Powstanie w getcie warszawskim, którego 81. rocznicę obchodzimy w 2024 r., było jednym z najbardziej dramatycznych i heroicznych zrywów w historii II wojny światowej. „Wiedzieliśmy już wcześniej, że nas pokonają, ale wiedzieliśmy też, że oni zapłacą wysoką cenę za nasze życie” – mówiła wiele lat później Cywia Lubetkin.
Powstanie w getcie warszawskim wybuchło 19 kwietnia 1943 roku, a podczas walk, które trwały do 16 maja, wzięło w nim udział około 1,5 tys. osób po stronie żydowskiej, w większości słabo lub wcale nie uzbrojonych. Naprzeciw nim wysłano do walki 5 tys. (według danych AK) lub 2090 (według danych Jurgena Stroopa) żołnierzy niemieckich.
Na pewno po stronie hitlerowców w tłumieniu zrywu brało udział 830 grenadierów pancernych i kawalerzystów SS, 234 żandarmów, 59 żołnierzy lekkiej artylerii przeciwlotniczej i saperów Wehrmachtu, 337 żołnierzy z litewskich i łotewskich policyjnych oddziałów pomocniczych oraz część szkoleniowego batalionu ukraińskiego z obozu w Trawnikach.
Nazistowski oficer chełpił się swoimi działaniami w opracowaniu „Żydowska dzielnica mieszkaniowa w Warszawie już nie istnieje!”, które później stało się jednym z dowodów na jego zbrodnie wojenne.
,,Na jednym z betonowych budynków wywieszono flagi żydowską i polską jako wezwanie do walki przeciwko nam. Jednakże już drugiego dnia akcji udało się specjalnej jednostce bojowej zdobyć te dwie chorągwie. W tej walce poległ SS-Untersturmführer Dehmke
„Chodziło tylko o wybór sposobu umierania”
Na czele zrywu stanął Mordechaj Anielewicz, który od października 1942 roku był dowódcą Żydowskiej Organizacji Bojowej. Młody, zaledwie 24-letni lider był doskonałym organizatorem, który wzbudzał zaufanie i sympatię podkomendnych skromnością, opanowaniem i wnikliwością.

Tuż za nim w hierarchii znajdowali się Icchak Cukierman oraz Marek Edelman, współautor bestsellerowego reportażu „Zdążyć przed Panem Bogiem”, dowodzący powstańcami na terenie tzw. szopu szczotkarzy w rejonie ulic: Świętojerskiej, Wałowej i Franciszkańskiej. To on po latach zastanawiał się w rozmowie z Hanną Krall:
,,Czy to w ogóle można nazwać powstaniem? Chodziło przecież o to, żeby się nie dać zarżnąć, kiedy po nas przyszli. Chodziło tylko o wybór sposobu umierania.
,,Ludzkość umówiła się, że umieranie z bronią jest piękniejsze niż bez broni. Więc podporządkowaliśmy się tej umowie. (…) Odprowadziłem 400 tysięcy ludzi na śmierć… Ci ludzie, którzy poszli do komór gazowych, zachowali się nie mniej bohatersko niż ci, którzy walczyli z bronią w ręku.
Hołd pięknymi słowami zmarłym oddał również prof. Israel Gutman.
,,Powstanie nie było porywem walczących o zwycięstwo i laury, tylko kamieniem rzuconym przeciwko ideologii dzikiej, wyzbytej cech człowieczych i przeciw olbrzymiej sile państwa w centrum Europy rządzonego przez zgraję morderczych oprawców w obliczu milczącego świata. Ten czyn, który wrył się w pamięć i świadomość ludzką, przybiera miarę mitu, buntu słabych i opuszczonych przeciw niesamowitym, niszczącym siłom i zasługuje na nowe przykazanie: nigdy więcej

„Nie idźcie bezwolnie na śmierć!”
Powstanie w getcie warszawskim było zrywem zaplanowanym i przygotowywanym od stycznia 1943 roku, kiedy Niemcy zaczęli kolejną akcję wysiedleńczą. Napotkali wówczas na spontaniczny opór ŻOB, który trwał przez cztery dni, od 18 do 22 stycznia. To wzbudziło w wielu ludziach wiarę, że bierny i czynny opór mogą dać szansę ocalenia lub godnej śmierci.
,,Żydzi! Okupant przystępuje do drugiego aktu waszej zagłady! Nie idźcie bezwolnie na śmierć! Brońcie się!
,,Okazało się, że Żydzi pochowali się w kanałach i specjalnie urządzonych bunkrach. W pierwszych dniach przypuszczano, że istnieją tylko pojedyncze bunkry, jednakże w toku wielkiej akcji okazało się, że w całym getcie istniał zorganizowany system piwnic, bunkrów i przejść. Każde przejście i bunkier miały dostęp do sieci kanalizacyjnej. Umożliwiało to Żydom swobodne poruszanie się pod ziemią
– pisał w swoim raporcie Stroop.
Na krótko wcześniej AK zaczęła zaopatrywać przyszłych powstańców w broń.
,,Pod koniec grudnia 1942 roku otrzymaliśmy nasz pierwszy transport broni od Armii Krajowej. Nie było tego wiele, tylko 10 pistoletów. Niemniej umożliwiło to naszą pierwszą akcję zbrojną [...] Pod koniec stycznia 1943 r. otrzymaliśmy pięćdziesiąt większych pistoletów i pięćdziesiąt pięć granatów od Komendy Głównej AK [...] W marcu 1943 każdy z naszych partyzantów miał pistolet i 10–15 sztuk amunicji, 4–5 granatów i tyle samo butelek zapalających. Dwa lub trzy karabiny przydzielone były do każdej sekcji dzielnicowej. Mieliśmy jeden tylko karabin maszynowy

