Legendarna „Mona Lisa” Leonarda da Vinci, przez znawców sztuki zgodnie uznawana za najsłynniejsze arcydzieło wszech czasów, jest również najcenniejszym obrazem świata o wartości przekraczającej miliard dolarów. To także jeden z najbardziej zagadkowych obrazów w historii ludzkości. Na wiele pytań dotyczących portretu do dziś nie poznaliśmy odpowiedzi.
Tajemnicza „Mona Lisa”, która od setek lat znajduje się w paryskim Luwrze, jest jednym z najbardziej zadziwiających arcydzieł, jakie kiedykolwiek namalował człowiek. Ten idealny portret kobiety, która zdaje się dosłownie ożywać na oczach odbiorcy, budził zachwyt i zadziwienie niemalże od momentu jego powstania.
ZOBACZ: Kod zapisany w obrazach. Enigmatyczna postać na portrecie Leonarda da Vinci
Reakcje takie wydają się całkiem zrozumiałe, ponieważ obok arcydzieła nie sposób przejść obojętnie, o czym zaświadcza już opis Giorgia Vasariego. Historiograf sztuki poświęcił wspomnianemu dziełu wiele miejsca w swoim monumentalnym opracowaniu „Żywoty najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów”.
,,Ktokolwiek chce widzieć, jak sztuka zdolna jest naśladować naturę, tutaj dojrzy to bez trudności. Albowiem najmniejsze szczegóły oddane są z możliwą delikatnością. Oczy mają blask i wilgotność żywych. Wokół oczu dają się zauważyć czerwono-niebieskie żyłki i brwi, jakie tylko z największą lekkością można wykonać. Widać rzęsy wyrastające z powiek, rzadkie i wygięte, które nie mogą być namalowane naturalniej. Nos, ze wszystkimi pięknymi swymi cieniami, różowymi i miękkimi, zdaje się być żywy. Usta w kątach i w zaokrągleniu, tam gdzie czerwień warg łączy się kolorem twarzy, wydają się prawdziwe, jak ciało i krew. Kto dobrze przypatrzy się wgłębieniu szyi, zobaczy uderzenie pulsu

,,Wokół oczu były barwy różowawe i sine, i włoski, które właściwie oddać można tylko przy najwyższej subtelności. Brwi nie można już pokazać bardziej naturalnie, przedstawił bowiem Leonardo, w jaki sposób włoski osadzone są w skórze, w jakim miejscu są one gęstsze, a w jakim rzadsze, i jak wyginają się, zgodnie z układem porów skóry.
„Mona Lisa” miała pierwotnie brwi i rzęsy?
Trudno nie kryć zaskoczenia po przeczytaniu powyższego opisu, ponieważ wynika z niego bardzo wyraźnie, że wizerunek kobiety zwracającej się w kierunku widza miał pierwotnie brwi i rzęsy. Tymczasem dziś nie da się już ich – na pierwszy rzut oka – dostrzec na obrazie. Tajemnicę rozwikłał w 2007 roku inżynier Pascal Cotte, który dzięki skanowaniu portretu w ultrawysokiej rozdzielczości odkrył, że rzeczywiście zostały one namalowane, ale z czasem w wyniku nadmiernego czyszczenia stopniowo zaniknęły.
To badanie nie wyjaśniło jednak, dlaczego zachwycony powstającym obrazem Raffaello (mający we Florencji okazję osobiście obserwować proces malowania arcydzieła podczas nauk pobieranych w warsztacie mistrza) na wykonanym szkicu „Młoda kobieta na balkonie”, bezsprzecznie wzorowanym i inspirowanym portretem Leonarda, pokazał „Mona Lisę” nieco inaczej.

Malarz z Urbino przedstawił Lisę Gherardini jako osobę młodszą o około 10 lat, zaś po lewej i prawej jej stronie uwidocznił kolumny balkonowe, których próżno szukać na malunku znajdującym się w Luwrze.
