Może stracić dziecko...
Tymczasem Kasia - samotna i rozżalona - zagląda w końcu do bistro…
- Mam tego potąd! Po kokardę! Niby z jakiej racji ciągle mam znosić jego wyskoki?!
Taro próbuje dziewczynę pocieszyć:
- To weź go… Jak to się u was mówi? Na krótką smycz!
Jednak Kasia wciąż się martwi… I nagle blednie, krzywiąc się z bólu.