Rogowska zerka niepewnie na męża - a Kozłowski od razu wchodzi jej w słowo.
- Żadnego "ale"! I to nie był gest, tylko szczere, płynące z serca zaproszenie! No chyba nie odmówisz towarzystwa zgorzkniałemu, steranemu życiem człowiekowi?
Jan posyła Marii uśmiech niewiniątka…