Słynny amerykański reżyser Darren Arronofsky został Polakiem. Tę informację przekazał na łamach „Wprost” pełnomocnik filmowca, mec. Marcin Mamiński. Według doniesień adwokata twórca takich filmów jak „Wieloryb” czy „Requiem dla snu” i jego siostra Patti otrzymali polskie obywatelstwo miesiąc temu.
Hollywoodzki twórca mógł ubiegać się o paszport naszego kraju, ponieważ jego babcia urodziła się na terenie Polski, a potem wyemigrowała wraz z rodziną do Stanów Zjednoczonych. „Pragnieniem rodziców Aronofsky'ego było, żeby kiedyś został Polakiem” – powiedział tygodnikowi „Wprost” prawnik reżysera. Dodał także, że amerykański artysta będzie się teraz częściej pojawiał nad Wisłą. Polskie obywatelstwo otrzymała także siostra filmowca Patti, absolwentka szkoły baletowej.
Darren Aronofsky jest obecnie jednym z najpopularniejszych amerykańskich reżyserów. Już w szkolnych latach zaczął interesować się kinem. Potem na Harvardzie studiował antropologię i sztukę filmową. Jeszcze na studiach nakręcił krótkometrażowy obraz „Supermarket Sweep”, za który otrzymał kilka nagród. Po ukończeniu Harvardu uczęszczał do American Film Institute, gdzie nagrał kolejny krótki metraż „Protozoa”. W tym projekcie po raz pierwszy pojawiły się wizualne zabiegi, z których reżyser potem korzystał w swoich pełnometrażowych produkcjach. Pomimo tych sukcesów nie było mu łatwo nakręcić swój debiut.
Pierwszy film za pieniądze bliskich
Dwudziestokilkuletni Darren Aronosky miał ten sam problem, co wielu początkujących filmowców. Trudno było mu zdobyć fundusze na swój pierwszy poważny pomysł. Wtedy z pomocą przyszli przyjaciele i rodzina. Podobno reżyser pożyczał od nich po 100 dolarów. Miał im też obiecać, że każdemu zwróci po 150 dolarów, gdy produkcja osiągnie granicę zysku. Ostatecznie udało mu się zebrać na ten projekt około 60 tysięcy dolarów. Długą listę osób, które wsparły budżet, możemy zobaczyć w napisach końcowych.
Jego debiutancki film „Pi” z 1998 r. opowiada o genialnym matematyku żydowskiego pochodzenia, który zafascynowany jest tytułową liczbą. Jedną z inspiracji dla powstania scenariusza były studia w Izraelu. Aronofsky poznał tam znaczenie liczb w języku hebrajskim. Innym ważnym aspektem jego debiutu jest motyw szaleństwa i samounicestwienia w dążeniu do celu. Bohater „Pi” próbuje rozszyfrować tajny kod, który daje władzę nad duchowym i materialnym światem. Popada w obłęd, a rzeczywistość wokół niego staje się coraz bardziej szalona i nieprzewidywalna. Te wątki pojawiały się w jego kolejnych produkcjach.
„Pi” okazało się ogromnym sukcesem dla młodego filmowca. Jego pełnometrażowy debiut miał premierę na festiwalu w Sundance, gdzie Aronofsky zdobył nagrodę dla najlepszego reżysera. Film zarobił w kinach ponad trzy miliony dolarów. Ten spektakularny sukces niskobudżetowego debiutu pozwolił twórcy na realizację produkcji wymagających większych funduszy.

