• Wyślij znajomemu
    zamknij [x]

    Wiadomość została wysłana.

     
    • *
    • *
    •  
    • Pola oznaczone * są wymagane.
  • Wersja do druku
  • -AA+A

Rola trafiona w dziesiątkę - rozmowa z Krzysztofem Antkowiakiem

10:33, 27.04.2018
Rola trafiona w dziesiątkę - rozmowa z Krzysztofem Antkowiakiem W zeszłym roku nagrał bożonarodzeniową piosenkę „Barw szczęścia” w duecie ze Stanisławą Celińską, a teraz dołączył do obsady serialu! Gra Wolana – znanego muzyka, który z powodu zawirowań życiowych został bezdomnym.

W zeszłym roku nagrał bożonarodzeniową piosenkę „Barw szczęścia” w duecie ze Stanisławą Celińską, a teraz dołączył do obsady serialu! Gra Wolana – znanego muzyka, który z powodu zawirowań życiowych został bezdomnym.

Rola trafiona w dziesiątkę - rozmowa z Krzysztofem Antkowiakiem
Rola trafiona w dziesiątkę - rozmowa z Krzysztofem Antkowiakiem

Podziel się:   Więcej
Niespodzianka goni niespodziankę! W zeszłym roku nagrałeś świąteczną piosenkę „Barw szczęścia” „Czas pojednań”, a teraz dołączyłeś do obsady serialu!
Najpierw pojawił się pomysł na rolę, od tego się zaczęło. Potem, przy okazji rozmów na ten temat, zaczęliśmy planować nagranie świątecznej piosenki ze Stasią Celińską. Zgodziłem się przyjąć propozycję producentów, bo pomyślałem, że to może być fajna przygoda.

Kogo grasz w serialu?
Postać, która – przynajmniej początkowo – nie będzie przypisana do jednego wątku. Wolan przed laty był znanym i cenionym muzykiem, wokalistą, ale się stoczył. Zaczął pić, popadł w problemy z narkotykami i wylądował na ulicy. Będzie się dźwigał na oczach widzów z pomocą życzliwych ludzi, między innymi Amelii (Stanisława Celińska – przyp. aut.), którzy zrobią wiele, by przywrócić go do życia zawodowego. Zobaczymy, jak ten wątek się rozwinie.

To bardzo symboliczny wątek. Gdy byłeś nastolatkiem, twoich piosenek słuchała cała Polska, później miałeś różne perturbacje życiowe, z których się wydźwignąłeś.
Nie wylądowałem na ulicy jak Wolan, ale w jakiś sposób – w związku z moimi przeżyciami – mogę go zrozumieć. Dzięki temu ta postać jest bardziej wiarygodna, prawdziwa. To nieprzypadkowy, trafiony w dziesiątkę wątek.

Wiele razy występowałeś przed kamerą, przed laty zagrałeś w filmie „Młode wilki 1/2”, ale praca na planie serialu to inna rzeczywistość. Stresowałeś się przed pierwszym dniem zdjęciowym?
- Miałem obawy, bo plan filmowy nie jest moim naturalnym środowiskiem, ale szybko zostały rozwiane. Podczas pierwszych dni zdjęciowych bardzo pomogła mi Stasia Celińska, z która mam dużo scen. Dodawała mi otuchy, mówiła, że dobrze mi idzie i że dobrze gram. Usłyszeć takie komplementy od aktorki jej formatu to wielka sprawa. Bardzo się cieszę, że się poznaliśmy, że nagraliśmy razem piosenkę i że teraz pracujemy razem na planie. To cudowna osoba. Od innych ludzi na planie też usłyszałem wiele pozytywnych, miłych słów. Byłem zaskoczony, bo zawsze jestem surowy w ocenianiu siebie, ale przyjąłem to za dobrą monetę.
Co jest najważniejsze w pracy na planie serialu?
Wydaje mi się, że luz. Wiele razy mówili mi o tym aktorzy, którzy zjedli zęby w teatrze. Oczywiście granie na scenie i przed kamerą bardzo się różni, ale podstawa jest taka sama - nie można się bać. Dla aktorów zdjęcia na planie serialu to często jedyna praca, starają się i bardzo im zależy, żeby dobrze wypaść. Mi oczywiście też zależy, ale nie muszę z tego żyć; to dla mnie poboczne działanie. Jestem wyluzowany, nie ciąży na mnie presja, co mi pomaga. Nie peszy mnie kamera, nie staram się udawać kogoś innego, jestem naturalny w emocjach. To świat, w którym mogę się bawić.

