Gdy Wojciechowska zniknie, Sonia pośle Andrzejowi nerwowy uśmiech:
- Mam nadzieję, że twoja żona nie pomyślała sobie czegoś… No wiesz… na wyrost.
- Daj spokój, nie…
- To dobrze, bo nie chciałabym, żebyś miał przeze mnie jakieś kłopoty. Obiecuję, że w najbliższym czasie będę się trzymać od ciebie z daleka!
A wieczorem Budzyński kolejny raz pokłóci się z żoną…