Wiadomość została wysłana.
Chociaż Centralna Komisja Wyborcza początkowo nie planowała zapraszania zagranicznych obserwatorów, Łukaszenka nie zgadza się z tą decyzją. Podkreślił, że zagraniczne media są mile widziane i mogą same ocenić sytuację w kraju.
– Nie mamy nic do ukrycia. Niech przyjeżdżają i zobaczą na własne oczy – powiedział, odnosząc się do wątpliwości dotyczących uczciwości wyborów.
Jednocześnie wyraził obawę, że część korespondentów może przybyć z „gotowymi osądami”.
W trakcie spotkania Łukaszenka odniósł się również do sytuacji w Stanach Zjednoczonych, mówiąc, że na Białorusi wybory są traktowane poważnie, a nie jako widowisko. – Takie rzeczy jak u nich tutaj się nie zdarzają – podkreślił.
W tegorocznych wyborach, oprócz Łukaszenki, startuje jeszcze czterech kandydatów. Żaden z nich nie jest jednak przedstawicielem realnej opozycji – przeciwnicy reżimu zostali albo zmuszeni do opuszczenia kraju, albo uwięzieni. W efekcie środowiska demokratyczne wezwały do bojkotu głosowania, a kraje zachodnie zapowiedziały, że nie uznają wyników wyborów jako legalnych.
Obecnie w białoruskich koloniach karnych przebywa ponad tysiąc więźniów, w tym dziennikarz Andrzej Poczobut, posiadający polsko-białoruskie obywatelstwo. Zapytany o sytuację więźniów politycznych, Łukaszenka zaprzeczył ich istnieniu.
– U nas nie ma żadnych więźniów politycznych ani przypadków znęcania się. Startuję w wyborach, aby służyć obywatelom, a nie ich prześladować – oświadczył.
Jednocześnie dodał, że opozycja ma możliwość powrotu na Białoruś, pod warunkiem „przyznania się do winy i odbycia kary w więzieniu”. Aleksandr Łukaszenka pełni funkcję prezydenta Białorusi nieprzerwanie od 1994 roku.