Czyli traktujesz rolę w „Barwach szczęścia” jako jednorazową przygodę z aktorstwem, a muzykę wciąż stawiasz na pierwszy miejscu?
Tak, zdecydowanie, jestem czynnym muzykiem, koncertuję i pracuję nad nową płyta. Cieszę się, że mogę spróbować sił w czymś innym. Radość sprawia mi każdy dzień na planie. Przykładam się do tej pracy i dużo się uczę; mam mocno przyśpieszony kurs grania serialowego, które różni się od tego, co robiłem kiedyś na planie „Młodych wilków 1/2”. Ten film był kręcony na taśmie. Byliśmy bardzo skoncentrowali, bo zazwyczaj mieliśmy tylko jeden dubel. Na planie „Barw szczęścia” zdarza się, że nagrywamy jedną scenę osiem razy. Najpierw są dalsze plany, później średnie, bliskie, a na końcu zbliżenia na każdego z aktorów. Nie jest łatwo grać jedną scenę tyle razy i zachować świeżość.

Kiedy ukaże się twoja nowa płyta?
Niedługo spotkam się z producentem, chcę z nim omówić kilka zmian, które nadadzą mojej płycie innego wymiaru. Nie śpieszę się, zależy mi, by była dopracowana, jak najlepsza. Na szczęście mogę sobie na to pozwolić; nikt mi nie mówi, co mam robić. Decyduje o wszystkim.

W jakich miastach będziesz koncertował w najbliższym czasie?
Cały czas sporo się dzieje, regularnie występuję w różnych częściach Polski. Niedługo będę miał koncerty w Warszawie, Łodzi, we Wrocławiu i na Śląsku. Część z tych imprez będzie zamknięta.
Czy ludzie podczas koncertów proszą cię, żeby zaśpiewał swój hit sprzed lat - „Zakazany owoc”?
Wiem, że czekają na tę piosnkę, więc zawsze śpiewam ją na bis. Gdy mówię, że nadeszła wiekopomna chwila, wszyscy się śmieją, bo wiedzą o co chodzi i co się zaraz wydarzy. Nawet jeśli gram klimaty jazzowe, ludzie i tak wyczekują „Zakazanego owocu”. Chodzi o sentyment, który czują do tej piosenki, tamtych czasów, swojej młodości. Daję im to, bo bardzo raduje mnie, że są zadowoleni.

Twoje życie to świetny materiał na książkę. Myślałeś o tym, by wydać biografię?
Ludzie mi mówią, że mam ciekawe życie i że warto, żebym wydał książkę. Ciężko mi to oceniać, ale jeśli kiedyś znajdzie się ktoś, kto będzie chciał opisać, czego doświadczyłem, jak najbardziej się zgodzę. Opowiem różne historie, może komuś coś dadzą. Natomiast na pewno nie nastąpi to w najbliższym czasie, bo denerwuje mnie obecna moda. Wszyscy, nawet osoby, które nie mają zbyt wiele do powiedzenia, piszą autobiografie. To żenujące, nie chcę wpisać się w ten nurt.

Jestem przekonany, że twoja życiowa historia byłaby dla wielu ludzi niezwykle ciekawa i pouczająca.
- Jest ciekawa o tyle, że w czasach, gdy zacząłem przygodę z muzyką, inaczej wyglądały media. Obecnie mamy wiele kanałów telewizyjnych, internet, mnóstwo gazet i magazynów, które kreują szereg medialnych osób. Przed laty był tylko pierwszy i drugi program TVP. Gdy ktoś wystąpił w telewizji, znała go cała Polska. Od dzieci, poprzez panią Jadzię ze sklepu, skończywszy na pierwszym sekretarzu KC PZPR.

Którego pewnie spotkałeś.
Którego na szczęście nie spotkałem (śmiech). Zagrałem parę koncertów w Sali Kongresowej, gdzie kręcili się różni notable komunistyczni, ale to historia na inną książkę.

Rozmawiał: Kuba Zajkowski