Wiadomość została wysłana.
Serialowy Bob pochodzi z Jamajki, a jakie są Pana korzenie?
Urodziłem się w Paryżu, ale moja mama jest z Wysp Zielonego Przylądka, a ojciec z Togo. Kraj ojca odwiedziłem na razie tylko raz, Wyspy... nadal czekają. Jednak moja rodzina mieszka w Paryżu i staram się odwiedzać ich najczęściej jak to jest możliwe.
Skończył Pan szkołę sportową. Dlaczego porzucił Pan sport i wyjechał z Francji?
Skończyłem szkołę o profilu koszykarskim, ale wiedziałem, że nie jest to droga, którą chcę iść dalej. Zacząłem pracować, aż w końcu zmęczyła mnie atmosfera panująca we Francji. Nie chciałem być kolejnym duchem, poświęcającym swoje życie pracy, która nie przynosi satysfakcji. Postanowiłem to zmienić. Wyjechałem za granicę, a swoją przyszłość związałem z tańcem i muzyką.
W Polsce uczy Pan tańca, a jakich technik?
Uczę samby brazylijskiej, zouk karaibskiego, afro i funana pochodzącego z ojczystej ziemi mojej mamy. Dlaczego? Ponieważ każdy z tych tańców jest związany z moją kulturą i z tym jak dorastałem. To jest coś, co czuję najlepiej, dlatego też zdecydowałem się uczyć innych i przekazywać im dobrą energię.
Jak trafił Pan do kraju nad Wisłą?
Kiedyś postanowiliśmy z przyjacielem wybrać się na wakacje po Europie. Polska była jednym z krajów, które odwiedziliśmy. Spodobała mi się i kiedy miałem dość Francji zdecydowałem, że przyjadę właśnie tutaj. Mieszkam w Polsce już 6 lat. Ten kraj dał mi możliwość życia po swojemu, odnalazłem siebie... W końcu mogłem robić to, co naprawdę chciałem - zajmować się muzyką. Teraz śpiewam w różnych zespołach - każdy z nich ma inny styl. Śpiewam w języku angielskim, francuskim, brazylijskim, hiszpańskim, kreolskim... Jestem teraz na etapie tworzenia swojego projektu muzycznego.
A jak znalazł się Pan w obsadzie „Barw Szczęścia”?
Agencja aktorska, z którą współpracuję, umówiła mnie na zdjęcia próbne. Poszedłem i dostałem rolę Boba. Jest to pierwsza taka produkcja, w której biorę udział i muszę przyznać, że praca na planie bardzo mi się podoba. Atmosfera jest świetna, a ludzie, z którymi pracuję mili i życzliwi. Mimo że nie jestem zawodowym aktorem, staram się być najbardziej naturalny jak tylko się da.
Jak radzi sobie Pan z językiem polskim?
Znam polski ale nie będę kłamać, że nauka tego języka była prosta. Nadal się uczę i czasem niektóre słowa sprawiają mi trudność. Mimo wszystko bardzo go lubię, jest melodyjny!
Jaka jest Pana ulubiona polska potrawa?
Pierogi z mięsem i żurek. Ale w polskiej kuchni zaskoczyła mnie jedna rzecz - Polacy uwielbiają sosy! Używacie ich do wszystkiego, nawet do pizzy! Muszę też przyznać, że choć niczego mi w Polsce nie brakuje z moich smaków, to tęsknię do tego, co można dostać we francuskiej piekarni...
A czas wolny, chyba nie wypełnia go tylko muzyka i sport?
A jednak! Choć nie do końca. Gram w koszykówkę, spędzam czas z przyjaciółmi, komponuję muzykę i gotuję (śmiech).
Rozmawiała: Joanna Rutkowska