Wakacje to u ciebie spontan czy może jesteś planerem?
Spontan - nie, nie i jeszcze raz nie! Muszę mieć wszystko przemyślane i dopięte na ostatni guzik. Robię gruntowny research, bo jak już jestem na miejscu, to chce wiedzieć gdzie, co i jak. Chcę swobodnie się poruszać i chłonąć atmosferę. Dlatego już planuję swoje wakacje, które będą dopiero w maju przyszłego roku. Będzie to podróż do Nowego Jorku na przynajmniej miesiąc. Teraz skupiam się na pracy, a wakacje kalendarzowe trochę sobie odpuszczam. W lipcu 10-dniowy wyjazd do Turcji, w sierpniu wypad do Berlina na tydzień. Ale najważniejszy jest przyszłoroczny wiosenny wyjazd.
Widzę, że wolisz wypoczywać w mieście, ale gdybyś miała opisać idealne wakacje, to jakby one wyglądały?
Rok w Nowym Jorku i objazd całych Stanów w tym czasie. Lub banał - podróż dookoła świata, ale tak, to by był ideał! Wydaje mi się, że w rok można się światem nasycić i mieć spokój na kilka następnych lat.
Na twojej liście marzeń w pierwszej kolejności jest do zobaczenia:
Zdecydowanie Japonia i Australia. Dobra organizacja i wszystkie marzenia podróżnicze są do spełnienia.
Rozczarowałaś się kiedyś miejscem, w które się wybrałaś?
Jeśli coś nie jest zgodnie z moim planem czy wyobrażeniami, to przyjmuję to ze spokojem i nie narzekam. Chyba największy zawód turystyczny jaki przeżyłam był na Węgrzech. Po prostu bardzo nie smakowało mi tamtejsze jedzenie. Nie mogłam się przekonać do dziwnych połączeń smaków. Gdy tam jechałam, w moich wyobrażeniach o kuchni królowało leczo czy salami... Niestety kuchnia węgierska okazała się dla mnie ciężkim doświadczeniem.
Podróżujesz dla poznawania różnych smaków?
Jedzenie jest zdecydowanie jednym z najbardziej atrakcyjnych punktów moich wyjazdów.
A czym się zachwyciłaś na wyjeździe.
Włoską pizzą!
To jesteś jedną z nielicznych. Z tego co słyszę rzadko komu smakuje prawdziwa włoska pizza.
A to może ja akurat trafiłam na dobrą. Pamiętam, że byliśmy w małej, włoskiej miejscowości nad Adriatykiem i było tam wspaniałe jedzenie. Makarony, pizza... Ale np. W Stanach włoska kuchnia smakuje okropnie! Wszystko chyba zależy od szczęścia.
A odtworzyłaś jakiś smak przywieziony ze swoich wojaży?
W zeszłym roku zajadałam się tajskim jedzeniem. Moim ulubionym daniem była sałatka z zielonych jabłek, orzechów nerkowca, chili oraz sporej ilości kolendry. Jak przyjechałam do Polski, to kombinowałam, żeby odnaleźć ten smak i mi się udało!
Co najbardziej ekstremalnego jadłaś na wyjeździe wypoczynkowym?
Na Węgrzech podano mi makaron posypany białym serem i polany smalcem ze skraweczkami. Bardzo dziwne połączenie...
Wakacyjna letnia potrawa, którą pamiętasz z dzieciństwa to:
Gofry z bitą śmietaną i jagodami.
Jaką masz radę na upał?
Najlepszą i sprawdzoną! Jak jest gorąco, to wszyscy o tym zaczynają mówić, narzekają, od rana do wieczora wałkowany jest temat gorąca. Ja o tym po prostu nie rozmawiam i staram się nie myśleć. Wtedy daje się radę bez problemu.
Przywozisz sobie coś z wakacji?
Nienawidzę wycierać kurzu, więc nie zbieram niczego do postawienia czy przechowywania na półkach. Wolę rzeczy praktyczne, dlatego zawsze staram się przywieźć jakieś ubranie. Coś czego nie można znaleźć u nas w sklepach, a mieści się w kanonach zakładania na co dzień. A także kubki ze Starbucksa z miejskiej serii. Jak jestem w jakimś dużym mieście, to zawsze sprawiam sobie kubek. A potem jak rano piję kawę, to przywołane zostają miłe wspomnienia...
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Joanna Rutkowska