszawskiego Centrum Monitoringu, rozmieszczonych w różnych punktach miasta (m. in. na placu Zamkowym, placu Piłsudskiego, Stadionie X - lecia, placu Teatralnym, ulicach Popiełuszki, Krasińskiego, Grochowskiej, Grójeckiej), aby pokazać, jak tego dnia wyglądała Warszawa, jak jej mieszkańcy przyjmowali ten ważny historyczny moment, jakie towarzyszyły temu reakcje, oceny i nastroje. Co myśleli wówczas politycy i zwykli obywatele. Fajerwerkom, strzelaniu korków od szampana, radosnym śpiewom euroentuzjastów widzących we wstąpieniu do UE szansę szybszego rozwoju cywilizacyjnego, otwarcia na rynki pracy, zwiększenia konkurencyjności naszej gospodarki, towarzyszyły pełne najczarniejszych wizji wypowiedzi przeciwników wstąpienia Polski do UE, którzy z kolei wieszczyli zastąpienie "czerwonej dyktatury moskiewskiej", żółto - granatową dyktaturą brukselską", utratę tożsamości i suwerenności narodowej, gwałtowne zubożenie społeczeństwa itp. Jedni i drudzy organizowali w Warszawie pochody: jedni parady radości, drudzy - niemal żałobne marsze. Między tymi dwoma odłamami błąkali się ci, którzy po 1 maja 2004 nie spodziewali się żadnych zmian, ani na lepsze, ani na gorsze. Nadzieja i optymizm dominowały wśród ludzi młodych, obawy i niezadowolenie wśród starszych, ale kryterium wiekowe nie było ani jedynym, ani najważniejszym wyznacznikiem opinii. Nie brakowało młodych malkontentów i uradowanych staruszków, którzy cieszyli się, że ich wnukom"będzie się żyło lepiej". Nawet jeśli nie od razu. W sumie jednak ten dzień upłynął w stolicy i poza nią dość spokojnie: może dlatego, że, korzystając z pięknej pogody, większość rodaków wyjechała wówczas na łono przyrody? Po czasie, jaki upłynął, możemy się pokusić o pierwsze oceny, kto miał rację. Ale na w pełni obiektywne opinie trzeba jeszcze trochę poczekać. Bo przecież dopiero uczymy się"bycia w Unii". (usunięto pozycję programową) 22:35 STADION, CZYLI JARMARK EUROPA