• Wyślij znajomemu
    zamknij [x]

    Wiadomość została wysłana.

     
    • *
    • *
    •  
    • Pola oznaczone * są wymagane.
  • Wersja do druku
  • -AA+A

Mogę grać z każdą szkaradą - czwarta część wywiadu z Agnieszką Wagner

13:02, 15.02.2016
Mogę grać z każdą szkaradą - czwarta część wywiadu z Agnieszką Wagner

.
.

Podziel się:   Więcej
W kolejnej odsłonie wywiadu Pani Agnieszka opowiada m.in. o pracy w zagranicznych produkcjach, jaki język sprawia jej największą trudność oraz jak czuje się na planie "Barw...".

A jak się pani pracuje w "Barwach szczęścia"?
Prace na planie "Barw..." cenię sobie ze względu na fajnych partnerów. Mój mąż - oprawca grany jest przez Jacka Mikołajczaka, który ma tak przepiękny głęboki głos, że nawet jak na mnie krzyczy, to lubię go sobie posłuchać (śmiech). Moją matkę gra cudowna Halina Łabonarska, a siostrę Małgosia Buczkowska, która w tym roku była nominowana do nagrody Cybulskiego. Świetni partnerzy to w długodystansowej pracy bardzo cenny komfort.
Lubi pani wyzwania zawodowe?
A który aktor ich nie lubi? Patrzymy z podziwem na amerykańskich aktorów, którzy potrafią maksymalnie się zmienić do roli, nauczyć boksu albo śpiewu czy schudnąć. Jestem pewna, że polscy aktorzy też to potrafią i są zdolni do takich poświęceń. Tyle, że nie dostają na to szansy. Castingi u nas odbywają się "po warunkach" nie dając tak naprawdę szansy na zmianę wizerunku. Decyzje obsadowe zapadają na tyle późno, że nie ma kiedy poświęcić się przygotowaniom. Nie ma też kiedy ani jak dojść do siebie po roli, jeśli natychmiast wchodzi się w kolejną, albo wieczorami gra w teatrze. U nas aktorzy grają w serialu, w filmie, w teatrze, dubbingu i kabarecie, wszystko na raz. Taki rynek, takie czasy....
Trudno byłoby sprostać pani jakiemuś zadaniu aktorskiemu? Zagrać z pająkiem?
Aktorzy mówią, że najgorzej jest grać ze zwierzętami i z dziećmi. Albo wymęczą dorosłego partnera albo w ogóle nie będą chciały współpracować. A już najgorzej jak swoim urokiem osobistym "ukradną" rolę. Nie ma nic gorszego, niż gdy widz zamiast na aktora, patrzy na pająka, bo ten jest fajniejszy (śmiech). Ale serio: jeśli pyta Pani czy bym się bała, czy też miała inne tego typu opory, to absolutnie nie. Mogę grać z każdą szkaradą, jeśli to ma jakiś scenariuszowy sens.
Często grała pani za granicą. Częściej tam pani dostawała propozycje?
Był rzeczywiście taki moment, że grałam więcej za granicą niż tutaj. Zagrałam w kilku filmach francuskich, amerykańskich, pracowałam z Włochami, Niemcami i wielokrotnie z Czechami, trafił mi się nawet kiedyś film kręcony w Chinach. Tak się po prostu złożyło. Pomogła na pewno znajomość języków, w tym - o dziwo - bardzo rosyjskiego. I, zapewne, słowiański wygląd.

Zna pani dobrze 3 języki obce, a grała też np. w językach macedońskim i albańskim, których nie zna...
Rzeczywiście zagrałam kiedyś nawet w filmie macedońskim. "Przez jezioro" to była saga miłosna na tle burzliwej powojennej historii byłej Jugosławii. Reżyser skończył łódzką Filmówkę, stąd moja tam obecność. Język macedoński nie jest taki straszny, można się zorientować. Ale miałam też np. parę scen po albańsku, a ten już do niczego znanego nie był podobny. No i świetnie, bo uczenie się tekstów na tzw."małpę" to ciekawe zadanie warsztatowe. Tak samo było kilkakrotnie z graniem po niemiecku, bo wbrew nazwisku nie znam niemieckiego ani w ząb. Na szczęście w austriackim serialu i niemieckim kryminale grałam imigrantki, mogłam więc mieć koszmarny akcent (śmiech). Ale faktem jest, że bardzo lubię uczyć się języków. Granie po angielsku, francusku czy rosyjsku jest wprawdzie o wiele bardziej pracochłonne i stresujące, ale to frajda. W "Niosą mnie konie" Władimira Motyla grałam nawet z Rosjanami po rosyjsku, co poczytuję sobie za chlubę.
Podobno granie w języku czeskim sprawiło pani największa trudność?

O dziwo, chyba tak. Język czeski ma długie i krótkie samogłoski, zdarzają się też dwa akcenty w jednym wyrazie. Tego nie ma w języku polskim. Tworzy to swoistą melodię, która dla polskiego ucha jest śmieszna, trochę infantylna. "Przebić się" przez nią z interpretacją nie jest łatwo. Dawno dawno temu grałam Laskę, czyli Miłość w czeskim baśniowym serialu "O utraconej Miłości". Tak się wtedy zawzięłam na czeski tekst, że pamiętam go do dziś. W obcym języku w ogóle gra się trudniej. Nawet przy dobrej znajomości trochę inaczej wyraża się emocje.
Rozmawiała: Joanna Rutkowska
W piątej części wywiadu, aktorka opowie m.in. o swoich kompleksach, reakcjach na komplementy i wizycie w... Afganistanie! Serdecznie zapraszamy!