Wiadomość została wysłana.
Decyzja zapadła podczas Rady Partii Socjaldemokratycznej. Nie była jednomyślna – 105 jej członków głosowało za umową koalicyjną, wstrzymało się 17, przeciw było 7. Liderka socjaldemokratów twierdzi jednak, że nie ma innej opcji. Przeciwko głosował europoseł Vytenis Povilas Andriukaitis. Jego zdaniem, doszło do złamania 2 z 3 obietnic. Jedna – że Blinkeviciute zostanie premierem, druga – że socjaldemokraci nie będą w koalicji ze „Świtem nad Niemnem”. Przypomnijmy: za wypowiedzi o Żydach i Izraelu Trybunał Konstytucyjny uznał Žemaitaitisa za winnego naruszenia konstytucji i przysięgi poselskiej. Po tej decyzji polityk złożył mandat. W umowie koalicyjnej znalazł się zapis o wsparciu społeczeństwa obywatelskiego oraz przyjęciu planu walki z ksenofobią. Decyzja socjaldemokratów o zaproszeniu „Świtu nad Niemnem” do koalicji rządzącej spotkała się z krytyką za granicą. Potępili ją między innymi wicemarszałek Senatu RP Michał Kamiński, przewodniczący komisji spraw zagranicznych Bundestagu Michael Roth i przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Senatu USA Ben Cardin. W umowie koalicyjnej znalazły się zapisy o utworzeniu Funduszu Drogowego, wprowadzeniu ulgowego VATu na owoce i warzywa, reformie drugiego filaru emerytalnego i wstrzymaniu reformy w systemie edukacji. Zapytaliśmy kandydata na stanowisko premiera, jak widzi relacje z Polską. Zgodnie z umową koalicyjną, 3 teki ministerialne otrzyma Świt nad Niemnem, wstępnie to resorty rolnictwa, środowiska i sprawiedliwości. 2 otrzymają demokraci. To gospodarka i innowacje oraz energetyka. Socjaldemokraci będą mieli w przyszłym rządzie 9 ministerstw. Saulius Skvernelis ma objąć stanowisko przewodniczącego sejmu.