,,W kolekcji starych rysunków mistrzowskich w Luwrze znajduje się oryginalny rysunek wykonany piórem przez Rafaela, który jest opisany w wielkim dziele Muntza na temat Leonarda i który jest powszechnie uznawany za szkic pamięci Rafaela z »Mona Lisy« Leonarda. Ten szkic pamięci jest obramowany z obu stron dwiema kolumnami, po których nie ma śladu w paryskiej »Mona Lisie«. Kolumny te pojawiają się w identycznym miejscu na obrazie z Isleworth [wcześniejszym] i mają ogromną wartość dla harmonijnej równowagi kompozycji
– napisał w 1914 roku znawca i krytyk sztuki Paul Konody w artykule dla „New York Timesa”.
„Mona Lisa z Isleworth”. To drugie z arcydzieł?
Ta praca od wielu lat jest jednocześnie przedmiotem zażartej debaty między historykami sztuki. To dlatego, że,,w 1504 roku Rafael, przygotowując swój portret Maddaleny Doni, wykonał rysunek piórem i tuszem, który jest bezsprzecznie powiązany z „Moną Lisą”. Rysunek Rafaela jest zwykle traktowany jako dowód, że „Mona Lisa” została namalowana przed 1504 rokiem
– pisał znany historyk sztuki, baron Kenneth Clark.
To prowadzić może do dwóch znaczących i sensacyjnych wniosków. Eksperci, którzy w nie wierzą, uważają że istnieją dwie „Mona Lisy”, a wersja z Luwru jest późniejszą z nich. Tą wcześniejszą może być „Mona Lisa z Isleworth”, która została w 1913 roku odkryta w domu pewnego angielskiego arystokraty przez kolekcjonera Hugha Blakera. Tło wspomnianego portretu jest wprawdzie inne niż na rysunku Raffaella, ale niedawne badania wykazały, że zostało ono dodane dopiero w XVII wieku. Tymczasem poboczne kolumny i sama postać są prawie identyczne ze szkicem.

„Ten obraz jest niewiarygodnie piękny”
Fizyk John F. Asmus, który badał wcześniej arcydzieło z Luwru, zdecydował się w 1988 roku przeprowadzić komputerową analizę portretu z Isleworth. Na przetworzonym przez maszynę obrazie zobaczył, że pociągnięcia pędzlem na twarzy modelki są identyczne i przy obu dziełach pracowała ta sama osoba – Leonardo. Mimo wszystko zauważył, że różnią się one od siebie… raczej na korzyść wersji z Anglii.
,,»Mona Lisa« z Luwru, czy to z powodu czyszczenia, czy z innej przyczyny, ma wybrzuszenie nad lewym okiem, które jest anatomicznie niemożliwe. To skaza, której nie ma w nowo odkrytej wersji. Także linia szczęki nie jest tak nagle wcięta w brodę... Cały obraz jest niewiarygodnie piękny

,,Dłonie na obrazie w Luwrze są często krytykowane jako grube i brzydkie, podczas gdy ręce oraz kciuk kobiety z Isleworth są smuklejsze i bliższe temu, czego można by oczekiwać od Leonarda.
,,Te ręce, z ich starannym i nieco twardym rysunkiem i terakotową kolorystyką, od razu sugerują imię ucznia Leonarda, Marco d'Oggionno; podczas gdy niezrównanie miękki i piękny obraz głowy i biustu, wykwintna subtelność wyrazu, złocisty blask ogólnej kolorystyki, zawdzięczać można tylko Leonardowi
Tajemnicze słowa Giana Paola Lomazzo
Na czas II wojny światowej obraz został wysłany do Stanów Zjednoczonych, z których wrócił do Europy w latach 60. Tam po przeprowadzeniu analiz zamknięto go na ponad 40 lat w bankowym sejfie. W 2008 roku kupiła go grupa szwajcarskich inwestorów, którzy zlecili jego szczegółowe badania. Te pokazały, że płótno pochodzi z lat 1410-1455, co wykluczałoby autorstwo Leonarda, gdyby nie fakt, iż często pracował on na starych materiałach.
