• Wyślij znajomemu
    zamknij [x]

    Wiadomość została wysłana.

     
    • *
    • *
    •  
    • Pola oznaczone * są wymagane.
  • Wersja do druku
  • -AA+A

wywiad z Krzysztofem Respondkiem

500xBARWY: "Serialowy Jeleń"

12:00, 29.11.2010
500xBARWY: "Serialowy Jeleń"

Krzysztof Respondek
Krzysztof Respondek

Podziel się:   Więcej
Lubi Pan postać Michała Jelenia?
Szczerze powiem, że z początku nie lubiłem Jelenia. Wszystko przez to, że był za bardzo bliski mnie samego. Podczas pracy nad rolą na każdym kroku uświadamiałem sobie, że ja postąpiłbym czy powiedział tak samo jak Michał. I to mnie w nim irytowało. Ale dzięki opiniom widzów spojrzałem na to inaczej. Gdy słyszałem: "no nareszcie w serialu jest ktoś dobry, jakaś dobra, normalna rodzina" zaczęła rozpierać mnie duma, że to właśnie ja jestem Jeleniem.

I co będzie gdy Michał przestanie być kryształowy?
Zdaję sobie sprawę, że czarne charaktery są ciekawsze. Tak jak w życiu - idzie porządny człowiek po ulicy i nikt na niego nie zwraca uwagi. A jak idzie wariat, to wszyscy patrzą i pokazują palcami. To samo w filmie. Jeżeli ktoś jest normalnym człowiekiem, to nie przykuwa uwagi tak jak morderca albo świr. Ale wolałbym jednak, żeby Michał pozostał taki jaki jest i żeby dobrze kojarzył widzom. Dlatego muszę przyznać, że zaczynam się o niego obawiać, bo zszedł trochę ze swojej jasnej drogi. Oby powrócił na właściwy kurs.

Jak Pan wspomina pierwszy dzień na planie "Barw..."?
Takie chwile powinno się zapamiętać, ale ja byłem tak zestresowany, że z tego dnia mam w głowie czarną dziurę. Kompletnie nie wiem z kim grałem, kto reżyserował…

Ma Pan ulubione sceny do grania ze swoim udziałem?
Są takie dni, kiedy kamera mi nie przeszkadza, a ja jej. Kiedy nie zauważam, że dookoła jest ekipa filmowa, a monolog postaci jest większy niż monolog kontrolera i wtedy najlepiej mi się gra.

A proszę mi powiedzieć, jak się Panu gra z serialowym synem?
Coraz lepiej. Może i dlatego, że i my coraz lepiej posługujemy się językiem migowym. Podziwiam go i cieszę się gdy widzę, jak bardzo rozwinął się na planie.

Jak wyglądają przygotowania do gry z głuchoniemym Danielem?
Mamy lekcje języka migowego przed każdą sceną. Poza tym język migowy nie jest aż tak rozbudowany pod względem ilości słów jak język literacki. Co jakiś czas poznajemy nowe gesty i w ten sposób po trzech latach czujemy się swobodniejsi posługując się nim. W przerwie między zdjęciami potrafię porozmawiać z Danielem, co daje nam dodatkową więź. Dzięki temu Daniel czuje, że nie jest tylko w swoim świecie i nie stoi z boku, ale należy do zespołu.

Co Pan czuje, gdy trafia na starsze odcinki "Barw..."?

Nie oglądam ich, bo nie lubię na siebie patrzeć. Raczej pytam żonę i córki jak wypadłem. Wtedy słyszę krytykę i to mi wystarcza.

A gdyby Pan mógł zagrać kogoś innego w "Barwach...", to kogo by Pan wybrał?
Nieważne kogo, ważne z kim. Chciałbym grać w wątku z Kasią Zielińską. Niestety nie mamy wspólnych scen, a od lat jesteśmy dobrymi znajomymi.

Czy na ulicy zdarza się, że rozpoznają Pana jako Michała Jelenia?

Od jakiegoś czasu coraz częściej się to zdarza, ale jeszcze nie wołają na mnie "Jeleń!" (śmiech). Przychodzi mi na myśl pewna zależność. Jeżeli gram w jakimś serialu, to zazwyczaj zwierzęta. W "Kryminalnych" byłem policjantem - psem. W "Barwach Szczęścia" gram jelenia. Teraz pasowałoby zagrać łosia albo renifera (śmiech).

Czego chciałby Pan życzyć serialowi i sobie na kolejne 500 odcinków "Barw Szczęścia"?
Chciałbym, żeby pani do mnie zadzwoniła przy okazji milionowego odcinka i zapytała co tam nowego dzieje się u Jelenia, ile już jest Jelonków, Sarenek w zagrodzie, ile Danieli... Słowem, żeby serial trwał i dostarczał pozytywnych wrażeń, a my zestarzeli się w nim na dobre i na złe.

Rozmawiała: Joanna Rutkowska