- Sylwia wybierała się do rodziców po Jaśka, miałem ją zawieźć, ale coś mi wypadło, jakieś spotkanie z księgową, czy coś, dałem jej kluczyki i powiedziałem: "jedź sama"…
- Janek, przestań, to nie twoja wina, nie świruj…
- Co nie świruj, co?! Dałem dupy, zawiodłem… I teraz dziewczyna ma życie zmarnowane! A Jasiek… Boże, co będzie z tym chłopakiem?!...