Lucjan, gdy okazuje się, że mały Bartek wyszedł ze szpitala, oddycha z
ulgą. Ale wciąż niepokoi się, jak bardzo jego ojciec może zaszkodzić
całej rodzinie… I w końcu postanawia o tym z Markiem porozmawiać.
- Bogu dzięki, że udało się uniknąć tragedii… I ten chłopiec wyszedł z
tego cało. Ale Bogusz i tak ci nie odpuści. Masz przez niego kłopoty?
- Skąd wiesz?
- Bo cię znam. Nic nie mówisz, nie chcesz mnie martwić... Co zrobił?
- Mąci… Nasyła na mnie kontrole, takie tam…
- Uważaj na niego. Znałem kiedyś jego ojca. I powiem ci tylko tyle: to
był bezwzględny człowiek.
- Syn jest taki sam…
Tymczasem Ewa zagląda do domu Bogusza, by zapytać o zdrowie jego syna…
A sąsiad na jej widok wybucha.
- Jak pani śmiała tu przyjść?!
Mężczyzna traci panowanie nad emocjami i boleśnie chwyta Mostowiakową
za rękę...
- Co pan wyprawia?! Proszę mnie natychmiast puścić!
- Zmarnowaliście mi dzieciaka… Zapłacicie za to!
A gdy Marek dowiaduje się o jego ataku, od razu jedzie do Bogusza -
gotów rzucić się na sąsiada z pięściami!
- Ty gnojku… Podnosisz rękę na kobietę?!
- Wynoś się stąd! I powiedz żonie, że jeśli nadal będzie nas nachodzić,
to nie będę już taki delikatny!
Co wydarzy się dalej? Emisja odcinka numer 1215 już we wtorek – takich
emocji lepiej nie przegapić!