Wiadomość została wysłana.
Nie wiem, czy umiałabym zupełnie się od tego odciąć. Wtedy każda wizyta w szpitalu - na badania kontrolne - byłaby ogromnym stresem. A tak, gdy bywam tam często, wchodzę na oddział "na luzie".
Może Fundacja to dla mnie forma psychoterapii? I wdzięczności za to, że mój Rysio żyje. Chcę stworzyć "katalog ozdrowieńców". Tych, którzy chorobę pokonali. Ze zdjęciami ze szpitala i aktualnymi - gdy są już zdrowi. Z opisem, co teraz robią… To bardzo pokrzepia. A na oddziale tych, którzy wyzdrowieli, po prostu się nie widzi. Są tylko dzieci, które właśnie się leczą. Często już kolejny raz…
Przeczytaj cały wywiad!
Zobacz galerię zdjęć