Ma pan już plany na wakacje?
Będę pracował. Z wyjątkiem dwóch, trzech tygodni, które spędzę z rodziną. Na pewno wtedy pojedziemy do Gdańska, odwiedzić moją teściową. Oprócz tego, próby do spektaklu Jana Klaty "Ziemia obiecana" zajmą mi większość czasu. Premiera spektaklu odbędzie się we wrześniu w Łodzi na festiwalu "Dialogu czterech kultur", a więc wbrew pozorom tuż tuż. Do tego będę prowadził warsztaty teatralne dla młodzieży w wieku gimnazjalnym. Popracujemy nad tekstami Szekspira, które zostaną zaprezentowane w Teatrze Polskim we Wrocławiu.
Podróż marzeń, którą chciałby pan zrealizować?
Jedno z moich marzeń, to popłynąć w rejs i np. zwiedzić wybrzeża chorwackie. Chciałbym też pojechać do Portugalii.
A co pociąga pana w Portugalii?
Nigdy tam nie byłem i wyobrażam sobie, że w Portugalii musi być pięknie. Jestem pewien, że uchowały się tam miejsca, które nie są typowo turystyczne. A nad oceanem można pewnie miło spędzić czas w otoczeniu przyrody, a nie ludzi.
A wypoczynek powinien być leniwy czy aktywny?
Miałem bardzo intensywny rok w związku z czym, bardzo chętnie położę się na kilka dni i nic nie będę robił (śmiech). A tak to raczej powinno być pół na pół.
W podróż wybiera się pan z dokładnymi wytycznymi, co, gdzie, kiedy?
Odkąd mam dziecko minęły czasy szalonych eskapad (śmiech). Ale kiedyś np. byłem sam przez miesiąc w Indiach. Kupiłem bilet i po prostu pojechałem. Również w dawnych czasach na rowerze przejechałem Francję. Zdecydowałem się z dnia na dzień. Wsadziłem rower do pociągu w Niemczech i wysiadłem we Francji. Nie miałem nawet klucza do roweru, a jednak chciałem to przeżyć. Takie przygody kształcą i powinno się je przeżyć w odpowiednim okresie życia. Być może kiedyś do tego zatęsknię, ale teraz po prostu odpoczywam.
Taki wyjazd do Indii to musiało być przeżycie.
To była przygoda życia. Większość czasu spędziłem w klasztorze, a przez to, że byłem sam, to poznawałem wielu interesujących ludzi, życie indyjskiej ulicy i miejsca nie z folderów biur podróży. Ale muszę przyznać, że miesiąc na poznanie Indii to za mało. Za mało też, żeby przyzwyczaić się do tamtejszego trybu życia, czy widoków na ulicy. To kraj wielu skrajności i przyjeżdżając z zewnątrz trzeba sobie to wszystko poukładać.
Gdzie lubi pan wypoczywać w Polsce?
Moja mama jest z pochodzenia góralką, więc z obowiązku muszę lubić góry. Z kolei moja teściowa jest nad morzem. Dlatego odpowiem tak: lubię i nad morzem i w górach - byle w małych odstępach czasu (śmiech).
Najfajniejsze wakacje w dzieciństwie?
Chyba najmilej wspominam pierwszy wyjazd do Czechosłowacji na kolonie. To było jak spotkanie z inną kulturą i spora odmiana, jak dla mnie (śmiech).
Próbuje pan letnich sportów ekstremalnych?
Oj nie... Odkąd urodziło mi się dziecko, wręcz boję się latać samolotami. Ale podoba mi się pewien mało bezpieczny sport. Na jednym z planów uczyłem się jeździć na motocyklu i to mnie bardzo wciągnęło. Myślę, że w przyszłości spróbuję jazdy na motorze w terenie, ale jeszcze nie teraz, bo tylko bym się połamał (śmiech).
Przeżył pan wakacyjną miłość?
Oczywiście, całe mnóstwo. Mile to wspominam! Ale nie wiem, czy moja żona nie będzie tego czytać, więc chyba nie będę się zagłębiał w temat (śmiech).
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Joanna Rutkowska.