Najmilsze wspomnienie związane ze Świętami Bożego Narodzenia...
Było ich parę, ale najśmieszniejsze i zarazem najmilsze wspomnienie to ubieranie, a raczej rozbieranie choinki przez mojego psa. Któregoś roku kupiłyśmy z mamą małe, czekoladowe mikołaje i zawiesiłyśmy je na choince, w myśl zasady: im więcej tym lepiej. Niestety okazało się, że drugiego dnia rano nie było ani jednego mikołaja i ani jednej bombki, a choinka leżała na podłodze. Pies natomiast leżał w swoim łóżku, wśród papierków po mikołajach i udawał, że jego ta sprawa nie dotyczy. A ten bałagan na jego posłaniu to czysty przypadek (śmiech).
Cały rok czekam na...
Szał, jaki towarzyszy rozpakowywaniu prezentów. Jest wtedy dużo śmiechu, czasem wzruszenia... To moment, kiedy wszyscy jesteśmy razem, a w powietrzu unosi się coś, co trudno opisać. I nie chodzi tu o wielkość prezentu, ale o to, że każdy o każdym pomyślał.
Wspomnienie z karpiem w tle...
To jest jedyna potrawa wigilijna, której nie tykam i niestety nie ma to dla mnie znaczenia, w jakiej jest postaci. Kiedy byłam mała, nie jadłam karpia, bo bałam się ości. Teraz nie jem na znak protestu, ponieważ nie zgadzam się na sprzedawanie ich żywych.
W Święta rezygnuję...
Ze wszystkiego prócz, jedzenia, leżenia i siedzenia. Ewentualnie mogę iść na spacer z psem (śmiech).
Prezenty dla wszystkich i dla siebie...
Oczywiście, że robię sobie prezent. Zazwyczaj mam go już miesiąc wcześniej, gdyż nie mogę się doczekać. Muszę przyznać, że uwielbiałam kiedyś wyprawy związane z poszukiwaniem prezentów. Niestety teraz, kiedy pomyślę o tym, jestem przerażona. Wejście do centrum handlowego w okresie przedświątecznym wydaje mi się nie lada wyczynem. Dlatego w tym roku będę robić zakupy duuużo wcześniej. Przynajmniej tak sobie obiecuję (śmiech).
Zawsze w Święta oglądam...
Nie oglądam. Staram się nic nie oglądać. Zazwyczaj nie mam czasu na telewizję czy film... Mam dość dużą rodzinę i w tym okresie staram się nadrabiać całoroczne zaległości.
Nie lubię w Święta...
Tego poczucia sytości w żołądku, codziennie od rana do nocy. Co roku powtarzam sobie, że umiar jest najważniejszy, lecz za każdym razem przegrywam tę nierówna walkę (śmiech).
Najczęściej powtarzający się prezent, jaki dostaję...
Ramki na zdjęcia. Efekt tego jest taki, że chcąc, nie chcąc, w moim domu jest dużo zdjęć, a parapety uginają się pod ich ciężarem.
Wtym roku Sylwester...
Na nartach. Wyjeżdżam do Szwajcarii i mam nadzieję, że lampkę szampana wypiję na stoku. Narty to dla mnie nowość. Tamtej zimy miałam swój debiut w tej dziedzinie i mam nadzieję, że coś jeszcze pamiętam z tych lekcji.
Postanowienie na Nowy Rok...
Co roku mam jakieś postanowienie, tylko niestety szybko o nim zapominam. Myślę sobie, że w roku 2010 chciałabym być lepiej zorganizowana, trzymać się tego, co zaplanowałam i przestrzegać zapisków w kalendarzu.
Przygotowała: Joanna Rutkowska