Wiadomość została wysłana.
Od lat zmagał się z chorobą nowotworową. Ostatnie dni spędził w jednym z poznańskich szpitali na oddziale intensywnej terapii.
W jednym z ostatnich wywiadów wyznał, że choć człowiek nigdy nie jest przygotowany na swoje odejście, już teraz jest gotów do dalekiej podróży: "W razie czego mam spakowane walizki" - dodał.
Do końca czuł się człowiekiem sukcesu, który oznaczał dla niego po prostu… życie.
Każda chwila była dla niego szczęściem. Mimo tego, że czuł się na linii życia jak "linoskoczek", nikt - także on sam - nie wierzył, że spadnie. Tadeusz Chudecki, kolega Mariusza Sabiniewicza z planu "M jak Miłość" nazwał go gladiatorem: "Niestety przegrał. Nie pokaże już jego twarzy kamera. Ale wiem, że odtąd Mariusz jest wszędzie tam, gdzie my jesteśmy"…