Cichy zabójca

Zapraszamy na 59 odcinek „Na sygnale”, w którym ratownikom zagrozi śmiertelne niebezpieczeństwo. A Piotr, Adam i Martyna okażą się prawdziwymi bohaterami.
- Nie ma czasu! Oni będą dopiero za kilka minut, a dziewczyna straciła przytomność zaraz po wejściu… Stężenie czadu musi być bardzo duże!  - Przepisy zabraniają nam wchodzić... - Martyna, oni mogą tego nie przeżyć!
- Nie ma czasu! Oni będą dopiero za kilka minut, a dziewczyna straciła przytomność zaraz po wejściu… Stężenie czadu musi być bardzo duże! - Przepisy zabraniają nam wchodzić... - Martyna, oni mogą tego nie przeżyć!
Zdjęcia w galerii:
Tym razem załoga karetki trafi na plan popularnego serialu o strażakach. Gwiazdor produkcji (w tej roli Alan Andersz - aktor i tancerz, juror programu „Got to Dance. Tylko Taniec”) nagle zasłabnie, a po chwili niepokojące objawy będą mieli także inni członkowie ekipy.
Piotr zda sobie sprawę, że filmowcy zatruli się czadem. - Niech nikt nie wchodzi do budynku! Proszę ewakuować wszystkich, którzy tam mogą przebywać! To wygląda na zatrucie tlenkiem węgla...  Tymczasem reżyser powie ratownikom, że w piwnicy domu, w którym kręcono zdjęcia, zostały jeszcze dwie osoby.
Strzelecki będzie pewien, że filmowcy stracili przytomność. I podejmie ryzykowną decyzję: chwyci maski i butle z powietrzem - "strażacki" sprzęt, który znajdzie na planie - i postanowi wejść do kamienicy, by ratować chorych.    - Martyna, przygotuj nosze i tlen! Adaś, wchodzimy!  - Nie czekamy na prawdziwą straż?
- Nie ma czasu! Oni będą dopiero za kilka minut, a dziewczyna straciła przytomność zaraz po wejściu… Stężenie czadu musi być bardzo duże!  - Przepisy zabraniają nam wchodzić... - Martyna, oni mogą tego nie przeżyć!
Chwilę później Piotr wbiegnie razem z Adamem do piwnicy wypełnionej czadem… Nieświadomy, że ich „maski” to jedynie serialowe atrapy, które nie działają. A po kilku minutach dojdzie do tragedii: obaj ratownicy stracą przytomność!
Martyna od razu spróbuje kolegom pomóc. Znajdzie sprawny sprzęt i zacznie błagać filmowców, by weszli z nią do kamienicy:  - Chodźcie... Sama ich nie wyciągnę!  Mężczyźni jednak odmówią - obawiając się zatrucia. A ratowniczka okaże się zbyt słaba, by wynieść na zewnątrz obu nieprzytomnych przyjaciół
Ostatkiem sił Martyna wyciągnie Adama na schody - licząc na to, że stężenie trującego gazu jest tam dużo mniejsze. Piotr będzie jednak dla niej zbyt ciężki… I w końcu dziewczyna straci nadzieję.
Załamana, obejmie przyjaciela i zaniesie się płaczem:  - Nie mogę… Nie dam rady! Przepraszam... Piotr, tak mi przykro... Przepraszam…

Polecamy