Rozrywka

„Moje marzenia już się spełniły”. Anna Derbiszewska z „Rolnik szuka żony”

Fot.
Anna Derbiszewska to uczestniczka 10. edycji programu „Rolnik szuka żony”. Fot. Piotr Matey/TVP
podpis źródła zdjęcia

Anna Derbiszewska to jedna z uczestniczek 10. edycji programu „Rolnik szuka żony”. W pamięci widzów zapisała się jako nieco skryta, a zarazem pewna siebie młoda kobieta. Tylko nam w rozmowie z tvp.pl zdradziła, czy ma już plany na walentynki.

Nie da się ukryć, że dzięki programowi zyskała Pani dużą popularność...jak się Pani z tym czuje? 

 

Prowadzimy z Kubą normalne życie. Popularność jest takim skutkiem ubocznym udziału w programie. Jest to miłe, gdy ludzie rozpoznają nas na ulicy albo kiedy możemy reklamować pewne produkty – głównie ja, bo Kuba nie. Nie mam co prawda aż tyle wolnego czasu, żeby poświęcić się temu w pełni, czasami przekładam coś z dnia na dzień. Musimy pamiętać, że to jednak wymaga jakiegoś przygotowania. Może gdybym siedziała tylko w domu i miała głównie te domowe obowiązki, to wyglądałoby to zupełnie inaczej.


W tej chwili mam na głowie jeszcze remont domu w Kaliszu, wiele spraw na gospodarstwie, do tego kosmetyka, porządki w domu. Naprawdę mam dużo zajęć i często brakuje czasu. Wracając do tematu – jest to na pewno bardzo miłe doświadczenie, kiedy ktoś nas rozpoznaje, czy jeśli mogę reklamować produkty. Zawsze robię to bardzo chętnie. 


Nie jest tajemnicą, że z wykształcenia jest Pani dziennikarką. Dlaczego właśnie ten kierunek? 


Miałam 18 lat, kiedy szłam na studia i wtedy uważałam, że jest to bardzo ciekawy kierunek. Co można powiedzieć o kimś, kto jest w takim wieku? Gdy mamy 18 lat, to nie myślimy bardzo przyszłościowo. Wtedy uważałam, że jest to coś ciekawego, co chciałabym robić. Plany jednak uległy zmianie, chciałam usamodzielnić się materialnie, a dziennikarstwo wiązało się z długą ścieżką kariery. Miałam zresztą inne możliwości i to właśnie z nich postanowiłam skorzystać. Dało mi to lepszy i szybszy zarobek. 

Rolniczka nie ukrywała, że zawsze jednym z jej marzeń było stworzenie domu i rodziny. Fot. Piotr Matey/TVP
Rolniczka nie ukrywała, że zawsze jednym z jej marzeń było stworzenie domu i rodziny. Fot. Piotr Matey/TVP

A czy gdyby pojawiła się taka propozycja, to spróbowałaby Pani swoich sił jako dziennikarka? 

 

Jeśli miałabym czas, to dlaczego nie? Zależy też, jakie byłyby warunki. Musiałabym to przemyśleć. 

 

Na co dzień zajmuje się Pani stylizacją rzęs i brwi. Kiedy odkryła Pani w sobie tę pasję? 

 

Odkryłam ją podczas studiów. Stwierdziłam, że zrobię sobie kursy, ponieważ zawsze interesowałam się makijażem – lubiłam rysować, od zawsze byłam artystyczną duszą. Wtedy miałam 18, 19 lat i to jest taki wiek, w którym różne rzeczy człowieka interesują... 

 

Gospodarstwo, stylizacja rzęs, brwi i nowa rola – wkrótce zostanie Pani mamą. Połączyć wszystkie te rzeczy to nie lada wyzwanie. Już w tym momencie jest Pani bardzo zapracowana... 

 

Jeszcze nie jestem mamą, więc na razie nic się nie zmieniło. Poza tym mamy pracowników, więc myślę, że nie będzie to jakiś duży problem. Zresztą podobnie jak teraz...my nie pracujemy w taki sposób, że jesteśmy w kółko w szklarni. Mamy do tego ludzi, a my przede wszystkim chodzimy i pilnujemy, żeby wszystko działało. Jeśli mielibyśmy pracować inaczej to niestety, ale nic więcej nie moglibyśmy załatwić. Wszystko jest kwestią organizacji. 

Dzięki programowi rolniczka w końcu odnalazła swoje prawdziwe szczęście. Fot. Piotr Matey/TVP
Dzięki programowi rolniczka w końcu odnalazła swoje prawdziwe szczęście. Fot. Piotr Matey/TVP

Pozostając przy organizacji. Zbliżają się walentynki. Czy macie już Państwo jakieś plany na ten dzień? 

 

Nie. Żyjemy normalnie, jak zwyczajni ludzie. Dzień jak co dzień, nie robimy czegoś spektakularnego. Nie polecimy do Las Vegas na walentynki. Wszystko wyjdzie w trakcie. 

 

Na zakończenie spytam, co uznaje Pani za swoje największe szczęście? 

 

Te moje marzenia już się spełniły. Chciałam mieć dom, rodzinę – i już to wszystko mam. Teraz ważne jest tylko to, abyśmy byli zdrowi i szczęśliwi, bo bez zdrowia nie będzie nic. Nie będzie szczęścia, pieniędzy, nie będzie niczego. Mam nadzieję, że los będzie nam sprzyjał i tyle. Nie mam żadnych większych marzeń. Myślę, że to wychodzi na bieżąco. 

 

AZG

Więcej na ten temat