Wiadomość została wysłana.
Ile ma pan szczygłów syberyjskich?
Coraz więcej. Nie powiem ile, żeby żona się nie dowiedziała (śmiech). Mam problem, bo - poza kilkoma wyjątkami - nie potrafię ich sprzedawać czy rozdawać. Traktuję je jak swoje dzieci. To hobby, w które wkładam dużo pracy, poświecenia i pieniędzy. Cały czas czekam, kiedy będę mógł pokazać moje okazy. Niedawno była szansa - zgłosiłem się na Mistrzostwa Niemiec, ale ostatecznie nie pojechałem, bo miałem zdjęcia w ,,Barwach Szczęścia”, a to priorytet. W 2013 roku Ornitologiczne Mistrzostwa Świata odbędą się w Belgii. Może się tam wybiorę i po raz pierwszy pochwalę się światu moimi ptakami (śmiech).
Czy nadal hoduje pan ptaki w domu?
Mam budynek gospodarczy na działce, do którego dobudowałem woliery. Powiedziałem żonie, że dostawię jeszcze trzy, a potem podpiszę dokument, że już nigdy w życiu żadnej nie zbuduję (śmiech).
To szaleństwo!
Hobby to lekarstwo i odskocznia od problemów tego świata, ale - jak każdy lek - może uzależnić i stać się nałogiem. Trzeba uważać, żeby nie przekroczyć cienkiej linii. Wydaje mi się, że na razie nie zwariowałem. O hodowaniu ptaków marzyłem od dzieciństwa, wtedy też zawiązała się więź, która łączy mnie z nimi do dziś. Teraz mogę oddać się tej pasji w profesjonalny sposób. Nie chcę z tym czekać do emerytury, bo - patrząc na działania naszego rządu - mogę nie dożyć.
Czy córki odziedziczyły po panu zamiłowanie do ptaków?
Nie, absolutnie. Młodsza, ośmioletnia czasami podgląda, gdy klują się młode. Starsza, tak jak moja żona, nie lubi moich skrzydlatych przyjaciół. Są jak jastrzębie (śmiech).
Mam wrażenie, że jest pan bardzo spokojny i zrelaksowany. Jeśli to zasługa szczygłów syberyjskich, zakładam hodowlę!
Ma pan ode mnie pierwszą parę w prezencie. A z tym spokojem i zrelaksowaniem różnie bywa, człowiek swoje przeżywa. Po czterdziestce jednak zaczynam wyrabiać sobie pewien dystans do codzienności. Życie nauczyło mnie, że jeśli nie wychodzi, trzeba iść dalej. Nie warto rozpamiętywać i się załamywać. Jak śpiewał Ryszard Riedel, w życiu piękne są tylko chwile. I tyle.
Kiedy nagra pan płytę?
Jej wydanie było już tyle razy przekładane, że nie chcę się deklarować. Mogę powiedzieć, że nastąpi to niedługo. W zeszłym roku udało mi się wygrać Festiwal Piosenki Rosyjskiej i to był przełom. Nagrodę pieniężną przeznaczyłem na nagranie płyty. Nie będzie na niej coverów. Chcę odpocząć od piosenek znanych i wyświechtanych. Mam już dziesięć autorskich utworów. Muzykę i teksty napisał mój kolega Olek Woźniak, lider zespołu Pin. Trzy grosze dorzucił także poeta Jurek Masłowski. Mam świadomość, że po czterdziestce nie wszystko w życiu jest jeszcze przede mną, ale dojrzałem, żeby spróbować swoich sił w studiu. Ta płyta to kropka nad „i”. Jestem ciekawy, co z tego wyjdzie.
Rozmawiał: Kuba Zajkowski