Kiedy zainteresowałeś się
aktorstwem?
Gdy miałem siedem lat, grałem na rynku w Kazimierzu Dolnym na
harmonijce i przekonałem się, że na sztuce można zarobić (śmiech). Pięć
lat temu poszedłem na pierwszy casting do reklamy. Przez dwa lata
wygrałem jeden, a byłem chyba na wszystkich, które odbywały się w
Warszawie. Przyjmowałem te niepowodzenia ze zrozumieniem, ale zawsze
pytałem, co zrobiłem nie tak. Starałem się wyciągać wnioski, cierpliwie
czekałem na pierwszy angaż, a potem poszło. Przez ostatnie dwa-trzy
lata zagrałem w pięćdziesięciu reklamach, które były pokazywane w wielu
krajach na świecie.
Kolejny krok to role w
serialach. Grasz coraz więcej!
Nauczyłem się pracy przed kamera podczas castingów i powoli idę do
przodu; dostaję coraz więcej propozycji. Niedawno miałem zdjęcia na
planie nowego polskiego serialu AXN „Znaki”, który prawdopodobnie
będzie można oglądać również na Netflixie. Gram w nim jedną ze
znaczących ról. Ponadto będę grał w serialu „Przyjaciółki”, a „Barwach
szczęścia” dostałem dużą, ciekawą rolę.
Mówiąc delikatnie, twój
bohater w „Barwach szczęścia” jest dość kontrowersyjny.
Od początku wiadomo, że Justin lubi wychodzić poza jasno określone ramy
społeczeństwa. Ten chłopak przesuwa granice, lubi się bawić, zbyt
dosłownie bierze do siebie powiedzenie „żyje się tylko raz”. Na
początku jego zachowanie jest zabawne, ale z czasem zacznie przerażać.
Oliwce (Wiktoria Gąsiewska - przyp. aut.) i Kajtkowi (Jakub Dmochowski
- przyp. aut.) zaimponuje swobodne podejście do rzeczywistości Justina
i spróbują żyć według jego zasad. Oni i inni bohaterowie na pewno
czegoś się od niego nauczą, ale...
...znajomość z nim źle
się dla nich skończy?
W tym wątku bardzo dużo się wydarzy. Justin między innymi sprowadzi do
domu Angeli (Helena Englert - przyp. aut.) swoją chwilową miłość,
Laurę, która wywoła spore zamieszanie. W kolejnych odcinkach będzie
seks, alkohol, narkotyki, miłość, zazdrość, nienawiść i wiele
problemów. Kajtek pokłóci się z Oliwką, a w skomplikowane relacje
naszych bohaterów włączy się Eryk (Patryk Cebulski - przyp. aut.),
który wyjdzie z więzienia.
Twój bohater wywoła
ferment i zniknie, czy zostanie w serialu na dłużej?
Trudno powiedzieć, wszystko zależy od producentów. Może wróci do
Kanady, a może zostanie i będzie mógł naprawić błędy i zmienić się na
lepsze, zobaczymy. Podoba mi się na planie „Barw szczęścia”. Od dawna
znam Wiktorię Gąsiewską, znałem wcześniej także kilka osób z ekipy
realizującej serial, więc od początku czułem się tam bardzo dobrze. Nie
ma spiny, wszystko ma ręce i nogi.
Myślałeś o tym, żeby
zdawać na wydział aktorski?
Wiele razy, bardzo chciałem uczyć się aktorstwa, ale nie mam już na to
czasu. Założyłem firmę, w zasadzie start-up. Znalazłem fabrykę w
Chinach, która będzie wytwarzała dla mnie produkty, i kilkadziesiąt
firm z Europy, które chcą kupować ode mnie w ilościach hurtowych.
Wpadłem na ten pomysł rok temu i powoli wdrażam go w życie. Ponadto
zakładam z przyjacielem kanał na YouTubie „Jasper&Moris”, gdzie
chcę inspirować ludzi. Pokazywać im, że warto wychodzić ze strefy
komfortu, by się rozwijać. Mam już nagrane kilka odcinków, także z
ludźmi znanymi z show-biznesu.
Jesteś jeszcze modelem?
Już nie (śmiech). Wiedziałem, że jestem na niski na modela, ale
chciałem sobie udowodnić, że mogę nim zostać. Coś się zaczęło kręcić,
miałem kilka sesji, dowiodłem sobie, że jestem w stanie się tym
zajmować i zakończyłem tę przygodę. Mam listę celów, które
konsekwentnie realizuję. Robię dużo naraz, bo jeśli czegoś nie
spróbuję, nie będę wiedział, czy chcę się tym zajmować w przyszłości.
Lubię stawiać sobie wyzwania. Kiedyś miałem lęk wysokości, problem
sprawiało mi wyjście na balkon na czwartym piętrze, ale się
przełamałem. Skakałem z kilkuset metrów na Free Fall Jumping na
Filipinach i najwyższego w Polsce bungee. Niedługo zamierzam skoczyć ze
spadochronem, możliwe że między innymi z Wiktorią Gąsiewską. To był mój
największy lęk życiowy. Pokonałem go, teraz czas na kolejne wyzwania!
Nie ma dla ciebie rzeczy
niemożliwych, prawda?
Zauważyłem, że większość ludzi stawia na bezpieczeństwo i stabilność.
Wielu moich znajomych woli pracować od ósmej do szesnastej, mieć pewną
pensję, a potem emeryturę, niż ryzykować. Ja stawiam na niezależność i
mobilność. Nie chcę, żeby moje życie zależało od kogoś innego, dlatego
robię dużo różnych rzeczy.
Przeczytałem ostatnio bardzo ciekawa biografię współzałożyciela firmy
Nike (Phil Knight - przyp. aut.). Opisuje, jak ze stu dolarów stworzył
firmę wartą wiele miliardów. Gdy zwalczał ogromny problem, za tydzień
miał jeszcze większy. Przez wiele lat żył od kryzysu do kryzysu, ale
nigdy się nie poddawał. Jego jedyna rada dla ludzi, którzy chcą
osiągnąć sukces, to: „nie odpuszczaj”. Czerpię motywację z takich
historii. Nawet jeśli coś mi nie wychodzi, to nie znaczy, że mam z tego
rezygnować.
Rozmawiał: Kuba Zajkowski