TVP3 Niedziela, 11.08.2024 Zmiany z dnia 19.07.2024 w stosunku do raportu z dnia 15.07.2024 (dodano pozycję programową) 03:25 CZEKOLADOWA DYNASTIA Film dokumentalny, 45 min, Polska, 1996 Reżyseria: Jacek Butrymowicz Scenariusz: Ryszard Kaczyński Czekolada w formie stałej - w blokach i tabliczkach pojawiła się w Europie Środkowej dopiero na przełomie wieku XVIII i XIX. W Polsce ten słodki przysmak jako pierwszy zaczął produkować przybyły w połowie XIX wieku z Niemiec cukiernik Karol Wedel. Sprowadził go właściciel cukierni, Karol Grohnert. Wedel przez 6 lat był jego wspólnikiem. Podobnie jaki inni, przybyli z krajów zachodnich cukiernicy, Wedel reprezentował doskonałe rzemiosło w swoim fachu, a także specjalizację dotąd w Polsce nieznaną - wyrób czekolady. Przy ulicy Miodowej Wedel otworzył cukiernię i warsztat cukierniczy. Jego wyroby bardzo szybko zdobyły sobie uznanie warszawiaków. Szczególnym powodzeniem cieszyła się czekolada, którą Karol tak reklamował w prasowych anonsach - "zupełnie nowy i szczególny utwór cukierniczy, a nade wszystko wyborny środek leczący i łagodzący wszelkie cierpienia piersiowe, nader skuteczny na słabość w miesiącach wiosennych". Karol Wedel zmarł w 1902 roku, w wieku 89 lat. Pozostawił nie tylko świetnie zorganizowane przedsiębiorstwo, ale godnego siebie następcę syna Emila. Właścicielem firmy stał się Emil już w dniu swego ślubu i był to najwspanialszy prezent ślubny, jaki mógł mu sprawić ojciec. Cukiernicza praktyka Emila obejmowała zakłady w Niemczech, Szwajcarii, Anglii i Francji, skąd sprowadzał później maszyny do nowej fabryki przy ulicy Szpitalnej. Spadkobierca Karola znacznie rozwinął firmę, nie żałując pieniędzy na inwestycje. Oprócz nowych budynków fabrycznych wybudował narożną reprezentacyjną kamienicę, która według "Kuriera Warszawskiego" należała do najpiękniejszych budynków miasta. Na parterze tej kamienicy znalazł miejsce nowy, stylowy sklep z wyrobami Wedla. Codziennymi klientami sklepu byli Henryk Sienkiewicz i Bolesław Prus. Firma rozrastała się coraz szybciej. Aby zabezpieczyć się przed konkurencją, Emil Wedel rozpoczął oznaczanie wyrobów swoim podpisem, umieszczanym na opakowaniach projektowanych przez najlepszych warszawskich grafików. A podpis ten stał się najbardziej charakterystycznym znakiem firmy. Emil Wedel przekazał firmę swemu jedynemu synowi, Janowi. W początkach lat 20. Jan, doktor chemii uniwersytetu we Fryburgu i absolwent wydziału mechanicznego politechniki w Charlottenburgu, rozpoczął pracę w fabryce ojca. Ale nie jako jeden z dyrektorów, ale zwykły robotnik. Dopiero po kilku latach ojciec uznał, że syn ma dostatecznie duże doświadczenie i dopuścił go do spółki. I znowu firma trafiła w ręce znakomitego fachowca i wspaniałego człowieka. Jan Wedel poświęcił firmie całe życie. Ten genialny menedżer rozwinął przedsiębiorstwo na ogromną skalę. W roku 1928 zastąpił transport konny swych wyrobów samochodowym. Rok później rozpoczął budowę nowej fabryki przy ulicy Zamoyskiego na Pradze. W połowie lat 30. zakłady Wedla produkowały kilka ton słodyczy dziennie, które rozsyłane były do kilkudziesięciu sklepów w kraju i za granicą m.in. w Paryżu, Londynie, Nowym Jorku. Przez pracowników Jan Wedel postrzegany był jako człowiek bardzo wymagający i surowy, ale niezwykle sumienny i sprawiedliwy. Jak nikt dbał o swoich pracobiorców. Fabryka przy Zamoyskiego jako pierwsza w Europie miała żłobek, przedszkole, przychodnię lekarską, stołówkę, a także dom z mieszkaniami dla kadry. Część terenów przy letniskowym domu Wedlów w Świdrze przeznaczono na ośrodek wypoczynkowy dla pracowników fabryki. Najbardziej zasłużeni otrzymywali nieoprocentowane pożyczki na budowę własnych domów. Dlatego też przed wojną PPS stawiała firmę Wedla za wzór rozwiązań socjalnych. Dr Jan Wedel odpowiedział także na apel rządu o pomoc w dozbrajaniu armii i zakupił ciężkie karabiny maszynowe, które w 1939 roku załoga przekazała żołnierzom "Akademickiej" w Warszawie. W czasie okupacji na terenie fabryki Jan Wedel zorganizował tajne nauczanie. Stanowczo odmówił propozycji Niemców wpisania go na honorową listę volksdeutschów. Po wojnie fabrykę znacjonalizowano. Jan Wedel został jedynie doradcą fachowym, a i tak po kilku miesiącach bezceremonialnie usunięto go nawet z tego stanowiska. Nigdy już nie przekroczył progu swego zakładu. Przychodził do mieszczącego się naprzeciwko parku i godzinami patrzył na zabudowania fabryczne. Zmarł w 1960 roku. W 1950 roku dawny Wedel stał się "Zakładami Przemysłu Cukierniczego im. 22 Lipca". Jednak wszelkie próby zdobycia zagranicznych rynków zakończyły się kompletnym fiaskiem. Dlatego też 10 lat później do nazwy państwowego zakładu dopisano "d. E. Wedel". O prawo do używania tego podpisu toczy się dzisiaj spór między obecnym właścicielem zakładów "Pepsico Food" a spadkobiercami Wedlów. Ich pełnomocnik prawny podkreśla, że roszczenia nie dotyczą reprywatyzacji, ale nazwy spółki i użycia w niej nazwiska Wedel. Zgodnie z kodeksem handlowym nie wolno używać w nazwach firm nazwisk osób bez ich zgody lub zezwolenia ich spadkobierców. Dwukrotnie sądy różnych instancji uznały racje spadkobierców Wedla, ale na skutek rewizji nadzwyczajnej zgłoszonej przez ministra sprawiedliwości w rządzie Waldemara Pawlaka Sąd Najwyższy przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia.