Polka od lat pomaga w Afryce. „Rozwój wymaga czasu”
22.03.2023, 07:03
Jakie znaczenie ma woda dla świata i jak ważny jest do niej dostęp? (fot. master 1305/Canva)
podpis źródła zdjęcia
– Przez ostatnie kilka lat poznałam wielu ludzi z ogromną empatią i otwartością na pomoc innym. W tym krótkim czasie spotkałam ich o wiele więcej niż przez całe moje wcześniejsze życie „przed Afryką” – mówi Anna Walkowiak, założycielka i prezes Fundacji „Africa Help”
Rafał Sroczyński: Światowy Dzień Wody, który corocznie obchodzimy 22 marca, został ustanowiony przez ONZ w 1992 roku. Zauważono wówczas, że ponad miliard ludzi na świecie cierpi z powodu braku dostępu do czystej wody pitnej. Czy dane te znacząco zmieniły się w ciągu ostatnich 31 lat? Z jaką skalą problemu mierzymy się obecnie?
Anna Walkowiak: W 2010 roku Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych uznało dostęp do wody i sanitariatów za prawo każdego człowieka, deklarując, że są one niezbędne dla ludzkiej godności i rozwoju jednostek i społeczności. W 2015 roku ONZ ogłosiła 17 Celów Zrównoważonego Rozwoju, z których szósty dotyczy „czystej wody i dostępu do urządzeń sanitarnych, zapewnienia dostępności i zrównoważonego zarządzania zasobami wodnymi i sanitarnymi dla wszystkich”. Ten cel podkreśla, jak ważną rolę woda może odgrywać w kontekście wspierania dobrobytu, eliminowania nierówności i radzenia sobie ze zmianami klimatycznymi.
Niestety setki milionów ludzi na całym świecie wciąż nie mają dostępu do bezpiecznej wody pitnej, sanitariatów i punktów mycia rąk. Zgodnie z zapisami ONZ prawo człowieka do dostępu do wody jest realizowane, jeśli jej zasoby spełniają określone warunki.
Po pierwsze, zasoby wody muszą być wystarczające, aby zaspokoić wszystkie potrzeby, takie jak picie, higiena osobista, pranie, przygotowywanie jedzenia, sprzątanie i korzystanie z toalety. Zgodnie z normami Światowej Organizacji Zdrowia minimalna ilość wody, która zapewnia powyższe potrzeby, wynosi od 50 do 100 litrów na dzień.
Po drugie, woda musi być bezpieczna, co oznacza, że nie może zawierać niebezpiecznych dla zdrowia mikroorganizmów, substancji chemicznych lub innych związków zagrażających zdrowiu.
Po trzecie, woda musi być akceptowalna, czyli musi odpowiadać wymaganiom dotyczącym koloru, zapachu i smaku, a urządzenia rozprowadzające wodę winny mieć odpowiednią konstrukcję i być dobrze zlokalizowane – zgodnie z danym kontekstem kulturowym lub narodowym, uwzględniając potrzeby różnych grup społecznych, płci, wyznań itp.
Niedobór wody na świecie zobrazowany na mapie ONZ z 2012 roku. Niestety do dziś niewiele się zmieniło (fot. World Water Assessment Programme (WWAP)/ wikimedia)
Po czwarte, woda musi być fizycznie dostępna, co oznacza, że źródło wody powinno być w bliskiej odległości, nie większej niż 1000 metrów od domu, instytucji edukacyjnych, miejsc pracy i ośrodków zdrowia/szpitali. Czas poboru wody nie powinien być dłuższy niż 30 minut.
,,
Obecnie nadal 785 milionów ludzi na świecie nie ma dostępu do bezpiecznej wody pitnej. Spośród nich 144 miliony korzystają z wód powierzchniowych, takich jak: jeziora, stawy, strumienie i rzeki. Oznacza to, że osoby te są narażone na spożywanie wody zanieczyszczonej, co może prowadzić́ do rozwoju takich chorób jak: cholera, biegunka, czerwonka, wirusowe zapalenie wątroby typu A, dur brzuszny i polio.
Widziałam to, będąc w Afryce, jak kobiety z dziećmi niesionymi w przewiązanych przez plecy chustach nabierały do żółtych, 20-litrowych baniaków wodę z kopanej studni, w której miała ona kolor brunatny. Widziałam, jak ją piły zaraz po zaczerpnięciu. W jednym z miejsc, które odwiedziłam, ludzie brali wodę ze zbiornika naturalnego utworzonego w porze deszczowej. Z tym, że zbiornik ten miał już rok, a bakterie, pasożyty i wirusy, które się tam znajdowały, wywołują choroby takie jak bilharcjoza (ostra choroba biegunkowa skutkująca śmiercią bez natychmiastowego podania antybiotyku). Z wody tej korzysta też bydło. Mnie nie pozwolili nawet podejść do zbiornika. Fundacja „Africa Help” wybudowała w tej wiosce studnię głębinową. Teraz jest bezpieczniej.
Najważniejszą ideą wspomnianych wyżej obchodów jest uświadomienie państwom członkowskim, jaki wpływ ma prawidłowa gospodarka wodna na kondycję ekonomiczną i społeczną świata. Proszę powiedzieć – co to dokładnie oznacza?
Oznacza to, że niewłaściwe zarządzanie ściekami miejskimi, przemysłowymi i rolnymi prowadzi do zanieczyszczenia wody pitej przez setki milionów ludzi. Jest ona często również skażona chemicznie.
Nieodpowiednie gospodarowanie wodą związane z postępującą industrializacją, urbanizacją, intensywnym rozwojem rolnictwa to tylko niektóre z czynników wpływających na ekonomiczny niedobór wody. Sytuację tę wywołuje również prywatyzacja wody.
Takim przykładem problemu prywatyzacji wody jest Boliwia, gdzie w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku sprywatyzowano wodociągi w trzech miastach. Celem miał być́ łatwiejszy dostęp do wody, ale rachunki drastycznie wzrosły, co wywołało duże protesty społeczne, które przyniosły ofiary wśród protestujących. Konsorcjum odpowiedzialne za sytuację ostatecznie wycofało się̨ z kraju pod naciskiem protestów, ale zażądało odszkodowania. Boliwia wygrała sprawę̨, a ONZ w 2010 r. na wniosek tego kraju uznało prawo do wody za prawo człowieka.
,,
Inny przykład to Paryż – miasto, które przez 20 lat korzystało z usług prywatnej firmy, a po tym okresie zdecydowało się oddać wodociągi pod zarząd gminny. Spowodowało to nie tylko spadek ceny wody, ale także zaoszczędzenie 30 mln euro już po pierwszym roku gminnego zarządzania. Ci, którzy takie sprawy badają, zauważyli że prywatnym firmom nie zależy na utrzymywaniu sieci wodociągowej w dobrym stanie technicznym. Więcej zużytej wody to dla takich firm więcej zysków. Więc po co szukać rozwiązań oszczędzających?
Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju zwraca uwagę na dwa aspekty braku dostępu do wody. Pierwszy z nich to ten fizyczny, kiedy nie ma wystarczającej ilości wody, by zaspokoić wszystkie potrzeby ludzi i istniejących ekosystemów. Taka sytuacja ma często miejsce w rejonach mocno wyeksploatowanych działalnością człowieka, taką jak irygacja pól uprawnych lub generacja energii elektrycznej. Nie bez znaczenia są tu warunki naturalne – klimat czy też suma opadów. Natomiast ekonomiczny aspekt niedoboru wody w regionach teoretycznie w nią obfitujących jest spowodowany brakiem inwestycji w infrastrukturę lub niewystarczającymi zasobami ludzkimi, by zaspokoić wodne potrzeby populacji. Głównym objawem ekonomicznego niedoboru jest brak infrastruktury, w związku z czym ludzie często muszą korzystać z takich źródeł wody jak rzeki, jeziora i strumienie po to, by zaspokoić domowe i rolnicze potrzeby.
Stres wodny pokazany na mapie z 2019 roku to sytuacja, w której zasoby wodne są niewystarczające lub jakość wody nie spełnia podstawowych wymagań (fot. wikimedia/ Genetics4good)
Największy problem z czystą wodą pitną występuje w krajach najuboższych, do których zaliczają się m.in. państwa Afryki. Z jaką skalą problemu mierzą się obecnie mieszkańcy tego kontynentu?
Szacuje się̨, że około 829 tysięcy osób (w tym 297 tysięcy dzieci w wieku poniżej piątego roku życia) umiera każdego roku z powodu biegunki wywołanej piciem zanieczyszczonej wody, złymi warunkami sanitarnymi i brakiem odpowiedniej higieny rąk. Tam, gdzie woda nie jest łatwo dostępna, ludzie mogą zdecydować, że mycie rąk nie jest najważniejsze. Takie myślenie zwiększa prawdopodobieństwo biegunki i innych chorób.
Biegunka jest najbardziej znaną chorobą związaną z zanieczyszczoną żywnością̨ i wodą. Jednak istnieją i inne zagrożenia. W 2017 r. ponad 220 milionów ludzi wymagało profilaktycznego leczenia bilharcjozy, o której wcześniej mówiłam – ostrej i przewlekłej choroby wywołanej przez pasożytnicze robaki, które dostają się do organizmu poprzez kontakt z zainfekowaną wodą. W wielu częściach świata owady żyjące lub rozmnażające się w wodzie przenoszą choroby, takie jak gorączka denga.
,,
Wyzwaniem wielu państw w Afryce jest ekonomiczny, a nie fizyczny niedobór wody. Rozwój infrastruktury wodnej mógłby pomóc zmniejszyć wiele istniejących problemów, takich jak ubóstwo, choroby, niedożywienie i głód oraz brak dostępu do edukacji.
Choć́ woda powinna być przystępna w sensie ekonomicznym, czyli każdego powinno być na nią stać́, to badania pokazują, że najbiedniejsze 20 proc. populacji świata wydaje na wodę od 3 do 11 procent dochodów swoich gospodarstw domowych. Obliczenia te nie obejmują kosztów czasu, jaki ludzie w tych regionach przeznaczają na pobieranie wody.
Dotyczy to zwłaszcza kobiet i dziewczynek, ponieważ to właśnie one są najczęściej odpowiedzialne w swoich gospodarstwach domowych za dostarczanie wody. Oznacza to często przemierzanie wielu kilometrów do źródła wody, co naraża je na niebezpieczeństwo długiej pieszej wędrówki, a następnie stanie w godzinnej kolejce. W przypadku dziewcząt najczęściej skutkuje to nieobecnością̨ w szkole lub całkowitym porzuceniem nauki, a w przypadku kobiet niemożnością̨ podjęcia pracy zarobkowej.
W sumie każdego dnia wszystkie kobiety i dziewczynki na świecie spędzają̨ łącznie 200 mln godzin na pobieraniu wody, a uwzględniając czas potrzebny na znalezienie źródeł wody, liczba ta wzrasta do 266 mln godzin. Dodatkowo utrudniony dostęp do wody wpływa na higienę i zdrowie kobiet, które ze względu na menstruację, ciążę czy połóg w większym stopniu potrzebują̨ higieny.
Dlaczego zdecydowała się Pani tam pojechać? I dołączyć do osób, które aktywnie pomagają w krajach Afryki? To był impuls pod wpływem jakiegoś konkretnego wydarzenia czy dobrze przemyślany wybór, który dojrzewał u Pani latami?
Zdecydowanie to drugie. O pomaganiu myślałam już od czasu studiów, szczególnie interesowała mnie pomoc humanitarna w krajach rozwijających się. Jednak tamten okres zdecydowanie nie był dla mnie odpowiedni na tego rodzaju działalność. W 2013 r. pojechałam do małego kraju Gambia położonego w zachodniej części Afryki i tam przekonałam się, w jakich warunkach żyją mieszkańcy. Szczególnie przerażające było oddalenie się od wybrzeża Atlantyku (rejonu turystycznego) w głąb lądu. Najbardziej uderzył mnie brak wody. Dostępna była tylko butelkowana i to w wysokich cenach. Bieżącej nie było nigdzie – poza hotelami i restauracjami należącymi do obywateli Europy Zachodniej.
Nie widziałam też nigdzie toalet, a jeśli już jakieś się zdarzyły, to lepiej było do nich nie wchodzić. Ich stan zagrażał bowiem nabawieniem się chorób. Od czasu tej wizyty wiedziałam, że będę budować studnie i punkty sanitarne w Afryce, aczkolwiek nie miałam jeszcze wybranego regionu.
,,
Mój czas na Afrykę przyszedł w 2020 r. Wtedy podjęłam konkretne kroki. Nawiązałam współpracę z osobą, która miała już kilkuletnie doświadczenie w projektach pomocowych w Tanzanii. W tym samym czasie odezwał się do mnie polski misjonarz z Tanzanii ks. Marek Gizicki i poprosił o pomoc w wybudowaniu studni dla wioski, w której z powodu braku dostępu do wody wybuchł konflikt zbrojny. Zginęło kilkaset osób. Walki toczyły się miedzy rolnikami a Masajami. Każdy z nich potrzebował wody nie tylko do życia, ale też dla upraw, a Masajowie do napojenia bydła. Wioska została zamknięta przez siły rządowe. To oznaczało, że nikt nie mógł jej opuszczać ani do niej przybywać. Po wodę tamtejsza ludność musiała jeździć 70 km. Do wyboru mieli zbiornik naturalny, o którym już mówiłam. Pojechałam tam w listopadzie 2020 r. I tak się zaczęło. Poznałam ludzi, porozmawiałam z nimi, jadłam i piłam (ale tyko wodę butelkowaną). Mieszkałam na misji u ks. Marka. Nie myślałam o zagrożeniach. Po powrocie zebrałam pieniądze w poznańskich parafiach, m.in. św. Rocha, św. Stanisława Kostki w Poznaniu, i dwa miesiące później byłam już na odwiertach studni w wiosce Logoyeti.
Dlaczego zdecydowałam się tam jechać i pomagać? Myślę, że takie jest moje przeznaczenie. Po prostu wiem, że powinnam to robić.
Miała Pani okazję zobaczyć prawdziwą biedę na własne oczy. Proszę powiedzieć o swoich odczuciach, kiedy po raz pierwszy przyjechała Pani na miejsce i zorientowała się, w jakich warunkach bytują tam ludzie?
Niewątpliwie brak podstawowych potrzeb życiowych mieszkańców Afryki mocno mnie zdruzgotał. Zaczęłam się zastanawiać – dlaczego w 2020 r., w XXI wieku istnieje tak skrajne ubóstwo? Ludzie żyjący na wsi w chatach z krowiego łajna i gliny, krytych strzechą. Obok nich znajdują się zagrody masajskie dla zwierząt, w których aż się roi od much. Muchy obsiadają dzieci, składają w ich oczach jaja, co prowadzi do ślepoty (choroba zwana trachoma, w Polsce znana jako jaglica). Jednak muchy nie można zabić. Taki silny przesąd. Bo to wróży śmierć krowy. Nikt nie zaryzykuje utraty takiego majątku jak krowa. Lepiej mieć niewidome dziecko…
Miasta pełne slumsów zagrożonych cholerą, dengą i innymi ciężkimi chorobami.
,,
To kilkusetletnia przepaść między naszymi kontynentami. Miałam wrażenie, że gdyby wyeliminować te codzienne wędrówki po wodę, nauczyć tych ludzi higieny i zapewnić im dostęp do wody, wiele problemów samych by się rozwiązało. Dzieci chodziłyby do szkoły, kobiety mogłyby skupić się na pracy, edukacja higieniczna kobiet i dzieci pozwoliłaby na wprowadzenie zasad higieny, co z kolei zmniejszyłoby zachorowalność na wiele chorób.
Stąd pomysł budowy punktu sanitarnego, który przerodził się w budowę punktu medycznego z małą kliniką położniczą. Jej budowa właśnie dobiegła końca. Chodzi o to, że tamtejsze kobiety nie mają gdzie rodzić dzieci. Ponieważ mają daleko do szpitali i z reguły nie są ubezpieczone, dlatego rodzą w domu. O ile zdążą do niego dotrzeć. Jeśli nie zdążą, to rodzą gdziekolwiek. Gdy poród przebiegnie nieprawidłowo, to częstym skutkiem jest zgon matki i dziecka. Dlatego społeczność poprosiła mnie o budowę takiego miejsca, gdzie kobiety będą mogły rodzić bezpieczniej. Teraz staram się o środki na USG do tego punktu.
Czy teraz nadal jest tak, jak było wtedy, czy mimo kłopotów następuje jakiś postęp ekonomiczny lub inny? Afryka zmienia się na lepsze?
Afryka zmienia się na lepsze. Jednak te zmiany są bardzo powolne. Podstawowe problemy są wciąż nierozwiązane. Pomimo dobrego prawodawstwa wiele przepisów jest martwych, jak np. powszechna edukacja na poziomie podstawowym, powszechny dostęp do usług medycznych. Dochodzą też wierzenia plemienne. Jednak powoli, małymi kroczkami Afryka się zmienia. Należy też pamiętać, że kraje afrykańskie w obecnym kształcie powstały dopiero około roku 1960, kiedy w większości uzyskały niepodległość od Europy. Ich obywatele nie mieli kiedy stworzyć odpowiednich procedur, nie mieli wielu wykształconych ludzi. Dlatego rozwój wymaga czasu. Jestem jednak przekonana, że poradzą sobie, choć niezbędna jest pomoc systemowa. Czyli przysłowiowe dawanie wędki, a nie ryby. Dlatego nie pomagam indywidualnie, lecz poprzez budowę studni, systemów doprowadzania wody, punktu medycznego.
My, żyjąc w Polsce, nie zdajemy sobie często sprawy z kłopotów, jakie występują z dostępem do wody na świecie. Na jednej ze stron przeczytałem, że „jesteśmy za to współodpowiedzialni”, a „oszczędzanie wody to za mało”. W jaki sposób przyczyniamy się do pogłębiania problemu i jak możemy pomóc mieszkańcom biedniejszych regionów naszej planety?
Przez ostatnie pięćdziesiąt lat światowe zapotrzebowanie na wodę znacznie wzrosło. Przyczyną takiej sytuacji jest wzrost populacji, rosnąca konsumpcja i długotrwałe okresy suszy związane ze zmianami klimatycznymi. Zmienił się także sposób, w jaki produkujemy nasze jedzenie i przedmioty codziennego użytku. W związku z tym w szybkim tempie rośnie zapotrzebowanie na wodę wykorzystywaną w przemyśle lub do irygacji rozrastających się pól uprawnych. Międzynarodowe korporacje – produkujące na przykład wodę butelkowaną czy ubrania – zwykle za bezcen lub obietnicę miejsc pracy i rozwoju lokalnej gospodarki otrzymują od lokalnych władz prawo do wykorzystywania zasobów wodnych. Cenne zasoby wody kurczą się więc dla lokalnych mieszkańców na rzecz firm produkujących napoje gazowane lub dżinsy dla całego świata, które nie tylko nie płacą za ogromne ilości wody zużytej do produkcji, ale bardzo często zanieczyszczają lokalne środowisko, w tym źródła wody.
Zapotrzebowanie na wodę i jej konsumpcja od wielu lat wzrasta, a dane z 2018 roku są nadal aktualne (fot. wikimedia/ Sampa)
W jaki sposób możemy pomóc? Zmianą przyzwyczajeń. Piciem wody z kranu zamiast butelkowanej, wymaganiem od producentów sprawdzalnego świadectwa ochrony zasobów wodnych i ich oszczędności. Wybieraniem produktów, które są wytwarzane blisko naszych miejsc zamieszkania. Może nie koniecznie mniejszą, ale bardziej świadomą konsumpcją. A w końcu wybieraniem polityków, których działania wpłyną na pozytywne zmiany. Afryce możemy pomóc przez pomoc rozwojową. Tam na miejscu – żeby nie musieli uciekać do „bogatszego świata”.
Także zmiany klimatyczne powodują niedobory wody na całym świecie (fot. Piyaset/ Shutterstock)
Możemy wspierać projekty budowy studni głębinowych w Afryce poprzez przekazywanie darowizn, do czego gorąco zachęcam. Z pewnością kilkaset osób mogących korzystać z jednej studni będzie dzięki naszym darowiznom miało dostęp do czystej wody blisko miejsca swego zamieszkania. A to zaoszczędzi im czasu – pozwoli zdobyć wykształcenie i zmieniać Afrykę. Długofalowe działania.
Naszą rozmowę chciałbym zakończyć pewną nutką optymizmu. Na swojej drodze w pracy humanitarnej spotykała Pani na pewno niejedną dobrą duszę oraz była świadkiem rzeczy poruszających i wzruszających. Są takie historie, które zrobiły na Pani niezapomniane, pozytywne wrażenie? Proszę nam o nich opowiedzieć.
Tak, to prawda. Przez ostatnie kilka lat poznałam wielu ludzi z ogromną empatią i otwartością na pomoc innym. W tym krótkim czasie spotkałam ich o wiele więcej niż przez całe moje wcześniejsze życie „przed Afryką”.
Pamiętam mój pierwszy projekt, była to budowa studni w Tanzanii. Narzuciłam sobie ogromne tempo zebrania środków na studnię, a były to niemałe środki, bo około 13 tysięcy USD. Miałam to zebrać w dwa miesiące...
,,
Raczkowałam w tym temacie i nie wiedziałam, czy tę kwotę w takim tempie zbiorę. Zaczęłam prosić proboszczów parafii poznańskich o pomoc. Proboszcz parafii św. Rocha – ksiądz Garstecki zgodził się na kwestę. I tam podczas kwestowania podszedł do mnie jeden z parafian i poprosił o rozmowę. Opowiedziałam mu o ludziach, dla których buduję studnię, o dramacie braku wody w centralnej Tanzanii. Zapytał, ile mi brakuje pieniędzy. Miałam wówczas uzbierane mniej więcej połowę. Ten parafianin (z którym przyjaźnię się do dzisiaj) przekazał dla fundacji całą brakującą kwotę. Tak po prostu, nie znając mnie, wzruszył się losem tych ludzi i z potrzeby serca przekazał na konto fundacji połowę brakującej kwoty. Dla mnie to był moment ogromnego wzruszenia, gdyż zostałam obdarzona wielkim zaufaniem na słowo. Był to pierwszy piękny gest, który dał mi siłę i energię do rozwinięcia działań w Afryce
Kolejną dobrą duszą i kolejnym pozytywnym przykładem jest ks. Marek, misjonarz, który od 25 lat świadczy posługę w centralnej Tanzanii, działając głównie wśród najuboższej tam społeczności masajskiej. Przebywał akurat w Polsce i przyjechał odwiedzić znajomych w Poznaniu. Zgodził się na spotkanie z nami. Poruszył mnie przede wszystkim swoją skromnością i formą życia, którą wybrał. Opowiedział mi o Tanzanii, w której chciałam pomagać. W trakcie jego opowieści dowiedziałam się, że np. przez 20 lat żył bez prądu, do czego podchodził z całkowitą obojętnością. Podobnie jak do zdrowia. Opowiedział, jak będąc świeżo upieczonym misjonarzem, tak bardzo chciał utożsamiać się z Masajami, że pewnego razu idąc drogą ze swoimi nowymi przyjaciółmi, napił się razem z nimi wody z kałuży (tam jest to dość powszechna praktyka stosowana z powodu braku wody). Niestety jednak jego organizm zareagował bardzo źle. Chorował przez trzy miesiące, nabawił się bowiem ciężkiej choroby biegunkowej. Wywołują ją m.in. pasożyty (przywry) czy inne mikroskopijne pierwotniaki. Ostatnio opowiadał mi, jak ukąsił go skorpion. Miał, jak to ujął, jedynie mały paraliż nogi, który po kilku tygodniach ustąpił.
,,
Jest niesamowitym człowiekiem pracy i modlitwy. Pomaga każdemu, kto go o to poprosi, a tych jest wielu w jego otoczeniu. Studnię, którą wybudował na misji, oddał całkowicie do użytku okolicznym mieszkańcom. Pomaga finansowo wielu Masajom i Masajkom, np. opłacając im naukę z własnych środków. To ojciec Marek właśnie czynnie pomógł wybudować punkt medyczny. On zatrudniał pracowników i nadzorował wykonanie prac. Dla mnie ks. Marek zawsze będzie wzorem postawy szlachetnej i bezinteresownej.
Ostatni z przykładów, które chcę tu pokazać (a jest ich jeszcze co najmniej kilka), to wolontariusz Piotr. Poznałam go na Poznańskim Targu Dobra, który corocznie jest organizowany przez Urząd Miasta Poznania. Był mocno zaangażowany w pomoc Afrykańczykom mieszkającym w Poznaniu; ludziom z Rwandy czy Nigerii. Chciał pomóc przy budowie punktu medycznego, kupił już bilet do Tanzanii, mieliśmy jechać wspólnie na misję. Jednak po zrobieniu testu na COVID okazało się, że jest chory i nie może jechać. Kilka miesięcy później pojechał sam na misję, wykorzystując cały swój urlop, aby pomóc przy budowie tego punktu. Dodatkowo zaczął rehabilitować chłopca – Fabiana, który miał lekkie porażenie mózgowe. W ciągu kilku tygodni chłopiec zaczął chodzić. Wcześniej nie wstawał z kolan.
Dla mnie był to piękny przejaw bezinteresownej pomocy, którą ten człowiek zaoferował mieszkańcom Afryki.