Wypadek na polowaniu

Zielony kapelusz, broń na ramieniu - w kolejną środę doktor Potocki zamieni się w myśliwego. I w trakcie polowania ustrzeli „grubego zwierza”… Kto trafi na jego celownik? Ciekawych zapraszamy na fotostory!
- Nie wie pan, co było w tej beczce? - Nie wiem, jakaś ciecz... I takie opary z niej poszły… Na miejsce od razu przyjedzie straż pożarna – by zabezpieczyć teren i truciznę.  - Musicie założyć kombinezony i maski... Najpierw wyznaczymy strefę zapowietrzoną, a potem wyniesiemy ludzi do strefy bezpiecznej. Bezpośrednio w miejsce skażenia was nie wpuszczę!
- Nie wie pan, co było w tej beczce? - Nie wiem, jakaś ciecz... I takie opary z niej poszły… Na miejsce od razu przyjedzie straż pożarna – by zabezpieczyć teren i truciznę. - Musicie założyć kombinezony i maski... Najpierw wyznaczymy strefę zapowietrzoną, a potem wyniesiemy ludzi do strefy bezpiecznej. Bezpośrednio w miejsce skażenia was nie wpuszczę!
Zdjęcia w galerii:
Zielony kapelusz, broń na ramieniu - w kolejną środę doktor Potocki zamieni się w myśliwego. I w trakcie polowania ustrzeli „grubego zwierza”… Kto trafi na jego celownik? Ciekawych zapraszamy na fotostory!
W premierowym odcinku „Na sygnale” - numer 97 - ekipa Wiktora odpowie na wezwanie do wypadku, który wydarzy się podczas polowania, w środku lasu. Jeden z myśliwych zrani niechcący biwakującego w pobliżu mężczyznę…
A pechowym strzelcem okaże się Potocki.  - Szła na nas wataha dzików... Myślałem, że za krzakami jest jeden z nich! Szczęście, że nic wielkiego się nie stało… - To ty go postrzeliłeś?! - Tak, ja! To pech... Przykro mi, naprawdę. Ale mam świadków: to był wypadek! Myślałem, że to dzik...
Tymczasem doktor Banach zauważy, że jego pacjent nie tylko został ranny w nogę, ale ma także objawy zatrucia. - Stan zapalny rogówki, spuchnięcie... Czy miał pan może kontakt z jakąś substancją toksyczną?
Mężczyzna wyzna w końcu, że szukał w lesie pamiątek z II wojny światowej. I znalazł – wspólnie z rodziną - metalową beczkę z podejrzaną zawartością.  - Ratujcie… Namiot… W namiocie jest żona i syn... Z nimi też jest źle... Znaleźliśmy przypadkiem taką beczkę metalową, zakopaną... I próbowałem ją wykopać, otworzyć…
- Nie wie pan, co było w tej beczce? - Nie wiem, jakaś ciecz... I takie opary z niej poszły… Na miejsce od razu przyjedzie straż pożarna – by zabezpieczyć teren i truciznę.  - Musicie założyć kombinezony i maski... Najpierw wyznaczymy strefę zapowietrzoną, a potem wyniesiemy ludzi do strefy bezpiecznej. Bezpośrednio w miejsce skażenia was nie wpuszczę!
A Piotrek, zakładając ochronny kombinezon, zacznie w końcu się buntować.  - Trochę przesada, nie? On jakieś bąble dostał, a my mamy te stroje… Wiktor szybko jednak kolegę „uspokoi”: - Widziałem kiedyś dłoń pacjenta, która była przeżarta aż do kości... Poszła do amputacji!
Chwilę później ratownicy wejdą za to do lasu, by odnaleźć bliskich rannego… I już po kilku minutach trafią na jego syna. Niestety, chłopiec będzie nieprzytomny.
A Piotrek, zdenerwowany, od razu rzuci do strażaków:  - Panowie... gdzieś tutaj powinna być jeszcze jego matka!  Co wydarzy się dalej? Czy Wiktor, wspólnie z kolegami, uratuje tego dnia kolejne życie? I jaką substancję strażacy znajdą w końcu w lesie – w beczce, która przez lata tkwiła zakopana w ziemi? Ciekawych zapraszamy przed telewizory!

Polecamy