• Wyślij znajomemu
    zamknij [x]

    Wiadomość została wysłana.

     
    • *
    • *
    •  
    • Pola oznaczone * są wymagane.
  • Wersja do druku
  • -AA+A

Żyje się tylko raz - rozmowa z Jasperem Sołtysiewiczem

15:29, 16.10.2018
Żyje się tylko raz - rozmowa z Jasperem Sołtysiewiczem Mimo że ma dopiero 21 lat, założył już firmę, kanał na YouTubie i jest wziętym aktorem reklamowym. Świetnie radzi sobie także na planie serialowym. Justin, którego gra w „Barwach szczęścia”, początkowo wzbudzał sympatię, ale w kolejnych odcinkach jego zachowanie zacznie przerażać.

Mimo że ma dopiero 21 lat, założył już firmę, kanał na YouTubie i jest wziętym aktorem reklamowym. Świetnie radzi sobie także na planie serialowym. Justin, którego gra w „Barwach szczęścia”, początkowo wzbudzał sympatię, ale w kolejnych odcinkach jego zachowanie zacznie przerażać.

Żyje się tylko raz - rozmowa z Jasperem Sołtysiewiczem
Żyje się tylko raz - rozmowa z Jasperem Sołtysiewiczem

Podziel się:   Więcej
Kiedy zainteresowałeś się aktorstwem?
Gdy miałem siedem lat, grałem na rynku w Kazimierzu Dolnym na harmonijce i przekonałem się, że na sztuce można zarobić (śmiech). Pięć lat temu poszedłem na pierwszy casting do reklamy. Przez dwa lata wygrałem jeden, a byłem chyba na wszystkich, które odbywały się w Warszawie. Przyjmowałem te niepowodzenia ze zrozumieniem, ale zawsze pytałem, co zrobiłem nie tak. Starałem się wyciągać wnioski, cierpliwie czekałem na pierwszy angaż, a potem poszło. Przez ostatnie dwa-trzy lata zagrałem w pięćdziesięciu reklamach, które były pokazywane w wielu krajach na świecie.

Kolejny krok to role w serialach. Grasz coraz więcej!
Nauczyłem się pracy przed kamera podczas castingów i powoli idę do przodu; dostaję coraz więcej propozycji. Niedawno miałem zdjęcia na planie nowego polskiego serialu AXN „Znaki”, który prawdopodobnie będzie można oglądać również na Netflixie. Gram w nim jedną ze znaczących ról. Ponadto będę grał w serialu „Przyjaciółki”, a „Barwach szczęścia” dostałem dużą, ciekawą rolę.

Mówiąc delikatnie, twój bohater w „Barwach szczęścia” jest dość kontrowersyjny.
Od początku wiadomo, że Justin lubi wychodzić poza jasno określone ramy społeczeństwa. Ten chłopak przesuwa granice, lubi się bawić, zbyt dosłownie bierze do siebie powiedzenie „żyje się tylko raz”. Na początku jego zachowanie jest zabawne, ale z czasem zacznie przerażać. Oliwce (Wiktoria Gąsiewska - przyp. aut.) i Kajtkowi (Jakub Dmochowski - przyp. aut.) zaimponuje swobodne podejście do rzeczywistości Justina i spróbują żyć według jego zasad. Oni i inni bohaterowie na pewno czegoś się od niego nauczą, ale...
...znajomość z nim źle się dla nich skończy?
W tym wątku bardzo dużo się wydarzy. Justin między innymi sprowadzi do domu Angeli (Helena Englert - przyp. aut.) swoją chwilową miłość, Laurę, która wywoła spore zamieszanie. W kolejnych odcinkach będzie seks, alkohol, narkotyki, miłość, zazdrość, nienawiść i wiele problemów. Kajtek pokłóci się z Oliwką, a w skomplikowane relacje naszych bohaterów włączy się Eryk (Patryk Cebulski - przyp. aut.), który wyjdzie z więzienia.

Twój bohater wywoła ferment i zniknie, czy zostanie w serialu na dłużej?
Trudno powiedzieć, wszystko zależy od producentów. Może wróci do Kanady, a może zostanie i będzie mógł naprawić błędy i zmienić się na lepsze, zobaczymy. Podoba mi się na planie „Barw szczęścia”. Od dawna znam Wiktorię Gąsiewską, znałem wcześniej także kilka osób z ekipy realizującej serial, więc od początku czułem się tam bardzo dobrze. Nie ma spiny, wszystko ma ręce i nogi.

Myślałeś o tym, żeby zdawać na wydział aktorski?
Wiele razy, bardzo chciałem uczyć się aktorstwa, ale nie mam już na to czasu. Założyłem firmę, w zasadzie start-up. Znalazłem fabrykę w Chinach, która będzie wytwarzała dla mnie produkty, i kilkadziesiąt firm z Europy, które chcą kupować ode mnie w ilościach hurtowych. Wpadłem na ten pomysł rok temu i powoli wdrażam go w życie. Ponadto zakładam z przyjacielem kanał na YouTubie „Jasper&Moris”, gdzie chcę inspirować ludzi. Pokazywać im, że warto wychodzić ze strefy komfortu, by się rozwijać. Mam już nagrane kilka odcinków, także z ludźmi znanymi z show-biznesu.
Jesteś jeszcze modelem?
Już nie (śmiech). Wiedziałem, że jestem na niski na modela, ale chciałem sobie udowodnić, że mogę nim zostać. Coś się zaczęło kręcić, miałem kilka sesji, dowiodłem sobie, że jestem w stanie się tym zajmować i zakończyłem tę przygodę. Mam listę celów, które konsekwentnie realizuję. Robię dużo naraz, bo jeśli czegoś nie spróbuję, nie będę wiedział, czy chcę się tym zajmować w przyszłości.
Lubię stawiać sobie wyzwania. Kiedyś miałem lęk wysokości, problem sprawiało mi wyjście na balkon na czwartym piętrze, ale się przełamałem. Skakałem z kilkuset metrów na Free Fall Jumping na Filipinach i najwyższego w Polsce bungee. Niedługo zamierzam skoczyć ze spadochronem, możliwe że między innymi z Wiktorią Gąsiewską. To był mój największy lęk życiowy. Pokonałem go, teraz czas na kolejne wyzwania!

Nie ma dla ciebie rzeczy niemożliwych, prawda?
Zauważyłem, że większość ludzi stawia na bezpieczeństwo i stabilność. Wielu moich znajomych woli pracować od ósmej do szesnastej, mieć pewną pensję, a potem emeryturę, niż ryzykować. Ja stawiam na niezależność i mobilność. Nie chcę, żeby moje życie zależało od kogoś innego, dlatego robię dużo różnych rzeczy.
Przeczytałem ostatnio bardzo ciekawa biografię współzałożyciela firmy Nike (Phil Knight - przyp. aut.). Opisuje, jak ze stu dolarów stworzył firmę wartą wiele miliardów. Gdy zwalczał ogromny problem, za tydzień miał jeszcze większy. Przez wiele lat żył od kryzysu do kryzysu, ale nigdy się nie poddawał. Jego jedyna rada dla ludzi, którzy chcą osiągnąć sukces, to: „nie odpuszczaj”. Czerpię motywację z takich historii. Nawet jeśli coś mi nie wychodzi, to nie znaczy, że mam z tego rezygnować.
   
Rozmawiał: Kuba Zajkowski