• Wyślij znajomemu
    zamknij [x]

    Wiadomość została wysłana.

     
    • *
    • *
    •  
    • Pola oznaczone * są wymagane.
  • Wersja do druku
  • -AA+A

wywiad z Joanną Gleń

500xBARWY: "Od szaleństwa do normalności"

00:00, 23.11.2010
500xBARWY: "Od szaleństwa do normalności"

Joanna Gleń
Joanna Gleń

Podziel się:   Więcej
Jak Ci się gra w serialu, który oglądają miliony?
Świadomość tego, że tak ogromna ilość widzów lubi nasz serial, powoduje, że lepiej niż bardzo dobrze. Liczę, że w tym roku dostaniemy Telekamerę.

Pierwsze dni na planie były badaniem terenu i wzajemną obserwacją w ekipie?
Trochę tak. Za to teraz po trzech latach rozumiemy się bez słów. Wszystko jest dokładnie opracowane i każdy wie, co ma robić. Miałam parę razy okazję obserwować pojawienie się nowej osoby w ekipie i rzeczywiście, wtedy najlepiej widać jak reszta grupy jest zgrana.

Teraz pojawiła nowa postać - Przemek. Grający go Dobromir Dymecki musiał wejść w wasz kod porozumiewania?
Tak. Staram się mu pomagać i myślę, że czuje się wśród nas "starych" coraz lepiej (śmiech). Teraz doceniam to, co sobie przez te trzy lata wypracowaliśmy. Długoletnia praca w serialu powoduje też, że aktor uczy się szybkiego przechodzenia z emocji w emocję. Nauka, jaką wyniosłam z planu "Barw Szczęścia" bardzo mi się przydaje na zdjęciach próbnych do różnych innych produkcji. Niczego się nie boję, jestem na wszystko gotowa, taka akcja - reakcja.

Jak wspominasz pierwszy dzień na planie "Barw ..."?
Moją partnerką na planie była tego dnia Anna Borowiec, moja serialowa babcia Halina. Do zagrania miałam mocne sceny, płaczu i frustracji Malwiny. Bardzo chciałam wypaść przekonywująco, więc praktycznie wprowadziłam się w stan histerii. Takie sceny wymagają skupienia i wyczerpują emocjonalnie. Bardzo się bałam, że ze stresu po słowie "akcja" nic nie będę mogła z siebie wydusić, ale o dziwo weszłam, zagrałam i wszystko poszło znakomicie. Stres podziałał na mnie mobilizująco.

Przez dłuższy czas Malwina dostarczała Ci ekstremalnych wrażeń. Dobrze wspominasz sceny rozchwiania emocjonalnego, które musiałaś zagrać?
Uwielbiałam sceny totalnego szaleństwa! Mogłam sobie na wszystko pozwolić, na wszystkie środki wyrazu. Było też sporo do zagrania poza tekstem. Ale szczerze mówiąc teraz bardzo lubię sceny ukazujące Malwinę jako normalną i pozytywną osobę. Sprawiają mi przyjemność zwykłe rozmowy. Chciałabym, żeby się więcej śmiała, żeby było wokół niej wesoło. Odkąd się pojawił Przemek jest coraz lepiej, ale chciałabym jeszcze więcej. Czekam na to, aż Malwina się usamodzielni i w końcu sama się kimś zaopiekuje. Mogę uchylić rąbka tajemnicy po przeczytaniu nowych scenariuszy- rzeczywiście będzie miała do tego okazję.

Malwina to trudna, choć ciekawa postać do grania. Lubisz ją?
Chciałabym ją lubić bardziej. Jak mówiłam, lubiłam sceny szaleństwa, ale też powoli miałam tego dość. Wszyscy dookoła na nią chuchali i dmuchali jak na jajko, czułam się zbyt zależna od innych postaci. Teraz, gdy zaczyna być normalnie, coraz lepiej czuję się w jej skórze. Malwina jest coraz bardziej samodzielna i zupełnie ode mnie inna. Często mówię: "Boże, co ta dziewczyna robi? Co ona mówi? No przecież... ja bym tak nie zrobiła!". I to jest fajne. To jest wyzwanie.

A powiedz mi, z kim Ci się najlepiej gra?
Zawsze mi się dobrze gra z Martą Nieradkiewicz i oczywiście bardzo lubię grać z moimi serialowymi rodzicami. Dorota Kolak i Bronisław Wrocławski to świetni aktorzy i myślę, że się dużo od nich uczę. Bo jak grasz z najlepszymi, to musisz się starać równać do wyższego poziomu. Zawsze można coś podpatrzeć, zapytać o radę. I sama sytuacja wymaga tego, aby być w pełnej mobilizacji.

A jak Ci się gra z serialowym synem - Maurycym Wysockim?

To bardzo fajny profesjonalny chłopak. Wszystko pamięta, wie kiedy i co ma powiedzieć. Uważam, że świetnie sobie radzi i oby tak dalej.

Jesteś czasem mylona na ulicy z Malwiną?
Takie sytuacje najczęściej zdarzają się w mniejszych miastach. Tam rozpoznawalność jest zdecydowanie większa. I kiedy bywam na przykład u mamy na działce w Żywcu wita mnie tam małe szaleństwo (śmiech). To jest bardzo miłe.

I z jakimi reakcjami najczęściej się spotykasz?
Samymi pozytywnymi. Informują mnie, że oglądają serial, że bardzo go lubią. Miło mi jest, gdy słyszę, że lubią moją postać, że trzymają kciuki za dalsze jej losy i życzą powodzenia. Życzą, żeby Malwinie wreszcie się wszystko dobrze ułożyło. Najbliżsi znajomi, ciocie, koleżanki mamy z pracy oczywiście wypytują, co będzie dalej.

A jakieś profity z bycia rozpoznawalną czasem się zdarzają?
A wiesz, że tak. Całkiem niedawno dostałam zniżkę w pociągu - pan konduktor nazwał to Promocją Barw Szczęścia (śmiech). To było szalenie miłe. Jechałam z kolegą i nie zdążyliśmy kupić biletów w kasie. Podeszliśmy do konduktora, żeby się w nie zaopatrzyć, a tu pan nas zaskoczył. Na mój widok oznajmił, że w takim razie zrobi czary mary i wyszło znacznie taniej. Tak więc pozdrawiam pana konduktora i pociąg "Barw Szczęścia" (śmiech).

Czego serialowi i swojej postaci życzysz na kolejne 500 odcinków?

Żebyśmy się przede wszystkim nie zestarzeli. Żebyśmy nie tracili świeżości i szli z duchem czasu jak dotychczas. I tak jak na każdych urodzinach - Sto lat, wszystkiego najlepszego i Telekamery 2011!

Rozmawiała: Joanna Rutkowska