ZOBACZ: Najbardziej intrygujący i ostatni obraz Leonarda. „Zostawił nam wieczny znak zapytania”
Tymczasem badania farb potwierdziły, że pochodzą one z jego czasów, zaś analiza kolorów oraz przebieg światłocieni dowiodły, że są one niemal identyczne jak na obrazie z Luwru. Komentując wyniki i wnioski, Alfonso Rubino, znawca technik Leonarda – na podstawie charakterystycznych pociągnięć pędzla oraz z powodu niemożliwej do naśladowania geometrii – wykazał, że oba dzieła wyszły spod jego ręki. Także identyczne umiejscowienie podbródka, linii ust i oczu oraz podobna tajemniczość kieruje wielu znawców do twierdzeń o autorstwie mistrza z Florencji. To jednak wciąż zbyt mało dla ekspertów, którzy uznają, że istnieje tylko jedna „Mona Lisa”.
ZOBACZ: Cień „Ostatniej Wieczerzy” na jednym z najsłynniejszych obrazów van Gogha
Nie są oni w stanie jednak wyjaśnić, dlaczego Gian Paolo Lomazzo, rzekomy znajomy długoletniego sekretarza Leonarda, Melziego, napisał, że „dwa najpiękniejsze i najważniejsze portrety, jakie namalował da Vinci”, to „Mona Lisa” i „Gioconda”, oraz jak to się stało, że obraz przekazał w testamencie swoim siostrom przed śmiercią w 1524 roku Salai, jeżeli wiadomo, iż sześć lat wcześniej sprzedał on Franciszkowi I arcydzieło znajdujące się w Luwrze.
„Nie możemy być absolutnie pewni, że portret Giocondy jest obrazem z Luwru”
Ci, którzy wierzą, że była tylko jedna prawdziwa „Mona Lisa” , nie są w stanie w żaden sposób pogodzić dwóch sprzecznych informacji o wspomnianych losach portretu. Nadto nie potrafią wyjaśnić, dlaczego Giorgio Vasari pisał, że obraz – nad którym prace rozpoczęto w 1503 roku – został porzucony po czterech latach i Leonardo nigdy go nie dokończył. Tymczasem wiadomo z dokumentów, że w 1513 roku artysta malował jeszcze „Mona Lisę” i robił to prawdopodobnie do śmierci.
ZOBACZ: Prawdziwy kod Leonarda da Vinci. Ekspert opowiedział TVP o przesłaniu geniusza
Pozostaje pytanie – którą? Wielu historyków przy okazji zauważa jeszcze, że styl arcydzieła znajdującego się we Francji jest charakterystyczny dla stylu Leonarda w ostatnich latach jego życia, po 1513 roku. Z kolei dzięki odkryciu notatki z 1503 roku tożsamość modelki pozującej do arcydzieła, przez lata budząca spory i wątpliwości, od niedawna nie jest już sekretem. To w niej Agostino Vespucci – na marginesie posiadanego przez siebie druku starożytnego filozofa Cycerona – porównał renesansowego artystę do Apellesa na poboczu rozdziału traktującego o wspomnianym malarzu i zapisał, iż Leonardo pracuje obecnie nad obrazem Lisy del Giocondo.
ZOBACZ: „Primavera”, czyli „Wiosna”. Botticelli był malarzem kobiecego wdzięku
W odpowiedzi na ogłoszenie o znalezieniu wspomnianego dokumentu Vincent Delieuvin z Luwru, stwierdził:
,,Leonardo da Vinci malował w 1503 roku portret florenckiej damy imieniem Lisa del Giocondo. Co do tego jesteśmy teraz pewni. Niestety, nie możemy być absolutnie pewni, że ten portret Lisy del Giocondo jest obrazem z Luwru.
„To najbardziej emocjonalny obraz, jaki kiedykolwiek powstał”
Jest to jednak dopiero początek sekretów związanych z „Mona Lisą”. Enigmatycznie przyglądająca się widzom kobieta z Luwru, która pozuje na tle ponurego krajobrazu, od wielu lat stanowi przedmiot badań naukowców i znawców sztuki, a kolejne lata analiz przynoszą coraz bardziej zaskakujące odkrycia i rodzą kolejne pytania. Największą zagadką pozostaje oczywiście jej zastanawiający uśmiech, który niezwykle podobny jest do uśmiechu postaci z ostatniego arcydzieła mistrza, czyli „Jana Chrzciciela”.
