Czy
to prawda, że w nowych odcinkach „Na sygnale” zaiskrzy między Zosią i
ratownikiem Nowakiem?
Przyjaciele Wiktora (Wojciech Kuliński – przyp. aut.) z pogotowia
ratunkowego zorganizują mojej bohaterce imprezę urodzinową, podczas
której dojdzie do niebezpiecznego zdarzenia. Nowy (Kamil Wodka – przyp.
aut.) weźmie sprawy w swoje ręce i uratuje sytuację, czym zaimponuje
Zosi. Czy narodzi się między nimi uczucie, widzowie przekonają się w
odcinkach serialu, które zostaną wyemitowane po przerwie wakacyjnej.
Chciałabym, żeby moja bohaterka szczęśliwie się zakochała i zatarła złe
wspomnienia z poprzedniego, nieudanego związku. Zosia skończy
osiemnaście lat, czas na miłość!
Zosia to nastolatka w trudnym okresie
dojrzewania. Jak oceniasz jej relacje z tatą?
Wiele razem przeszli, śmierć jej mamy odmieniła ich życie i zbliżyła do
siebie. Gdy Wiktor wybrał się w podróż w Himalaje, by symbolicznie
pożegnać żonę i duchowo się oczyścić, Zosia nie mogła pogodzić się z
jego decyzją. Bała się, że może stracić także tatę. Myślę, że zbudowali
fajną, dojrzałą relację - potrafią zażegnać każdy konflikt, przeprosić,
gdy jest taka potrzeba, przytulić się i po prostu być ze sobą. Wiktor
to dobry ojciec, a moja bohaterka stara się być dla niego wsparciem.
Oczywiście zdarzają jej się nastoletnie wybryki, jak ten z dopalaczami,
ale zazwyczaj jest odpowiedzialną dziewczyną. Zastanawia się nawet, czy
nie iść w ślady taty i związać się z ratownictwem medycznym.
Zosia jest do ciebie podobna, czy ma
inną osobowość?
Jesteśmy zupełnie inne. Zosia to bardzo spokojna i wyciszona
dziewczyna, ja mam znacznie więcej energii i spontaniczności (śmiech).
W związku z tym, że jesteśmy w podobnym wieku (Edyta ma 19 lat – przyp.
aut.), mogę utożsamiać się z jej odczuciami i reakcjami. Do tej pory
życie Zosi kręciło się głównie wokół Wiktora, ale może wkrótce pojawi
się wątek, w którym będzie mogła pokazać, co jeszcze w niej drzemie.
Grasz w „Na sygnale” już cztery lata.
Przypominasz sobie najtrudniejszy moment na planie?
Podobno naturalny śmiech jest najtrudniejszym zadaniem aktorskim, ale
dla mnie dużym wyzwaniem była scena płaczu. Takie chwile mam
zarezerwowane dla najbliższych, są bardzo intymne. Mogłam skorzystać z
charakteryzatorskich sztuczek, takich jak sztuczne łzy, ale chciałam,
żeby to, co obserwują widzowie, było spójne, z tym co czuję. Dzięki
cierpliwości i zaufaniu reżysera, zagrałam to ujęcie. Na planie
tworzymy zgraną ekipę, wspieramy się i lubimy.