Kogo zagrasz w „Barwach szczęścia”?
Józka Sałatkę, dziewiętnastoletniego utalentowanego piłkarza, który
pochodzi z Kopytkowa, małej wioski leżącej niedaleko Rzeszowa. Bardzo
się cieszę, że mam okazję grać kogoś takiego. On nie jest głupi, tylko
naiwny i niedoświadczony życiowo. Myśli, że wszyscy ludzie są
dobrzy, nie zauważa, że ktoś się z niego wyśmiewa, chce wykorzystać.
Odnajduję w nim dziecko, siebie sprzed lata, zanim wpłynęła na mnie
Warszawa i show biznes.
Józek przyjedzie szukać szczęścia w
Warszawie?
Talent mojego bohatera, który objawiał się w rozgrywkach jednej z
niższych lig, odkryje Darek (Andrzej Niemyt – przyp. aut.). Zostanie
menedżerem Józka i po różnych perypetiach załatwi mu kontrakt w Powiślu
Warszawa. Zderzenie z nowym światem okaże się dla niego bolesne.
Przyjedzie skupiony na sporcie i karierze, ale okoliczności zmienią
jego nastawienie. Wiadomo, Warszawa, piękne kobiety, za chwilę przypływ
gotówki. Dopadnie go gorączka wielkiego miasta. Rzeczywistość zacznie
go przerastać.
Co się wydarzy w jego życiu? Zawróci
mu w głowie jakaś kobieta?
Sportowcy narażeni są na różne kontuzje i przeciążenia. Nawet przy
okazji występów w „Tańcu z gwiazdami” miałem ich mnóstwo, a to tylko
naparstek tego, z czym borykają się zawodowi piłkarze. Józkowi będzie
dokuczał ból pleców, więc Darek wyśle go na masaż do Julity (Katarzyna
Sawczuk – przyp. aut.). Od tego się wszystko zacznie...
Ale trafił...
Julita namiesza Józkowi w głowie. Mój bohater zacznie się skupiać na
nie tym, co trzeba. Mimo tych zawirowań, będzie się starał mocno stąpać
po ziemi. Podczas gdy jego dziewczyna zachłyśnie się nowymi
możliwościami, Józek będzie unikał dziennikarzy i rozgłosu. On chce
osiągnąć sukces, mieć żonę i dzieci. Znam wieku piłkarzy i zauważyłem,
że - w przeciwieństwie do aktorów - zazwyczaj mają w życiu jedną muzę.
Mój bohater postawi na związek z Julitą, zobaczymy, co z tego wyniknie.
Zapowiada się interesująco.
Józek to jedna z moich ulubionych postaci, bardzo lubię go grać. Ma
wiele odcieni, rozwija się i zmienia pod wpływem okoliczności. To nie
jest norma, w innych serialach różnie z tym bywa. Mówię szczerze -
gdyby mi się nie podobało, to bym o tym powiedział; jestem bezpośredni.
Grałeś kiedyś w piłkę?
Grałem w dzieciństwie, jak większość młodych chłopaków, ale - ze
względu na późniejsze zainteresowania - przestałem. Gdy miałem
trzynaście, może czternaście lat, pojawił się internet. Początkowo
chodziłem do kafejek internetowych, bo nie mieliśmy komputera, a potem
spędzałem całe dnie w domu przed monitorem. Gram w „Barwach szczęścia”
dziewiętnastolatka, ale mam już dwadzieścia sześć lat. Jestem starym
człowiekiem, który pamięta czasy bez internetu (śmiech).
Dość późno wykryto u mnie niedoczynności tarczycy, która – w połączeniu
z siedzącym trybem życia – doprowadziła do nadwagi. Mama zapisała mnie
wtedy w celach rekreacyjnych na judo, żebym się poruszał. Nie wytrwałem
długo, przerażała mnie rywalizacja i agresja, bo od zawsze jestem za
make love, not war. Wolę hipisowski tryb życia, niż dążenie do celu po
trupach.
Jak ci się pracuje z Katarzyną
Sawczuk, która wciela się w „Barwach szczęścia” w Julitę?
Świetnie. Znamy się od dawna - poznałem Kasię pięć lat temu na planie
„Ojca Mateusza”. Spotykaliśmy się wiele raz na castingach, na których
byliśmy sprawdzani jako para. Mieliśmy grać w jednym wątku w serialu
TVN, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Po dwóch tygodniach okazało
się, że będziemy wcielać się w kochanków w „Barwach szczęścia”. To
przeznaczenie.
Co się dzieje w twoim życiu zawodowym,
poza pracą na planie „Barw szczęścia”?
Cały czas pojawiają się propozycję, pracowałem na planie filmu „Serce
miłości”, który w tym roku trafi do kin. Wygrałem casting do roli w
„Listach do M. 3”, ale musiałem z niej zrezygnować ze względu na pracę
na planie „Barw szczęścia”. Nie narzekam na brak zajęć. Wręcz
przeciwnie, czasami chciałbym, żeby to zamieszanie na chwilę ucichło.
Mógłbyś odpocząć od fanek.
Dzisiaj, gdy wychodziłem ze studia „Pytania na śniadanie”, pod gmachem
TVP czekała na mnie spora grupa fanek. Rozumiem ich potrzeby, staram
się stawiać w ich sytuacji. Jako chłopiec szukałem wzoru, który
wskazałby mi odpowiednią drogę, podpowiedział, gdzie iść, żeby stać się
aktorem. Kiedyś można było wysyłać listy i oglądać swoich idoli w
telewizji. Nie było z nimi bezpośredniego kontaktu, a teraz – dzięki
social mediom – jest. Staram się spełnić oczekiwania moich fanów.
Jeżeli ktoś mnie szanuje, odpłacam się tym samym. Ta zależność działa
także w przypadku, gdy ktoś jest dla mnie niemiły i nie chcę mnie
poznać. Oko za oko, ząb za ząb.
Rozmawiał:
Kuba Zajkowski