Matka lekarza zmieni się nagle w „bridezillę” - gotowa do upadłego walczyć o wymarzony ślub, koniecznie w kolorze liliowym. I zmusi nawet bliskich, by na uroczystość założyli specjalnie wybrane przez nią „kreacje”... z czego ani Artur, ani Beata za bardzo się nie ucieszą. - Stójcie prosto! Jeszcze fascynator! - Fascy… Co? - Róż to banał… A liliowy - duchowość, transcendencja!