Zawsze spędzam święta u rodziców, przyjeżdżają moje dwie siostry z dziećmi, jest rodzinnie i gwarno. Na co dzień wszyscy pracujemy, mamy obowiązki, każde z nas mieszka w innej miejscowości, więc trudno o spotkanie w większym gronie. Boże Narodzenie to jedna z niewielu ku temu okazji. Co roku pomagam Świętemu Mikołajowi wręczać prezenty moim siostrzeńcom. Staram się, aby jego wizyty były coraz ciekawsze. Ostatnio renifery zrzucały z dachu na balkon dodatkowy worek prezentów.
W tym roku pojadę także do rodziców mojej żony. Tremy nie mam, znamy się od paru lat, zjedliśmy wspólnie niejeden obiad czy kolację. Cieszę się, że przełamiemy się opłatkiem i miło spędzimy czas. W związku z tym, że zasiądę do dwóch stołów wigilijnych, będę musiał wykazać się zdwojoną czujnością, żeby nie przesadzić z jedzeniem. Dbam o formę, bo fizyczność w moim zawodzie jest bardzo ważna. Ćwiczę, odpowiednio się odżywiam, uważam, żeby nie mieć brzuszka. Podczas świąt na pewno nie będzie łatwo, ponieważ lubię tradycyjne polskie potrawy.
Jeśli święta, to obowiązkowo pasterka. Co prawda nie chodzę do kościoła na piechotę, jak nakazuje tradycja, ale rokrocznie biorę udział w tym wydarzeniu. Nie wyobrażam sobie bez niego świąt. Aura, która panuje o północy, jest niesamowita.