W końcu, na śniadaniu pojawi się też Iza. A panna Marszałek powita ją spojrzeniem godnym Bazyliszka...
- Jezus Maria, jaki skan… I co, jak wypadłam?
Iza, pewna siebie, pośle rywalce kpiący uśmiech - i nawet się nie zarumieni. Za to Magda, siedząc naprzeciwko nowej "wybranki" Pawła, od razu straci apetyt.