• Wyślij znajomemu
    zamknij [x]

    Wiadomość została wysłana.

     
    • *
    • *
    •  
    • Pola oznaczone * są wymagane.
  • Wersja do druku
  • -AA+A

rozmowa z Katarzyną Glinką

Dzień dobry i hop do łóżka!

00:00, 11.01.2011
Dzień dobry i hop do łóżka!

Kasia Glinka
Kasia Glinka

Podziel się:   Więcej

Co takiego ma w sobie główny bohater „Och, Karol 2”, że zniewala wszystkie kobiety?
Chyba chodzi o niezwykły urok osobisty. Na pewno jest mężczyzną zaradnym, przedsiębiorczym i bardzo zadbanym, a tacy imponują. Obserwowałam, jak Piotrek Adamczyk prowadził tę postać. Stworzył empatycznego faceta, który trochę zmieniał się dla każdej partnerki. Każdą traktował indywidualnie. Kobiety niezwykle rozczula, gdy mężczyzna rozumie, jak ważna jest wnikliwa rozmowa o ich problemach.

Przecież ten Karol to gapa!

Chyba mówisz tak przez zazdrość (śmiech). To kwestia tego, na jakie trafia kobiety. Akurat spotykał takie, w których wzbudzał instynkt opiekuńczy. To taki gapcio do przytulania. Można go głaskać, a on patrzy głęboko w oczy.

Twojej bohaterce też?
Z Adą Karola połączy coś innego. Gdy ją spotka, okaże się, że ona nie chce się wiązać i nie potrzebuje małżeństwa, zdeklarowanego związku. To będzie dla niego zupełnie nowa sytuacja i prawdziwe wyzwanie.

Czy ich znajomość się rozwinie?
Ona go załatwi! Zemści się w imieniu wszystkich pokrzywdzonych kobiet. Bardzo się z tego cieszę, to cudowny układ - grać kobietę, która w ostatecznym rozrachunku daje popalić mężczyźnie.

Sceny łóżkowe, które nagraliście, są bardzo wiarygodne. Jak to się robi? Wyobrażałaś sobie na planie, że partneruje ci mąż? A może Piotr Adamczyk po prostu ci się podoba?
Na tę chwilę mi się podobał (śmiech). Gdy włącza się kamera, trzeba uwierzyć w tę namiętność, poczuć emocje. Tu i teraz. Nie wyobrażałam sobie, że to Brad Pitt, przyjaciel czy mąż. Łatwiej było nam nagrać scenę, gdy Ada i Karol dopiero się spotykają i idą do łóżka. Nie znali się dobrze, tak jak my z Piotrem. Trudniej poszło z ujęciem, w którym są już jakiś czas razem. Graliśmy, że się znamy i że nam dobrze, a wcześniej zamieniliśmy raptem kilka słów. Dzień dobry, dzień dobry i hop do łóżka.

Dobrze, że Piotr Adamczyk cię łaskotał...
Po nogach (śmiech). Widział, że jestem spięta. Pomagał, jak mógł. To doświadczony aktor, bardzo dobrze się z nim pracuje. Do każdej ze swoich filmowych partnerek podchodził indywidualnie. Zupełnie jak Karol (śmiech).

Na początku zazdrościłem, że ma okazję występować z pięknymi aktorkami, ale zmieniłem zdanie. Tyle kobiet w jednym czasie to musi być koszmar!
Półtora miesiąca na planie, a wokół same temperamentne kobiety. Tak, to było trudne zadanie. Gdy patrzyłam na niego na początku, był radosny i pełny werwy. Myślał, że będzie fantastycznie. Pod koniec zdjęć, otoczony wianuszkiem trajkoczących kobiet, wyglądał na załamanego (śmiech).

Jak bardzo różni się praca na planie serialu i filmu?
W filmie można przeprowadzić postać od początku do końca, bo zna się cały jej rozwój, początek i koniec historii, każdy krok. Można mieć na nią pomysł, przemyśleć i zbudować. W serialu nie da się tego zrobić na dłuższą metę, bo scenariusze powstają na bieżąco. Jest jeszcze jedna różnica. Na planie filmu gra się powściągliwiej, bo na duży ekran dużo się przenosi. Trzeba uważać, żeby nie przesadzić. Grając w serialu można pozwolić sobie na więcej ekspresji. Trzeba też nauczyć się mierzyć z ewoluowaniem postaci. Mimo wielu zmian, jakie przechodzi na przestrzeni odcinków, należy jej bronić. To też sztuka.

Rozmawiał: Jan Dziekan