,,»Mona Lisa« to najbardziej emocjonalny obraz, jaki kiedykolwiek powstał. Sposób, w jaki uśmiech przebłyskuje, sprawia, że jest to dzieło zarówno sztuki, jak i nauki, ponieważ Leonardo rozumiał optykę, pracę mięśni ust i sposób, w jaki światło wpada do oka; wszystko to składa się na to, że uśmiech Mony Lisy jest tak tajemniczy i nieuchwytny
– pisał o nim Walter Isaacson.
Trudno powiedzieć, dlaczego błąka się on na jej ustach. Przez wiele lat pojawiło się dziesiątki hipotez – od medycznych, jak choroby, po osobiste, które sugerowały, iż kobieta w momencie portretowania była w ciąży lub świeżo po porodzie. Lewis Einstein był z kolei przekonany o jego uduchowieniu i przesłaniu.
,,Geniusz Leonarda jako malarza polegał na odkrywaniu tajemnicy życia... Spójrzcie na wdzięk i słodycz mężczyzn i kobiet na ulicy... Cały świat był dla niego pełen tajemnic, które odbijały się w jego pracach. Uśmiech świadomości, brzemienny tym, co jest poza nami, oświetla wyraz twarzy Mony Lisy
– pisał angielski historyk sztuki.
Niektórzy wskazują również, iż w rzeczywistości najsłynniejszy uśmiech świata jest złudzeniem optycznym. Jednak teorię, która wzbudziła w ostatnich latach największe zainteresowanie, przedstawiła profesor Margaret Livingstone z Uniwersytetu Harvarda:
,,Uśmiech staje się widoczny dopiero wtedy, kiedy widz spojrzy na inne części obrazu, i znika, gdy bezpośrednio na niego spojrzymy, ze względu na sposób, w jaki ludzkie oko przetwarza informacje wizualne. Nieuchwytność uśmiechu Mony Lisy można wytłumaczyć faktem, że jej uśmiech znajduje się prawie całkowicie w niskich częstotliwościach przestrzennych i dlatego jest najlepiej widziany przez nasze widzenie peryferyjne
Montefeltro czy Piacenza? Gdzie pozowała Mona Lisa?
Także krajobraz, który rozpościera się za plecami kobiety, jest niezwykły. Tam możemy dostrzec niespotykane formacje skalne, urwiska, wyschnięte koryto rzeki, jeziora na różnej wysokości, kręte ścieżki i góry oraz płynącą rzekę, nad którą widoczny jest most. Ten ostatni oznakowany został liczbą 72, zaś na jego łuku zauważalna jest już sama cyfra 2. Nie wiadomo, co te numery oznaczają, podobnie jak litery CE pojawiające się w lewym oku „Mona Lisy”.
Ponadto tło zostało ukazane z perspektywy powietrznej, zwiększając iluzję głębi, w której ostre krawędzie poszczególnych detali zacierają się. To miejsce zdecydowanie interesujące, mało monotonne oraz melancholijne i jednocześnie nieco ponure. Nie jest ono jednolite – prawa strona obrazu jest inna od lewej. Leonardo dodatkowo zdecydował się umieścić linię horyzontu nie na szyi, ale na wysokości oczu, łącząc w ten sposób postać z pejzażem i podkreślając tajemniczy charakter obrazu.

Możliwe, że sportretowany widok to okolice regionu Montefeltro we włoskich prowincjach Pesaro, Urbino oraz Rimini. Takie wnioski wysnuli badacze z wydziału geomorfologii Uniwersytetu w Urbino na podstawie fizycznych podobieństw. Zdanie odmienne zaprezentowała włoska historyk sztuki Carla Giori, która w książce „Enigma Leonardo” zauważyła, iż most łukowy, który widać nad lewym ramieniem Mona Lisy, może być odniesieniem do Bobbio - małej osady leżącej na południe od miasta Piacenza w północnych Włoszech. Tę w 1472 roku nawiedziła powódź, a most Ponte Gobbo lub Ponte Vecchio (Stary Most) został wówczas porwany przez nurt rzeki Trebbia, która wystąpiła z brzegów.
,,Leonardo dodał numer 72 pod łukami mostu, by udokumentować niszczącą powódź i by mógł on być zidentyfikowany
– powiedziała badaczka po opublikowaniu swojej książki, zaprzeczając hipotezom innych znawców, z których większość uważa, iż jest on po prostu wytworem wyobraźni malarza.
Rafał Sroczyński