Jej bohaterka Stella sprowadzi śmiertelne niebezpieczeństwo na Sadowskiego i jego rodzinę! Prowadzisz bardzo intensywne życie –
niedawno dwa razy byłaś w Stanach Zjednoczonych, pracujesz nad nowym
spektaklem, miałaś zdjęcia na planie „Barw szczęścia”. To cud, że udało
nam się spotkać...
Żyję intensywnie od dziecka, tylko ostatnio rzeczywistość wokół mnie
się zmienia - dziś najbardziej absorbuje mnie teatr. Po próbach i
premierze „Diwy” od razu weszłam w kolejny proces twórczy.
Przygotowujemy obecnie spektakl „Zagraj to jeszcze raz, Sam” - to
adaptacja tekstu Woody'ego Allena w reżyserii Magdaleny
Cwen-Hanuszkiewicz. Premiera odbędzie się w Teatrze Miejskim w Lesznie.
To pierwszy od czterdziestu lat publiczny teatr, który otwiera się w
Polsce. Nasza sztuka będzie jedną z pierwszych w repertuarze. Pracujemy
cyklicznie - raz w miesiącu przyjeżdżamy do Leszna; mieszkamy również w
teatrze, a na próbach spędzamy około ośmiu godzin dziennie. Taki system
pracy spowodował, że jeszcze więcej czasu spędzam poza domem, ale
wspólne tworzenie wraz z innymi pasjonatami sprawia mi dużo radości.
Możemy na kilka dni odciąć się od codziennych obowiązków i
skoncentrować wyłącznie na kreowaniu postaci i spektaklu.
To dla ciebie ciekawe wyzwanie, bo
będziesz mogła sprawdzić się w zupełnie innym repertuarze.
Mój poprzedni spektakl „Diwa” jest trudny emocjonalnie. To duodram, w
którym wraz z Małgosią Bogdańską odgrywamy bardzo destrukcyjną,
toksyczną relację córki i matki. Nasze bohaterki, które teoretycznie
powinny być sobie najbliższe, rywalizują i wyniszczają się wzajemnie.
Pamiętam, że po roku grania „Diwy” pojawiło się we mnie pragnienie, by
dla równowagi zagrać weselszą postać i tak się stało, dostałam rolę w
komedii. Choć u Woodyego Allena nie jest to takie oczywiste, bo - mimo
że używa zabawnej formy - losy jego bohaterów są często dramatyczne.
Miło patrzeć, jak z uporem, wbrew
różnym, niekiedy niepochlebnym opiniom na swój temat, idziesz drogą,
którą sobie wyznaczyłaś.
Dziękuję. Ludzie mówią różne rzeczy z różnych powodów - tak było, jest
i pewnie będzie. Nie warto się tym sugerować, szczególnie przy
podejmowaniu kluczowych decyzji. Ważne, by poszukiwać własnej drogi,
nie bać się zmian i nowych doświadczeń oraz tworzyć z radością. Wtedy
powstają wartościowe rzeczy. Od premiery „Diwy” spotykam się z coraz
większą serdecznością i uznaniem w kontekście mojego aktorstwa. Nie mam
na myśli tylko entuzjastycznych recenzji w prasie, które mnie bardzo
ucieszyły. Wielu niedowiarków zobaczyło mój występ na scenie i pozbyło
się uprzedzeń. Cieszę się, że dziś tak często mam kontakt z
publicznością.
Skupiasz się na teatrze, ale
otrzymujesz także ciekawe propozycje serialowe. W dziesiątym sezonie
„Barw szczęścia” wcielisz się w bardzo interesującą postać!
Przyjmuje tylko takie propozycje, które są w jakimś sensie wyzwaniem i
dają możliwość wykreowania postaci. Umożliwili mi to producenci „Barw
szczęścia”. Stella, którą gram, ma szansę mocno zaznaczyć się w serialu.
Kim jest twoja bohaterka?
Stella to bardzo wyrazista postać; nie boi się ryzykować, ale w głębi
duszy - jak każda kobieta - potrzebuje ciepła i marzy o prawdziwej
miłości. Niestety, niefortunnie lokuje uczucia, co przysparza jej wielu
problemów. Jest partnerką bogatego, wpływowego człowieka, który
prowadzi mroczne interesy. Gdy ukochany zrani ją w sferze uczuciowej,
postanowi się na nim zemścić. Skontaktuje się z Sadowskim (Michał
Rolnicki – przyp. aut.) i ujawni kulisy przestępczej działalności
swojego partnera.
Czyli szykuje się poważna afera w
„Barwach szczęścia”!
Ten wątek skończy się tragicznie, moja bohaterka zapłaci najwyższą
cenę. Stella odsłoni przed Sadowskim mroczne kulisy działalności ludzi
z najwyższych sfer, dotyczące prostytucji i wykorzystywania młodych
dziewczyn. Jej pojawienie się wywoła lawinę zdarzeń, w które wmieszany
będzie Łukasz i jego najbliżsi. Wszyscy znajdą się w śmiertelnym
niebezpieczeństwie.
Myślisz o tym, w jakim miejscu
zawodowo chcesz być w przyszłości, czy stawiasz krok po kroku i
czekasz, co się wydarzy?
Podoba mi się miejsce, w którym jestem dzisiaj. Fakt, że kierunek
wyznaczają mi pasje, czyli taniec i aktorstwo, sprawia że moje życie
jest ciekawe, nieprzewidywalne, pełne interesujących spotkań i podróży.
Chcę grać dobre role w produkcjach na jak najwyższym poziomie. Na tym
się koncentruję, a co będzie za dziesięć czy piętnaście lat, nie wiem.
Mój apetyt na pewno nadal będzie duży; zobaczymy, czy na te same
rzeczy. Kiedyś myślałam, że najważniejszy jest taniec, później okazało
się, że zainteresowało mnie także aktorstwo.
Wiem, że bierzesz udział w warsztatach
aktorskich. Poprzestajesz na takiej formie nauki, czy ćwiczysz również
w domu?
Pracuję codziennie nad dykcją i emisją głosu. W ramach rozwoju chodzę
na lekcje śpiewu. Robię dodatkowe rzeczy, żeby się ciągle doskonalić;
sprawia mi to wielką frajdę. Nawet jeśli czasem jestem zmęczona, mam
poczucie, że czerpię z żyję. Najważniejsze nie jest samo osiągnięcie
wyznaczonego celu, tylko droga, która do niego wiedzie. Uważam, żeby
nie biec za szybko, chcę się cieszyć każdym dniem. Życie mnie nauczyło,
że warto.
Rozmawiał: Kuba Zajkowski