Zagra w nim Aldonę, pierwszą miłość Borysa, która po latach ponownie zapuka do jego drzwi. To będzie wyjątkowy duet!
Jaką osobą jest Aldona, którą zagrasz
w „Barwach szczęścia”?
Aldona musi radzić sobie w życiu sama. Jest rozwódką, wychowuje
kilkuletniego syna, zajmuje się gospodarstwem, a do tego pełni funkcję
sołtysa we wsi, w której mieszka. Wie, że jeśli nie weźmie spraw w
swoje ręce, nikt jej nie pomoże. Sprawia wrażenie twardej, niezależnej
kobiety, ale w rzeczywistości to krucha istota, która pragnie miłości i
oparcia od ukochanego mężczyzny.
Czy Borys jest dobrym kandydatem na
partnera życiowego?
Nasi bohaterowie znają się sprzed lat - Aldona jest pierwszą miłością
Borysa (Jakub Wieczorek – przyp. aut.). Gdy ich drogi ponownie się
skrzyżują, okaże się, że uczucia nie wygasły. To spotkanie namiesza w
ich życiu, ale pojawi się pytanie, czy nastąpiło w odpowiednim
momencie. Czy nie jest trochę za wcześnie? Na odpowiedź będziemy
musieli poczekać. Do tego czasu dużo się wydarzy, Aldona i Borys
stworzą interesujący duet. Jeśli trzeba, moja bohaterka potrafi pokazać
charakter. Grzelak będzie zdziwionym tym, co zobaczy i usłyszy.
Jak oceniasz szanse na to, że stworzą
udany związek?
Aldona pojawi się, żeby ubarwić życie Borysa, który niedawno rozstał
się tuż przed ołtarzem, w atmosferze wielkiego skandalu, ze swoją
partnerką Grażyną (Ewa Konstancja Bułhak - przyp. aut.). Jego bliscy
bali się o niego - spodziewali się, że nie da sobie z tym rady, że
zacznie topić smutki w alkoholu. Tymczasem okaże się, że zawód miłosny
postanowi uleczyć nową miłością. Może to będzie impuls, który
spowoduje, że Borys wróci do Grażyny, a może zostanie z Aldoną?
Możliwości jest sporo, zobaczymy, w którą stronę to się obróci.
Miałaś wcześniej okazję pracować z
Jakubem Wieczorkiem, czyli serialowym Borysem, czy to wasze pierwsze
spotkanie zawodowe?
Pracujemy ze sobą po raz pierwszy. Obawiałam się trochę tego spotkania,
bo nasi bohaterowie stworzą intymną relację. Zawsze w takich sytuacjach
zastanawiam się, czy między mną a aktorem, który gra mojego serialowego
partnera, wytworzy się chemia. Gdy panuje dobra atmosfera, realizowanie
kolejnych scen idzie sprawnie, bez niepotrzebnego stresu. Okazało się,
że nadajemy z Jakubem na podobnych falach, dobrze się dogadujemy. Borys
i Aldona to nieobliczalna para, nie wiadomo co z tej mieszanki wyniknie
(śmiech).
Gdy umawialiśmy się na rozmowę,
mówiłaś że masz dzisiaj trening. Wyleczyłaś już kontuzję, której
nabawiłaś się podczas występów w „Tańcu z Gwiazdami?
Nie trenowałam ponad miesiąc. Miałam naderwany mięsień dwugłowy uda,
musiałam dać odpocząć nodze. Po występie w „Tańcu z gwiazdami”
zakochałam się w ruchu - nie wyobrażam sobie teraz życia bez ćwiczeń.
Dlatego bardzo się ucieszyłam, gdy mój rehabilitant Maciek w końcu
pozwolił mi do nich wrócić. Na razie powoli wdrażam się do treningu,
żeby nie przeciążyć kontuzjowanego mięśnia. Pewnie we wrześniu lub w
październiku zapiszę się na zajęcia tańca, bo bardzo za nim tęsknię.
Połączę to z przygotowaniami do nowego spektaklu Teatru Polonia, w
którym będę między innymi stepowała. Bardzo się cieszę, że czeka mnie
takie wyzwanie.
Kiedy premiera?
We wrześniu zaczeliśmy próby, a premiera odbędzie się dwudziestego
grudnia. Tytuł roboczy naszego spektaklu to „Lekcja stepowania”.
Odpowiednie buty już mam; od jakiegoś czasu gram w spektaklu
„Siostrunie”, gdzie mamy krótką scenkę ze stepowaniem.
Jaką formę aktywności fizycznej
wybrałaś? Trenujesz na siłowni? Biegasz?
Znalazłam super trenera personalnego, który prowadzi ze mną zajęcia
ogólnorozwojowe. Mam treningi cztery razy w tygodniu, z czego trzy
odbywają się na siłowni. Nie dźwigam ciężarów, robię za to brzuszki,
pompki, ćwiczę z piłką. Mój trener kieruje się w życiu filozofią, która
bardzo mi odpowiada. Mamy umowę, że gdy podczas treningu powiem, że nie
dam rady albo nie mogę, muszę robić za karę dwadzieścia pompek (śmiech).
Dostałaś już karę?
Raz bezwiednie, podczas wykonywania jakiegoś ćwiczenia, zdarzyło mi się
powiedzieć, że nie dam rady i musiałam zrobić serię pompek. Podczas
każdego treningu przekraczam kolejne granice. Wydaje mi się, że nie
mogę zrobić więcej, a zawsze okazuje się, że jednak się da. Robię
kroczek za kroczkiem i idę do przodu. Lubię wyznaczać sobie w życiu
cele, a potem dążyć do ich realizacji. W najbliższych planach mam
wzięcie udziału w Runmaggedonie.
Przybliżysz czytelnikom, czym jest
Runmaggedon?
W skrócie to ekstremalny bieg z przeszkodami. Trzeba przeskakiwać,
wspinać się, a nawet czołgać w błocie czy przeprawiać przez rów z wodą
i biec dalej. Rozmawiałam z ludźmi, który brali udział w Runmaggedonie.
Zgodnie twierdzą, że satysfakcja na mecie jest ogromna. Nie ma
znaczenia miejsce, które się zajmie, chodzi o podjęcie wyzwania i
pokonanie własnych słabości. To sprawia, że człowiek się nakręca i chce
więcej. We wrześniu, październiku, listopadzie czy przyszłym roku –
termin nie ma znaczenia, zrobię to! Treningi sprawiają, że mam więcej
energii i siły do życia. Wstaję rano i z zapałem zabieram się do
działania, w mojej głowie ciągle pojawiają się nowe pomysły. Po co
chudnąć z Chodakowską, skoro można z Romanowską! (śmiech).
Rozmawiał: Kuba Zajkowski