Trzech desperatów… i blondynka

.
.

- No, wierzyłem w ciebie, Zduński! W każdym przyzwoitym lokalu jest zawsze jakiś żelazny zapas!

Zawadzki od razu siądzie do stołu - czekając na "procenty". A gospodarz, zrezygnowany, sięgnie po kieliszki… I w tym momencie znów rozlegnie się dzwonek. A w drzwiach stanie Łukasz - z torbą pełną ciuchów i miną jak pięć nieszczęść.

Zdjęcia w galerii:
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.

Polecamy