Wiadomość została wysłana.
Kim jest Sylwia, którą grasz w „Barwach szczęścia”?
Nie znam wszystkich szczegół tego wątku, bo dostaję scenariusze na bieżąco, ale mogę śmiało powiedzieć, że Sylwia jest czarnym charakterem. Pojawi się w życiu Jerzego i nieźle namiesza. Ewidentnie ma złe intencje.
Co ją łączy z Jerzym?
Burmistrz przyjmie Sylwię do pracy w urzędzie miasta i od razu jej zaufa. Będzie nią zachwycony! W ogóle nie dostrzeże niebezpieczeństwa. Trudno mu się dziwić, bo na początku moja bohaterka nie da po sobie poznać, że ma niecne plany. Będzie bardzo miła i pomocna. Dopiero później okaże się, o co tak naprawdę jej chodzi. Jedyną osobą, która od razu się na niej pozna, będzie żona Jerzego Anna. Nie zawiedzie jej kobieca intuicja.
Dlaczego Sylwia będzie chciała zrobić coś złego Jerzemu?
Ma do wykonania pewną misję. Zostanie nasłana przez człowieka, któremu zależy na tym, by dobrać się do skóry burmistrzowi. Sylwia jest nieetyczna, bo kopie pod innymi dołki, ale nie można powiedzieć, że to osoba zła do szpiku kości. Jej zachowanie wynika z różnych przyczyn.
Uda jej się wykonać zadanie?
Na pewno namiesza w życiu Jerzego. Zobaczymy, jak bardzo... Byłam dopiero kilka razy na planie, rozkręcamy się. Mój wątek rozwinie się jesienią. Zapraszam przed telewizory!
Gdy rozmawialiśmy kilka lat temu, odchodziłaś z „Na Wspólnej”i mówiłaś, że nie interesuje Cię praca na planie seriali...
Życie zweryfikowało moje podejście. Skończyłam szkołę i muszę coś robić. Oprócz zarabiania pieniędzy, mam potrzebę brania udziału w różnych przedsięwzięciach, chcę się rozwijać. To długa, trudna droga, bo trzeba dużo wychodzić. Zazwyczaj nie jest tak, że młody człowiek od razu dostaje etat w teatrze i wszystko, co chce. Cieszę się, że gram w „Barwach szczęścia”. To kolejne doświadczenie, które mnie rozwija.
Gdzie jeszcze można cię oglądać?
Na razie gram tylko w „Barwach szczęścia”. Na pewno za jakiś czas coś się ruszy. Niedługo wejdzie do kin film fabularny „W imieniu diabła” Barbary Sass, w którym gram. Premiera odbędzie się na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Podobno wyszedł nieźle. Nie wiem, bo widziałam dosłownie kilka scen, gdy nagrywałam postsynchrony. Może niedługo będę miała kilka dni zdjęciowych w innym filmie fabularnym. Próbowałam swoich sił w radiu, miałam małe i większe zlecenia dubbingowe, gram w etiudach szkolnych. Powoli się rozkręcam. Początki nie są łatwe - trzeba mieć dużo cierpliwości.
Powinno być dobrze, w końcu jesteś elektryzującą aktorką!
(śmiech). Rzeczywiście, dostałam nagrodę od publiczności za najbardziej elektryzującą rolę żeńską na XXVIII Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi. Tak było (śmiech). To był fantastyczny festiwal; wspominam go z rozrzewnieniem. Zrobiliśmy tam szał. Nie było co zbierać. Dostaliśmy nagrodę za przedstawienie „Plastelina”. Dyplomik trzymam ukryty głęboko w szufladzie. Szkoła zapewniła nam fantastyczny start - pracowaliśmy ze świetnymi reżyserami. Między innymi Mariuszem Grzegorzkiem i Grzegorzem Wiśniewskim. Przedstawienia dyplomowe wyszły super.
Poświęcasz się tylko aktorstwu, czy nadal malujesz?
Kiedyś bardzo dużo czasu poświęcałam na różne prace plastyczne, ale odkąd skończyłam liceum plastyczne, nie mam do tego głowy. Szkoła aktorska zastopowała tę pasję; już nie maluję. Ale kto wie, może kiedyś do tego wrócę.
Rozmawiał: Jan Dziekan