• Wyślij znajomemu
    zamknij [x]

    Wiadomość została wysłana.

     
    • *
    • *
    •  
    • Pola oznaczone * są wymagane.
  • Wersja do druku
  • -AA+A

rozmowa z Michałem Milowiczem

Takiej roli jeszcze nie grałem!

10:00, 07.03.2012
Takiej roli jeszcze nie grałem!

.
.

Podziel się:   Więcej

Nie wiedziałem, że jest pan deweloperem!
Firma Milowicz Development istnieje od czterech lat. Na razie zrealizowaliśmy jeden projekt budowlany, a od jakiegoś czasu - ze względu na kryzys gospodarczy - borykamy się z różnymi trudnościami. Niespodzianki spotykają nas na każdym kroku, takie czasy. Na rynku mieszkaniowym nie jest wesoło, ale nie poddajemy się. Zaczęliśmy pracę nad dużym projektem budowlanym - Grodem Piastowskim na granicy Piastowa i Warszawy. Mam nadzieję, że pierwsze mieszkania będą gotowe latem 2013 roku.

Od kilku lat jest pan także współwłaścicielem klubo-restauracji „Maska” w Warszawie.
W branży deweloperskiej mam wspólnika, który oprócz tego, że jest moim bliskim kolegą, ma świetne rozeznanie w tym biznesie. Jest inżynierem, zna się na planowaniu i realizacji projektów budowlanych. Tak samo jest w „Masce”, gdzie również mam wspólnika. To ludzie, którym ufam. Bez nich nie wyobrażam sobie prowadzenia klubu i firmy. Dzięki nim przez ostatnie lata sporo się nauczyłem. Już wiem, na czym polega działalność w tych branżach - jak funkcjonuje rynek, jakie są szanse, zagrożenia i prognozy na przyszłość.

Czy jest pan już bardziej biznesmenem niż artystą? Aktorstwo i śpiewanie traktuje pan jako hobby?
Nie, absolutnie! Jako hobby mogę traktować grę w tenisa. Moim głównym zawodem i życiową pasją jest aktorstwo oraz występy na estradzie. Prowadzenie klubu i firmy deweloperskiej to dodatkowe biznesy, które założyłem z myślą o przyszłości, bo zawód aktora i wokalisty to zawód wolny, niepewny, pełen niespodzianek i wypadków losowych.
Obecnie gram w czterech sztukach. W „Biznesie” w reżyserii Jerzego Bończaka, „Antoinie” w reżyserii Kuby Przebindowskiego, w spektaklu z elementami kabaretowymi i wokalnymi „Blondynki wolą mężczyzn” i w „Dobrym wieczorze kawalerskim”, którego premiera odbyła się piątego lutego w warszawskim Teatrze Palladium.

Niedawno dołączył pan do obsady serialu „Barwy Szczęścia”. Widzowie mogą się zdziwić...
Tak, bo takiej roli jeszcze nie grałem. Najczęściej wcielam się w pozytywne, często zabawne postacie i tak kojarzą mnie widzowie. Tym razem pojawię się jako bohater, który może zostać odebrany negatywnie.

Kim jest pana bohater?
Ma na imię Czarek. Mój bohater będzie trochę narzucał się Blance, ale bez nachalności. Po prostu ta dziewczyna bardzo mu się podoba i spróbuje ją zdobyć. A ona, ukrywając swój związek z Dawidem, który jest jej uczniem, zacznie kręcić. Będzie nie do końca w porządku w stosunku do Czarka. Zamiast powiedzieć, że nie jest nim zainteresowana, zacznie go zwodzić i oszukiwać, dając równocześnie nadzieję. Cezary, w akcie desperacji, zrobi coś, co znacząco wpłynie na życie Blanki. Ja bym tak nie postąpił, ale tacy faceci też się zdarzają. Czarek zakończy pewien etap w jej życiu, a co będzie dalej, zobaczymy.

Rozmawiał: Kuba Zajkowski