• Wyślij znajomemu
    zamknij [x]

    Wiadomość została wysłana.

     
    • *
    • *
    •  
    • Pola oznaczone * są wymagane.
  • Wersja do druku
  • -AA+A

rozmowa z Hanną Dunowską, serialową Aliną

Jestem ciekawa życia i siebie!

20:20, 16.05.2012
Jestem ciekawa życia i siebie!

.
.

Podziel się:   Więcej
Czuję się, jakbyśmy zaraz mieli rozpocząć sesję psychoterapeutyczną...
Moi klienci zawsze wybierają kanapę, na której pan usiadł, a ja siadam po drugiej stronie stołu, tu gdzie teraz. Pijemy kawę i rozmawiamy.

Czy aktorstwo pomaga pani w takich rozmowach?
Praca na planie serialu czy filmu wymaga umiejętności szybkiego wejścia w rolę, bycia gotowym na zawołanie. Przydaje mi się to podczas spotkań z klientami. Potrafię błyskawicznie się koncentrować, dotrzeć do własnych emocji i wejść w rolę osoby z ich otoczenia, z którą mają konflikt, zagrać jakąś sytuację. To pomaga. Na początku trochę się obawiałam, że ludzie mogą mieć dylemat, na ile jestem aktorką, a na ile profesjonalną psychoterapeutką. Ale z jakiś względów nie mają tej obawy. Przychodzą do mnie jak do znajomej, z poczuciem, że moja artystyczna dusza będzie w stanie lepiej ich zrozumieć.

A czy wykorzystuje pani narzędzia psychoterapeutyczne na planie i scenie?
Dzięki praktyce psychoterapeutycznej poznałam wachlarz różnych zachowań ludzkich i lepiej rozumiem, z czego wynikają. Przekładam to na pracę aktorki, mogę więcej dać moim bohaterkom, głębiej do nich dotrzeć. Aktorstwo zawsze mnie wciągało, ale przez pewien czas w moim życiu zawodowym nie działo się nic ciekawego. Wiem, że ten zawód to huśtawka emocji, nie można spełniać się w nim cały czas. Gdy coś się dzieje, jest cudnie - człowiek wpada w wir pracy. Ale przychodzi moment, gdy projekt się kończy, pada ostatni klaps na planie. Wtedy ze świecznika wpada się w dołek. Dzięki psychoterapii potrafię sobie z tym radzić, mam dystans. Pozwala mi to na większą akceptację mnie samej.

Czuje się pani bardziej aktorką czy psychoterapeutką?
Jedno z drugim się przeplata. Aktorką jestem już od trzydziestu lat i przyzwyczaiłam się do tej tożsamości. Zabrało mi trochę czasu - chociażby paroletni okres studiów w Instytucie Psychologii Procesu - żeby samą siebie uznać za psychoterapeutkę. Dzięki psychoterapii mogę pomagać ludziom w trudnych momentach życia i poznawać samą siebie. A gdy ten proces się zacznie, ma się ochotę na więcej i więcej, bo zawsze jest coś do zrobienia, odkrycia w sobie. Tak, psychologia to moja ogromna pasja i drugi zawód. Im głębiej brnę w psychoterapię, tym bardziej czuję, że daje mi wspaniałe narzędzia do rozwijania umiejętności aktorskich. Bo przecież nie rezygnuję z grania! Jestem na tyle zachłanna życia, że chcę się spełniać tu i tu.

Czy rozłożyła już pani na czynniki pierwsze psychikę Aliny z "Barw Szczęścia"?
Już wiem, co i jak (śmiech). Bardzo ją lubię, może dlatego że jestem inna niż ona. Zmierzenie się z kimś takim to bardzo ciekawe wyzwanie. Alina jest trochę bezpardonowa, a gdy ma wizję, prze, by ją urzeczywistnić. Może nie idzie do celu po trupach, ale robi wszystko, co może, żeby zrealizować swoje plany. Historia z Waldemarem wydarzyła się pewnie po to, by Alina mogła poznać siebie. Bardzo fajnie, że tak się stało. Szaleńczy romans z Asimem, z którego nie narodzi się poważny związek, był jej potrzebny. Zapewnienia, że jest piękna, cudna, wspaniała - mimo że brzmiały jak zdarta płyta - działały. Alina poczuła się kobieca, spełniona, atrakcyjna, młoda i dowartościowana. Nie wiem, jak scenarzyści poprowadzą tę postać dalej, ale te wydarzenia powinny w niej pozostawić ślad.

Czy Alina i Waldemar wrócą do siebie?

Gdy wszystko wskazywało, że tak się stanie, przyjechał Asim. Trochę namiesza w życiu Aliny. Będzie jak czkawka po smacznym obiedzie (śmiech). Jeśli moja bohaterka i Waldemar do siebie wrócą, stworzą zupełnie inny związek. To cudne wyzwanie dla scenarzystów, żeby pokazać, jak na relacje między nimi wpłynął romans Waldemara z Klaudią i szaleństwo Aliny z Asimem. Jak pogodzić się z tym, co było? Jak pogodzić się z tym, że ktoś bliski od nas odszedł? Jak na takim fundamencie zbudować nowy związek? To zmienia, na pierwszym miejscu pojawiają się inne wartości.

Jak wątek z Asimem odbierają fani "Barw Szczęścia"? Czy zagadują panią w jego sprawie?
Ludzie dają się uwieść fikcji serialowej. Gdy ostatnio leciałam samolotem na urlop do Egiptu, mniej więcej godzinę po starcie nieśmiało podeszła do mnie pani i zapytała, czy ja to Hanna Dunowska. Odpowiedziałam, że tak, a z tyłu rozległy się krzyki kilkunastu osób: wiedziałem, wiedziałam! Ona jedzie do Asima! (śmiech).

Mimo że siedzimy w pani gabinecie, dzisiaj to ja zadawałem pytania, żeby dowiedzieć się o pani jak najwięcej. Mam nawet diagnozę - na każdym kroku widać, że jest pani szczęśliwa!
Zrealizowałam różne życiowe plany i robię to, co kocham. Lubię być aktorką, zauroczyłam się psychoterapią, jestem współzałożycielką Ośrodka Rozwoju i Psychoterapii "Przemiany" w Warszawie i otworzyłam gabinet w Milanówku, gdzie mieszkam. To mi przynosi wewnętrzne zadowolenie, czuję się spełniona. A do tego niedługo zostanę babcią!

Fantastycznie! Gratuluję.
Dziękuję. To dla mnie niesamowite, bo czuję się duchowo, jakbym miała tyle lat, co moja córka, czyli trzydzieści. Snuję plany na przyszłość, jestem taka ciekawa życia, siebie. Wydaje mi się, że to ja mogłabym zostać mamą, a będę miała wnusia. Mamy trochę utrudniony kontakt, bo moja córka mieszka w Anglii, ale na to też jest rada - wykupiłam już trzy loty! Lecę do nich w czerwcu, lipcu i październiku!

Rozmawiał: Kuba Zajkowski