Bracia Zduńscy przyjeżdżają po Janka do aresztu, ale szef bistro odrzuca ich pomoc - i znika. A Piotr nawet nie próbuje ukryć niepokoju…
- Jak posiedzi sam, zacznie kombinować, to wszystko może się zdarzyć… Może mu odbije i zacznie zgrywać bohatera? Powie, że to jednak on prowadził, weźmie winę na siebie…
- Nie, no bez przesady. Janek nie jest idiotą!
- Stawka jest wysoka, dwanaście lat…