Damski kryzys...

.
.

I w finale: załamanie Kasi. Tuż po namiętnej nocy, dziewczyna znów wybuchnie zazdrością - i już o poranku będzie miała do Marcina pretensje.

- Powiedziałeś przez sen: „Agnieszka”… Może nie jestem zbyt lotna, ale po pierwsze - mam na imię Kasia… A po drugie - potrafię dodać dwa do dwóch!

Chodakowski sprawę zbagatelizuje: 

- Ale jakie to ma teraz znaczenie? Rozmawiamy o tym, co było... A chyba ważniejsze jest to, co jest…Tu i teraz.

Zdjęcia w galerii:
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.

Polecamy