„Wiedzieliśmy, że nasz koniec już nadszedł”
Powstanie wybuchło dokładnie 19 kwietnia 1943 roku, w przeddzień święta Pesach, kiedy niemieckie oddziały wojskowe i policyjne oraz wspierające je kolaboranckie formacje ukraińskie i łotewskie znajdujące się pod komendą Ferdinanda von Sammern-Frankenegga weszły do getta, aby je – zgodnie z rozkazem Himmlera – ostatecznie zlikwidować. Nazistowskie oddziały przeszły wtedy przez bramę przy ulicy Nalewki i przez drugą bramę na skrzyżowaniu ulic Zamenhofa i Gęsiej i zostały zaskoczone ogniem obrońców, którzy zgrupowali się w trzech miejscach: u zbiegu Nalewek i Gęsiej oraz Zamenhofa i Gęsiej i przy placu Muranowskim.
,,To było bardzo dziwne, że niektórzy żydowscy chłopcy i dziewczęta, widząc wielkiego wroga z całym jego uzbrojeniem, byli jednak radośni i weseli. Dlaczego? Wiedzieliśmy, że nasz koniec już nadszedł. Wiedzieliśmy już wcześniej, że nas pokonają, ale wiedzieliśmy też, że oni zapłacą wysoką cenę za nasze życie. Rzeczywiście tak się stało. To trudne do opisania i znajdzie się pewnie wielu, którzy nie uwierzą w to, ale kiedy Niemcy podeszli blisko, znaleźli się u stóp naszej mocno obsadzonej placówki i minęli nas w szyku, i kiedy my wtedy rzuciliśmy bomby i granaty ręczne, i kiedy zobaczyliśmy niemiecką krew przelewającą się po ulicach Warszawy po tym, jak tak wiele żydowskiej krwi i łez wcześniej popłynęło ulicami Warszawy, poczuliśmy w sobie wielką radość i już nie było ważne, co się stanie następnego dnia. Była wśród nas wielka radość, wśród żydowskich bojowników. Nagle stał się cud, oto wielcy niemieccy „bohaterowie” wycofali się w ogromnej panice w obliczu żydowskich granatów i bomb
– zeznawała 3 maja 1961 roku, na procesie Adolfa Eichmanna, Cywia Lubetkin.
Tymczasem AK – powiadomiona o rozpoczęciu walk – zorganizowała w ramach akcji „Getto” nieudaną próbę wysadzenia murów przy ul. Bonifraterskiej oraz zaczęła ostrzeliwać pozycje hitlerowców. Takiego wsparcia akowcy, działający wspólnie m.in. z żołnierzami Gwardii Ludowej, Socjalistycznej Organizacji Bojowej oraz Milicji Ludowej RPPS, udzielali aż do końca walk.

Działali zgodnie z rozkazem gen. Władysława Sikorskiego, który później przemówił w angielskim radiu.
,,W połowie kwietnia o 4 rano Niemcy przystąpili do likwidacji getta warszawskiego. Zamknęli resztki Żydów kordonem policji, wjechali do środka czołgami i samochodami pancernymi i prowadzą swe dzieło niszczycielskie. Od tego czasu walka trwa. Wybuchy bomb, strzały, pożary trwają dzień i noc. Dokonuje się największa zbrodnia w dziejach ludzkości. Wiemy, że pomagacie umęczonym Żydom, jak możecie. Dziękuję Wam, rodacy, w imieniu własnym i rządu. Proszę Was o udzielenie im wszelkiej pomocy w imieniu własnym i rządu. Proszę Was o udzielenie im wszelkiej pomocy, a równocześnie tępienie tego strasznego okrucieństwa