Kultowy film o narkomanach, ale… czy na pewno o nich?
Po „Pi” Aronofsky otrzymał szansę zrealizowania poważniejszego projektu. Postanowił nagrać obraz na podstawie książki „Requiem dla snu” Huberta Selby’ego Jr. Już w latach szkolnych był zafascynowany twórczością pisarza. Gdy przyszedł do niego z propozycją zekranizowania powieści, Selby zachwycił się tym pomysłem i został współscenarzystą produkcji o tym samym tytule, nakręconej w 2000 r. Do obsady udało się reżyserowi ściągnąć popularnych aktorów, takich Jennifer Conelly, Jared Leto i Ellen Burstyn.
„Requiem dla snu” nie zarobiło w kinach ogromnych pieniędzy, ale z czasem stało się najbardziej kultowym filmem Aronofsky’ego. Jest to dość nietypowy obraz o narkomanach, nakręcony w realistyczny sposób, lecz jednocześnie bardzo dynamicznie zmontowany, szczególnie w finałowej części. Sam reżyser twierdzi, że nie jest to opowieść tylko o narkomanii, ale dotyczy ogólnego problemu uzależnienia.
Ogromną popularność zdobyła także ścieżka dźwiękowa. Choć artysta początkowo planował wykorzystać w niej utwory hip-hopowe, to ostatecznie zdecydował się na muzykę klasyczną zainspirowaną kompozycjami żałobnymi, głównie Mozartem. Całość skomponował Clint Mansell, a główny motyw muzyczny zyskał miano legendarnego.
Skazany na porażkę
Aronofsky miał za sobą dwa bardzo udane filmy i przystąpił do realizacji następnego. Jego trzeci obraz, „Źródło” z 2006 r., powstawał przez kilka lat, ale rodził się w prawdziwych mękach i bólach. Było to przedziwne połączenie wysokobudżetowej produkcji fantasy z religijno-filozoficznym przesłaniem. Główne role mieli zagrać Brad Pitt i Cate Blanchett, ale po ponad dwóch latach aktor zrezygnował. Producenci zmniejszyli także budżet tego projektu, a reżyser wymienił obsadę. Zaangażował wtedy Rachel Weisz i Hugh Jackmana.
„Źródło” minęło się z oczekiwaniami widzów i krytyków. Wszyscy spodziewali się szalonego i dynamicznego filmu zgłębiającego ciemne strony bohaterów. Finalnie otrzymali refleksyjny obraz fantasy, który czerpie motywy religijne z różnych kultur. „Źródło” poniosło finansową klapę. Film zarobił ze sprzedaży biletów kinowych około 15 milionów dolarów, a tymczasem jego budżet wynosił 35 milionów dolarów.
Niskobudżetowy come back
Po porażce Aronofsky musiał wrócić do korzeni. Na swój kolejny projekt otrzymał około 6-7 milionów dolarów. Postanowił nakręcić skromną, realistyczną produkcję, ale już nie tak przebojową jak jego dwa pierwsze tytuły.
„Zapaśnik” z 2008 r. to opowieść o zawodniku wrestlingu, który kiedyś odniósł ogromny sukces, a po latach stoczył się na dno. Bohater ledwo wiąże koniec z końcem. Mieszka w przyczepie, pracuje w sklepie i dorabia na prowincjonalnych galach wrestlingu, próbując utrzymać status gwiazdy przynajmniej na peryferiach. Ten obraz miał być odrodzeniem nie tylko reżysera, ale przede wszystkim Mickeya Rourke’a, który zagrał tytułową postać.
Aktor był w młodości jednym z czołowych aktorów Hollywood, ale w latach dwutysięcznych nie przypominał już przystojnego odtwórcy roli z „9 1/2 tygodnia”. Problemy z uzależnieniami i nieudane operacje plastyczne pogrzebały jego karierę. Swoje życiowe doświadczenie wniósł do roli w „Zapaśniku”. Surowy w formie, kameralny film okazał się ogromnym sukcesem dla reżysera i aktora. Aronofsky zdobył za niego nagrodę za najlepszy film na festiwalu filmowym w Wenecji, a Rourke otrzymał za tę kreację Złoty Glob i statuetkę BAFTA. Od tej pory reżyser miał już niezachwianą pozycję w Hollywood.

Specjalista od aktorskich powrotów i oscarowych kreacji
Aronofsky otwarcie mówi w wywiadach, że jego celem jest zdobycie Oscara. Do tej pory udało mu się tylko raz otrzymać nominację. Stał się jednak specjalistą od przywracania do kina aktorów, o których zapomniano. Dał drugą szansę nie tylko Mickeyowi Rourke’owi, ale też Ellen Burstyn, która po latach nieobecności wróciła na wielkie ekrany dzięki „Requiem dla snu”. Są też tacy artyści, którzy za występ w jego filmach otrzymywali swojego pierwszego Oscara. Tak było w przypadku Natalie Portman. Aktorka zdobyła statuetkę za rolę w „Czarnym łabędziu” z 2010 r.
Największym aktorskim powrotem w filmach Aronofsky’ego był Brendan Fraser. Aktor kojarzący się widowni głównie z filmami przygodowymi i komediowymi miał gorszy okres w swojej karierze. Kiedy wydawało się, że ludzie o nim zapomnieli, w 2022 r. do kin wszedł „Wieloryb” – film o chorobliwie otyłym, samotnym mężczyźnie, który zaszył się w domu po tragicznej śmierci swojego partnera.
Reżyser przeniósł na ekran amerykańską sztukę o tym samym tytule i osadził ją w prowincjonalnych realiach, które publiczność dobrze znała z „Zapaśnika”. Kameralnie rozgrywający się dramat, głównie w mieszkaniu bohatera, dał Fraserowi możliwość pokazania w pełni swoich aktorskich umiejętności. Rola w „Wielorybie” przyniosła mu Oscara i szansę na odbudowanie swojej kariery.

Pod koniec 2023 r. pojawiła się informacja, że studio A24 kupiło prawa do biografii Elona Muska, której autorem jest Walter Isaacson. Na podstawie książek autora powstał film „Steve Jobs” z Michaelem Fassbenderem i serial „Geniusz” o Einsteinie z Geoffreyem Rushem. Reżyserem ekranowej biografii kontrowersyjnego miliardera ma być Darren Aronofsky, który razem z A24 nakręcił „Wieloryba”. Jeszcze nie wiadomo, kto zagra Elona Muska, ale znając reżysera, jego wybór może być zaskakujący.
MJ