Wiadomość została wysłana.
– Tradycyjnie w domu rodzinnym w Starym Sączu – zdradza w jednym z wywiadów. – Mam to szczęście, że mój mąż, Wojtek, też pochodzi ze Starego Sącza, nie mamy więc takich dylematów jak wiele innych małżeństw: jechać do moich czy do jego rodziców. (...) U rodziców będę od Wielkiego Czwartku aż po świąteczny poniedziałek. Starczy mi czasu, żeby przebrać się w dres, pojeździć na rowerze i wybrać się na spacer z najbliższymi, no i z psem.
Atrakcji w tym roku z pewnością nie zabraknie:
– Na święcenie jajek na pewno się wybiorę. Zawsze po święceniu jedziemy z rodzicami nad rzekę i zbieramy pierwsze wiosenne kwiaty. (...) My z siostrą słyniemy z robienia różnych malunków na oknach sąsiadów i na święta jedziemy uzbrojone w dobre pędzle! – wylicza.
Nasza gwiazda musi być też gotowa na wszystko: – Gdy w śmigus-dyngus wracam z kościoła, to za żywopłotami czają się moi koledzy, bo wiedzą, że Zielina przyjechała (śmiech).