„Zdecydowałem się na całkowite zniszczenie żydowskiej dzielnicy”
Te słowa o „straszliwym okrucieństwie” idealnie oddają zachowanie się niemieckich oddziałów podczas likwidowania oporu. Nazistowskie oddziały były bezwzględne w mordowaniu zarówno cywili, jak i powstańców. Nie oszczędzano nikogo.,,Stawiany przez bandytów opór mógł zostać złamany tylko przez energiczną i niezmordowaną, trwającą dzień i noc akcję bojową oddziałów szturmowych. 23 kwietnia 1943 Reichsführer SS (…) wydał rozkaz przeszukania z największą bezwzględnością i nieubłaganą surowością getta warszawskiego. Dlatego też zdecydowałem się teraz na całkowite zniszczenie żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej przez spalenie wszystkich bloków mieszkalnych, łącznie z blokami przy zakładach zbrojeniowych

,,Tylko dzięki nieprzerwanemu i niezmordowanemu udziałowi w akcji wszystkich sił udało się ująć lub z całą pewnością zgładzić ogółem 56 065 Żydów. Do tej liczby należy jeszcze dodać Żydów, którzy zginęli na skutek wysadzenia w powietrze, pożarów itd., choć ich liczby nie dało się ustalić
„Marzenie mojego życia spełniło się”
Tylko nielicznym bojownikom udało się przeżyć, a wśród tych, którzy ponieśli śmierć podczas walk, był m.in. Mordechaj Anielewicz. Lider powstańców zginął w niejasnych okolicznościach 8 maja 1943 roku w bunkrze przy ulicy Miłej 18 razem ze swoimi żołnierzami. Najprawdopodobniej popełnił samobójstwo – razem z innymi powstańcami – kiedy schron opuścili cywile i nie było już realnych szans na obronę budynku przez Niemcami.
,,Marzenie mojego życia spełniło się. Żydowska samoobrona w getcie stała się faktem. Żydowski zbrojny opór i odwet urzeczywistnił się. Byłem świadkiem wspaniałej heroicznej walki bojowców żydowskich
,,Droga kanałami trwa całą noc. W kanałach napotykamy wciąż na zasieki, które porobili tu przewidujący Niemcy. Włazy pozasypywane są gruzem. W przejściach wiszą granaty, które przy dotknięciu natychmiast wybuchają. Co pewien czas Niemcy wpuszczają gaz trujący. W tych warunkach w kanale wysokim na 70 centymetrów, gdzie nie można się wyprostować, a woda sięga do ust, czekamy 48 godzin na wyjście. Co chwilę ktoś mdleje. Najbardziej męczy pragnienie. Niektórzy piją gęstą, szlamowatą wodę kanału. Sekundy trwają miesiącami. 10 maja o godzinie 10 rano przed właz na ulicy Prostej, róg Twardej zajeżdżają dwa ciężarowe samochody. W biały dzień, bez żadnej prawie obstawy (…) – otwiera się klapa włazu i jeden po drugim, na oczach zdumionego tłumu, wychodzą z czarnej jamy Żydzi z bronią w ręku
„Są takie piękne słowa: godność, człowieczeństwo. Tego broniliśmy”
Następnie Edelman ukrywany był przez Polaków w różnych mieszkaniach konspiracyjnych, a kiedy wybuchło powstanie warszawskie, wziął w nim czynny udział w szeregach Armii Ludowej na Starym Mieście. Następnie, po ewakuacji kanałami, walczył na Żoliborzu. W AL posiadał stopień podporucznika i pełnił funkcję zastępcy dowódcy plutonu. Niechętny robieniu z wojny epopei mówił Hannie Krall, że początkowo nie widział różnicy między „bieganiem po dachach”, a „siedzeniem w piwnicy”.
,,Ale ją zobaczyłem później, w powstaniu warszawskim, kiedy wszystko już działo się w dzień, w słońcu, w przestrzeni bez muru. Mogliśmy tam nacierać, cofać się, biec. Niemcy strzelali, ale i ja strzelałem, miałem swój karabin, miałem biało-czerwoną opaskę, byli inni ludzie z biało-czerwonymi opaskami – dookoła wielu ludzi – słuchaj, jaka wspaniała, jaka komfortowa była to walka!
– opowiadał.
Nie wyjechał z Polski po zakończeniu wojny i pozostał w kraju na zawsze.
,,Są takie piękne słowa: godność, człowieczeństwo. Tego broniliśmy
– powiedział po wielu latach, wspominając powstanie w getcie i swoją walkę.
RS
Hanna Krall. Zdążyć przed Panem Bogiem, wyd. 1999
Instytut Pamieci Narodowej. Żydowska dzielnica mieszkaniowa już nie istnieje. Raport Jurgena Stroopa, wyd. 2009
Film Fighters in the Warsaw Ghetto z Archiwum Yad Vashem, Zeznanie Cywii Lubetkin na procesie Adolfa Eichmanna w Jerozolimie, 3 maja 1961
Stanisław Wroński, Maria Zwolakowa: Polacy i Żydzi 1939–1945, wyd. 1971
Icchak Cukierman, Nadmiar pamięci (siedem owych lat). Wspomnienia 1939–1946, wyd. 2000